Klimatu śródziemnego nie
uświadczycie na Legionowej, ale można tam zjeść smacznie i uczciwie.
To miała być okazja do sprawdzenia organizacji
pracy na kuchni i sali. Grono wygłodniałych jedenastu osób przy jednym stole
nie chciało długo czekać. Tyle, że po cichu liczyliśmy też na innych gości, a tu
puchy. Tylko my, wśród rzeczonej
jedenastki. Siarczysty, irytujący i wzmagający się mróz powinien zniknąć za
drzwiami Pesto. Ale śliskie schody i penetrujący zakamarki restauracji chłodek nie
dawały zapomnieć o zimie. Taki urok lokali w piwnicach. A może dawnej kotłowni?
To już cieplejsze skojarzenie…
Najpierw zerknęliśmy na otoczenie. Beże na
ścianach, jakieś bibeloty, solidne, drewniane meble, stoły przystrojone
skromnie, ale gustownie. W porządku, może z wyjątkiem widocznych pajęczyn w rogach sufitu. Przejdźmy do sedna.
![]() |
Rosół |
![]() |
Flaki |
Łaszek nie odpuściła rosołkowi (7,50 zł).
Nietłusty, z solidną porcją niezłego makaronu, dość pieprzny, ale nie do
zapamiętania. Ja uderzyłem we flaki cielęce (10 zł). Wnętrzności młodej krówki
urzekły delikatnością, ale mocne zagęszczenie zupy nie zrobiło dobrego
wrażenia. Za ciężkie tony. Z zup można
jeszcze poprosić o pomidorową i barszcz czerwony. Nie macie wrażenia, że
średnio pasuje to do kultury śródziemnomorskiej? Orajt. Bez dygresji, żeby
hejterzy mieli mniejszą pożywkę. Jedzmy dalej.
![]() |
Lasagne |
![]() |
Pizza |
Płeć piękna w drugiej serii wybrała lasagne (19,50
zł). Miała być ze świeżych pomidorów. Hmm… No właśnie niekoniecznie, choć jeśli kupione zostały byle
szybciej, to nawet najświeższe u nas teraz smaku nie mają. Ten zapiekany
makaron był po prostu mdły. Za brakło nam ziół. Tu byliśmy zgodni. Płeć brzydka
marzyła od dłuższego czasu o dobrej pizzy z dojrzałą włoską szyną i rucolą (25
zł). Nie jest to lubelska czołówka, ale ich placek na tle miliona „picerni” i
tak błyszczy. Dość cienkie i
chrupiące na brzegach ciasto było pokryte sporą (zbyt dużą) ilością
składników, przez co porcje uginały się
się w dłoniach. Miała za to sensualne kolory. Wiemy, że to brzmi bezsensownie,
ale właśnie usłyszałem to określenie w tv ( i to w prognozie pogody) i nie
mogłem się powstrzymać. Wielkość zadowoli głodomorów. Na życzenie podawana jest
pikantna oliwa. Bardzo chętnie.
![]() |
Krem marcepanowy |
Tu mamy ciekawostkę. Frytki przyjechały
do knajpki na pewno zamrożone, jak to mówimy – fryty z torby. Jednak te frytki zostały
starannie przygotowane. Chrupiące z zewnątrz i delikatnie kremowe w środku. Nie
ociekały tłuszczem, więc pewnie były pieczone. Niezgodnie z ich pierwotnym
przeznaczeniem, ale nie pogniewalibyśmy się, gdyby wszędzie takie były, jeśli
już komuś nie chce się kroić ziemniaków na miejscu. Potem skubnąłem jeszcze od
współbiesiadników delikatnego i mile soczystego kuraka w zielonym pieprzu (22,50
zł), nie pogardziłem też tiramisu (15 zł). Ciekawie zapowiadał się łaszkowy
deserek: krem marcepanowy (14 zł). Tyle, że jeśli to był krem, to zamrożony,
albo zestalony. Porcje bloku marcepanowego, w którym wyczuwaliśmy głównie
orzechy. Marcepan zbladł doszczętnie. No i to wszystko było smaczne, no ale
nudne. No i takie trochę nasze. No polsko-włoskie. No…
Obsługa w postaci szybkiego, pewnego siebie i
życzliwego kelnera była bardzo sprawna i bez zarzutów. Za to duży plus.
Czy polecamy? Ceny są uczciwe, porcje też. Smaki
nam się nie zgadzały, ale jedzenie było przyjemne. To dobre określenie.
Przyjemne, niezobowiązujące, do niezbyt entuzjastycznego i nieangażującego zaspokojenia
niewymagającego głodu. Idealne na obiad rodzinny, taki jak ten nasz, bo każdy
znajdzie coś dla siebie i to jest bezpieczne. Tylko Morze Śródziemne oddaliło
się na niebezpieczną odległość.
Adres: ul. Legionowa 5, 20-040 Lublin
Numer telefonu: 81 479 99 99
Godziny otwarcia: poniedziałek - niedziela: od 12 do 23 lub ostatniego gościa Internet: http://pesto.lublin.pl/, https://www.facebook.com/restauracjapesto?fref=ts
Niedostępna dla ludzi na wózkach.
Komentarze
Prześlij komentarz