Niby szef kuchni ten sam, ale
smakuje inaczej.
Buddha w centrum to widocznie nie był trafiony
pomysł. Co innego w Olimpie. Ale jeździć do Olimpu za jedzeniem to przesada.
Tylko dowóz nas ratował, ale to nie to samo. Czasem ma się ochotę na indyjskie
jedzenie w nieco bardziej orientalnym pomieszczeniu niż własne mieszkanie.
Z pomocą przychodzi lokal Indian Palace, który będzie walczył o klienta z
sąsiadującą susharnią, garmażerką i kebabem. Restaurację założył były szef
kuchni Buddhy - Sunil Kumar Kanswal. Leniwe niedzielne popołudnie i puste
wnętrze zachęcało do wpadnięcia i powęszenia w menu. Może nie były to
tradycyjne poszukiwania czegoś wyjątkowego, raczej próba apetycznego
zaspokojenia małego głodu w przyjemny sposób.
![]() |
Mango Lassi & słony napój cytrynowy |
Łaszek była pewna swego – musiało być mango lassi
(9 zł za 0,2 l) i butter chicken (27 zł) z chlebkiem naan. Ja chciałem
zmierzyć się z fish tikka (22 zł) z ryżem basmati (5 zł). Za ryż zapłaciłem, bo
fish tikka nie było daniem głównym (do dania głównego ryż albo pieczywo jest gratis). Stosowna informacja oczywiście znajduje się
w menu. Z płynów zapragnąłem słonego napoju cytrynowego (8 zł za 0,2). Przy nim
padła informacja, że trzeba nieco zaczekać, bo przygotowywany on jest na
bieżąco. Znak, że mango lassi pewnie nie. To mango Łasi, znaczy lassi,
smakowało lepiej niż w Olimpie. Jakieś gęstsze, wyrazistsze, bardziej mangowe.
Ale ryż basmati Buddha miała lepszy lub lepiej ugotowany,może ten w Indian
Palace był wcześniej ugotowany? Niby szef kuchni ten sam, ale smakuje inaczej.
Głupio by było usłyszeć, że to nam się smaki zwichrowały, bo wszystko jest
takie samo, ale z drugiej strony – nowe miejsce, to i smaki mogłyby się
różnić więc egoistycznie uznamy, że jednak różnice są. Zwłaszcza, że i butter
chicken w Indian nam bardziej podchodzi.
![]() |
Butter Chicken |
![]() |
Fish Tikka |
Też jest konkretniejszy bez choćby
minimalnego uczucia mdłości czy monotonii. Kurczak był soczysty więc wszystko
się zgadzało. Gęsty, zawiesisty sos wyjadaliśmy do ostatniego muśnięcia naanem.
Nieco mniej efektownie wypadła moja ryba (łosoś). Wierzę, że była pieczona w
piecu Tandoor, bo była ładnie przypieczona, ale mimo że mięso wyposażone było w
ości, to rozłaziło się i mimo zadowalającej marynaty jogurtowej – nie wzbudziło
zachwytu. Na szczęście jeszcze miałem słodko-kwaśno-ostrą surówkę, która
pocieszyła rozbuchane jak zwykle oczekiwania. Nie wspomnieliśmy o bardzo
przyjemnym czekadełku. Papad czyli chrupie pieczywo z soczewicy, zwinięte w
rurkę podane z sosem z mięta, kolendrą i chili było starterem bardzo mile
zajmującym i skutecznie pobudzającym apetyt.
![]() |
Czekadełko |
Do obsługi nie można się przyczepić. Szybkość,
podanie potrzebnych informacji, nawet tych niewymaganych i uśmiech z
uprzejmością to wszystko czego oczekiwaliśmy. Wystrój oczywiście pełen jest
indyjskich akcentów, ale samo wnętrze jest dość uniwersalne. Centralnym punktem
jest w sumie ekran wyświetlający indyjskie klipy.
Dla nas wizyta była udana. Wrócimy chętnie na
kontrolę i degustację indyjskiego Shiraz.
Adres: Kościuszki 7
Telefon: 518 171 131
Godziny otwarcia: codziennie od godz. 11 do 23. W piątki i soboty do godz. 24
Internet: http://www.indianpalace.pl/,https://www.facebook.com/pages/Indian-Palace-Restaurant/938453316213388?fref=ts
Można płacić kartą
byliśmy większą grupą z ciekawości, gdy przez przypadek przez otwarte drzwi kuchni zobaczyliśmy pomocnika kucharza który w kucki na podłodze w przejściu do piwnicy, ugniata ciasto to dań od razu odeszła nam ochota. Lubimy ryzyko ale nieco innego rodzaju.
OdpowiedzUsuń