...czyli o pechu głodomora
![]() |
To był gorący
dzień, a więc głód nie powinien dochodzić do głosu, a jednak musiał zwyciężyć.
Trzeba było znaleźć jedzenie „na mieście”. Ambaras jest nowy, chwalony i w
dodatku był akurat w pobliżu. Nie było odwrotu. Wtargnęliśmy w przyjaźnie
wyglądające wnętrze z gotowymi zamówieniami w głowie, bo proponowane tego dnia
zupy widniały na potykaczu. Wystrój nieprzeładowany, z kominkiem, przepisem na
cebulową na ścianie, drewnianymi solidnymi stołami i kolorowymi krzesłami.
Naprawdę nie trzeba dużo, by chciało się siedzieć.
![]() |
Chłodnik i ogórczanka |
Obsługa
ograniczała się do miłego przyjęcia zamówienia i krótkiego pytania o smak
zupek, a więc nie ma czego oceniać, chyba, że damy plus za brak minusów.
![]() |
Zdecydowaliśmy,
że Łaszek sprawdzi chłodnik botwinkowy. Test wypadł pomyślnie. Jajko, koperek,
rzodkiewka, a do tego jeszcze podane młode ziemniaczki. Całość spajana wyraźnym
aromatem botwinkowym, słodycz zbalansowana z kwasowością. Nic dodać, nic ująć.
Właśnie taki chłodnik powinien być. Po raz kolejny Łaszek miała nieco więcej
szczęścia, albo ja pecha. Pecha głodomora. Wybrałem jak zwykle najciekawszą
pozycję z menu – ogórczankę. No i zawiodłem się zarówno wielkością porcji, jak
i sytością dania. Zazwyczaj to do mnie nie podobne, bo smak jest na pierwszym
miejscu, ale nic nie poradzę, że akurat potrzebowałem większej dawki kalorii,
nawet upał nie był mi straszny. Choć smak ogórczanki był nieszablonowy. Ale czy
ja kiedyś jadłem „ogórczankę”? Pewnie nie. Bardziej mi to przypominało treściwy
koktajl do picia, a składało się ze składnika głównego rzecz jasna i sprytnie
dobranych podkręcaczy, takich jak miód i cytryna. Więc orzeźwienie
pierwszorzędne, jednak zupą bym tego nie nazwał. Liczyłem na zachwalane
kanapki, może deser, ale tego dnia nie było nic więcej. Będąc szczerym –
zdenerwowałem się. Wiem, że sobota, upał, nie ma nikogo w mieście, ale było mi
mało i koniec. Zostaje pytanie, czy wpaść warto, czy nie warto? Dla tych co nie
byli – warto. Na kuchni smaki mają się bardzo dobrze. Potrafią smacznie i
zachęcająco kombinować, ale szansa od głodomora stracona. Przez pewien czas
będzie mi nie po drodze. Łaszek znów triumfuje.
Ceny? Za dwie zupy i dwa soki zapłaciliśmy 23 zł. Niedrogo.
Adres: Noworybna 2, Lublin
Adres: Noworybna 2, Lublin
Telefon: 791 602 157
Godziny otwarcia: pon – sob: 11:00 – 19:00
Nie można płacić kartą
Ale jak to? W całej knajpce do jedzenia były tylko 2 zupy z czego jedna to koktajl?...
OdpowiedzUsuńTak. Do jedzenia - nic więcej. Jednak w dni powszednie oferta jest szersza, taką mamy nadzieję, bo tak Ambaras obiecuje.
UsuńPozdrawiamy.