Niepospolita – mniej skrajności, więcej rozmachu

Kucharze lubią tam wyraziste smaki, czasem aż za bardzo. Obsługa zaś – choć dobrze zorganizowana – powinna brylować na sali, rządzić gośćmi. 


Po poprzednikach – czyli „Starówce” – nie tęsknimy. Za to na otwarcie Niepospolitej czekaliśmy, przebierając nogami. Czemu? Ponieważ było co prawda kilka prób przypomnienia smaków międzywojnia, ale brakowało tej odwagi i kolorytu, które potrafiły towarzyszyć dawnym sybarytom, lokalom, nawet jeśli zostały zapamiętane w sposób zbyt idealistyczny. A może rynek nie jest jeszcze na to gotowy? Może wciąż wychodzimy z szarzyzny? 

Do Niepospolitej trudno nie trafić, bo z daleka przyciąga należący do ich elegancki i czytelny szyld. Po wejściu do kamienicy należy skierować się na prawo. W restauracji od progu możemy poczuć się oczekiwanymi gośćmi. Lokal nie jest duży, a więc lada moment - podczas najbardziej obleganych momentów – wymagane będą z pewnością rezerwacje. Jest jasno, całkiem elegancko (podobają nam się meble w starym, solidnym stylu, także zastawa stołowa) choć na pewno knajpka nie chce ociekać blichtrem. Niestety mamy mało przestrzeni między stolikami więc po chwili robi się nieco duszno w momencie sporego obłożenia. Nie ustrzegniecie się zapachów z kuchni, na szczęście bardzo przyjemnych w nosie, może nieco mniej później, już tylko na ubraniach. 

Już po chwili od wyboru miejsca, dostajemy menu i tutaj przyjemnie zaskakuje karta drinków, która została stworzona z widokówek, na których oglądamy wnętrza dawnych przybytków gastronomicznych. W spisie dań jest sporo ciekawostek, co wcale nie oznacza, że karta jest długa. 

Assiette ze szparagów
Zaczynamy od assiette ze szparagów (19 zł). Tutaj lekkim rozczarowaniem jest ilość wariacji na temat szparaga, bo odnotowaliśmy tylko dwie. Dobrą wiadomością jest to, że obie są smakowite. Gęsty krem i lekko zamarynowana chrupka postać dają z siebie wszystko. W dodatkach z czułością witamy przedobrze zrobione, rozpływające się jajko sous-vide. Do tego solidne grzanki/”okruchy”, które mogłyby nieco lepiej chłonąć płyny. Oprócz tego brązowe masło i cienko pokrojony burak. Na życzenie można sobie zaordynować za dopłatą kawior z pstrąga (wtedy danie kosztuje 22 zł) – naprawdę warto, bo kawior to danie ożywia i dodaje mu blasku. 

Zupa a'la żółwiowa
Zabawa w skrajności zaczyna się przy zupie a’la żółwiowej (18 zł). Intensywność zredukowanego bulionu i chrustu z warzyw oraz pieczarek - to nie jest zabawa dla każdego. Po kilku łyżkach staje się to wyzwaniem - interesującym, ale jednak kontrowersyjnym. Na języku mamy sporo palonych akcentów, jednak kontrolowanych. Przy założeniu, że menu będzie się często zmieniać – to nie problem, ale jeśli takie propozycje mają zostać na dłużej, to być może warto pomyśleć nad modyfikacjami. Mięsko ozorkowe w roli wkładki to strzał w dziesiątkę, gdyż pożądana miękkość sprawiała radość. Plus za świeży chleb do zupy. 

Szczupak
Z dań głównych wyłowiliśmy szczupaka (41 zł). Zwarte mięso i przypieczona skórka bardzo cieszyły. Przydałoby się więcej soczystości. Wybierając szczupaka przygotujcie się na małą walkę z ośćmi. Do tego poprawna soczewica, delikatny fenkuł, sos z jędrnymi szyjkami rakowymi i niestety deserowe niemal – bo za słodkie - puree z marchwi. 

Przepiórki
Nie mogliśmy ominąć również przepiórek (45 zł). Tutaj mamy do czynienia z niekwestionowanym restauracyjnym sznytem. Chrupiąca skórka i delikatne i wilgotne mięso smakowały najlepiej, gdy trzymaliśmy je w dłoniach. Sztućce szybko odmówiły posłuszeństwa, a przepióreczki zdecydowanie za szybko zniknęły. Znów niestety zmierzyliśmy się niestety ze zbyt mocnymi akcentami w dodatkach. Cykoria była zdecydowanie gorzka, ale już kasztany, rokitnik i dżem czerwonej kapusty dawały wspaniałe tło dla szlachetnego drobiu. Nie sposób pominąć krokietów, które skrywały kaszankę. Strzelający pod zębem płaszczyk panierkowy to znakomite miejsce dla krwawej kiszki. 

Smaki są ciekawe. Będziemy do nich wracać, bo menu jest bardzo zachęcające. Obsługa przebiegała bez zarzutu, ale brakowało śmiałości. Nie chodzi o to, że nikt się do nas nie odzywał, bo tak nie było. Po prostu wyobrażaliśmy sobie ekipę, która zechce w takim miejscu oczarować, będzie gospodarzem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Skoro jednak początek działalności wygląda zachęcająco, to wierzymy, że będzie tylko lepiej. 

Adres: Rynek 18, Lublin 
Telefon: 500 792 942 
Godziny otwarcia: 12-22, piątek I sobota: 12-23

Komentarze

  1. Pospolity weselny klimat, tatar jeden z gorszych jaki jadlismy włóknisty słabej jakości mięso zmęczone dodatki wykonanie wiele do życzenia, żur wegetowaty tu raczej nie ma się nad czym rozdrabniać, dania polecane jako specjał szefa czyli szaszłyk niby z kozliny i tu kolejny dylemat co do mięsa i także pierogi z pasztetówką ala cap, szaszłyk porażka niewielka gramatura mięsa do warzyw do tego jedna sztuka z ziemniakiem i gorzko kurkowym sosem Z a tą cenę żart jak na realia strōwkowe plus pomyjowate kombinacje w drinkach, z nikłą ilością alkoholu i świeżością np białka dają do myślenia lepszą alternatywą jest czysta Baczewskiego na poskromienie nie smaku po kombinacjach przedwojennychhh receptur dań oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. ,, Niepospolita miejsce to udany przepis jak pospolicie zepsuć sobie wypad,, z jeszcze gorzej prezentującym się jedzeniem jakość także nie zachęca,obsługa,, pan który nas obsługiwał niezbyt przyjemny wręcz jak by obsługiwał za karę, karta wogóle nie nawiązuje do klimatu przedwoiennych dań słaby wybór czego kolwiek tania buła z dodatkami podejrzanej jakości, lunche na poziomie szpitalnym,, kucharz chyba przypadkiem tam gotuje albo za karę, plus lurowate drinki to przepis na zepsuty wypad, ps szkoda że opinie które zamieściliśmy na fb i Google albo są skrzętnie ukrywane albo usuwane przez właściciela żeby nie zepsuć sobie tak dobrych? Ocen i opini którymi się chwalą oby tak dalej, kolejna podrzędna knajpa z dość długim czasem oczekiwania miejsce na raz nie polecam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz