Zawsze się znajdzie dziurę w
całym. Można nauczyć się ją omijać.
W ulicach miasta byliśmy trzy
razy, bo trzy rodzaje opinii na ich temat zanotowaliśmy. Jedni mówią, że kiedyś
było dobrze, ale już nie jest. Inni, że jest bardzo smacznie i mucha nie siada.
Ostatnia frakcja żarłoków czepia się, że okej, ale nic szczególnego.
Zaczęło się od pragnienia
rosołowego, tudzież żurkowego z okazji syndromu dnia poprzedniego. Pod adresem Plac Łokietka 3 mają obie zupy
więc wybór sam się nasunął. Pogoda sprzyja siedzeniu na powietrzu co z resztą
uczyniliśmy, warto jednak zwiedzić wnętrze. Poszczególne sale mają różny
wystrój i wszystkie zachęcają.
Obsługa była uśmiechnięta i nie
obijała się. Nie zawsze zauważa jednak brudne obrusy. Podczas dwóch wizyt to
stwierdziliśmy. Co prawda raz uprzejma Pani rzuciła się do zmiany, ale serweta
„świeża” miała plamy. Tej dziury sami nie ominiemy.
Przejdźmy jednak do jadłospisu,
bo w nim dopiero czyhają pułapki, które nie są ot tak przypadkowo. One coś
muszą oznaczać, kogoś odstraszać. Ale kogo konkretnie? Nie myślcie, że to wstęp
do potępienia. Wolę chwalić. Chociażby za to, że karta się zmienia sezonowo.
![]() |
Sznycel po lubelsku |
![]() |
Aromatyczny rosół z makaronem babuni |
![]() |
Borowikowa z łazankami i żubrówką |
Smaczny był też krem z kukurydzy,
ale kilka miesięcy minęło, po daniu ani śladu.
Jedzone też były sznycelki
cielęce przełożone pomidorem, zapieczone pod serem kozim, duszone w białym
winie i szałwii serwowane z groszkiem cukrowym i kopytkami. Długa nazwa, ale
smak nie wyrył się na dłużej w pamięci. Sporo składników tylko pełni brakowało.
Po 29 złotych takie coś.
Skupmy się na faworkach z polędwicy wieprzowej,
wędzonego boczku podanych z warzywami z grilla i ziemniakiem pod sosem tzatziki
(27 złotych). Faworki kojarzą mi się z chrupkimi ciastkami, ale jak się okazało
to nie ta bajka. Dostałem spory kawał polędwiczki fikuśnie wywinięty z
plasterkami boczku w środkowej jej części. Tak to wyglądało. Tutaj porada jak
omijać pułapki w karcie dań – nie zamawiać takich cudów, chyba, że wiemy o tym
,że restauracja słynie z „wynalazków”. Chociaż plasterki bekonu można było
przyrządzić na modłę tych niespełnionych faworków. Pozostałe składniki się
zgadzały – grillowane kawałki papryki, cukinii, cebuli oraz pieczony kartofel
ze znanym, rześkim sosem.
![]() |
Faworki z polędwicy wieprzowej,
wędzonego boczku podawane z warzywami z grilla i ziemniakiem pod sosem tzatziki |
Trochę marudziłem, ale przecież
chodziło o znalezienie dziury w całym. To nie jest trudne. Narzekać jak
prawdziwi Polacy, umiemy. Mimo tego warto wpaść do Ulic Miasta. Szczególnie na
regionalne smaki, jeśli jest się turystą albo ma się dość innych kuchni. Reszta
pomysłów czasem wymaga popiciem domowym winem(mają w menu na karafki), co by
wzmóc trawienie.
Adres w Internecie:
szkoda (marudzę jak Polak ;) ), że nie ma takiego bloga, który opisywałby wszystkie restauracje w PL ;D .
OdpowiedzUsuńPiter Twoje opisy są świetne! i czytam je z ogromną uwagą.
Powiem tak. Weź chłopie trochę rozreklamuj tę stronę. Jest spoko tylko nikt tu nie zagląda. Nie ma praktycznie żadnych komentarzy. A jakaś dyskusja pod artykułami by się przydała.
OdpowiedzUsuńSentencja ze zjedzona litera do poprawki "przepisy mówią o jaku sadzonym" ;-) Zdjecia jakosciowo tez moglyby byc odrobine lepiej wykonane, przynajmniej ostrzej :-)
OdpowiedzUsuńAle poza tym kolejny ciekawy, bardzo dobrze "czytajacy sie" artykul! /mb