Old Pub – gościnność


Dbając o gości należy pamiętać nie tylko o formie, ale i o swobodzie.



XVII-wieczna kamienica, w której jest restauracja ma swoją gastronomiczną historię. Mieściła się tam m.in. winiarnia, a później herbaciarnia. A my na piwo mieliśmy ochotę. Nasze lubelskie piwo. Dyskusje o wyborze lokalu na kolejną recenzję trwały od kilku dni, a uczestniczyli w niej również Agnieszka i Marcin, którzy zapragnęli zagrychy w dobrym stylu.
Czekadełko
Stek Rib Eye
Wybraliśmy salę ozdobioną instrumentami, tonącą w półmroku i zasłuchani w południowych rytmach zabraliśmy się za studiowanie bogatego menu podzielonego na pubowe i restauracyjne. Bogate to i ryzykowne, ale jeśli są klienci to nie ma czego się bać. Szlak pozostałym daniom miał przetrzeć  stek Rib Eye  z frytkami steakhouse i grillowanymi warzywami (39 zł). Długo nie docierał więc rozgorzała dyskusja, czy warto zamawiać dalej. Po zagadnięciu kelnera okazało się, że danie zostało zapomniane. O jednym faktycznie – łatwo zapomnieć, bo to tyle co nic. Dostaliśmy zapewnienie, że danie zostanie błyskawicznie przyrządzone i rzeczywiście – niedługo potem średnio wysmażone mięso wtargnęło na stół. Przedtem zostaliśmy poczęstowani różnokolorowymi pastami z pieczywem.
Najlepsza była czerwona, pomidorowa, ale i zielonej groszkowej nie brakowało niczego. Smarowidła były przyprawione minimalnie, aby wydobyć aromaty głównych składników. Wróćmy do wołowiny. Świetnie usmażona, lekko poprzerastana tłuszczem ze słynnym oczkiem. Krowa górą. Za tym tęskni każdy mięsożerca. Do tego frytki, nietłuste, chrupiące i kształtne oraz grillowane warzywa (m.in. cukinia, bakłażan, papryka) może nieco za miękkie jak na mój gust, ale dosmaczone troskliwie.
Combo Fajitas
Łaszek tym razem pauzowała, ale przecież byli z nami zaufani smakosze. M. zamówił Combo Fajitas (45 zł) i zrecenzował je głębokim wyznaniem: „nie czuję tej ostrości, o coś poczułem, no dobra – jest ostre”. Jakość składników również zadowoliła. Wołowina, kurczak, cebula i papryka skwierczały radośnie i prosiły się o zjedzenie razem z dodatkiem salsy pomidorowej, guacamole i śmietany oraz tortilli. Sosy były zrównoważone, a śmietana kwasowością stwarzała warunki do cichego działania temperamentnej pikanterii.
Carpaccio łososiowe
Jedyne, co można by ulepszyć, to podsmażyć tortille. Te meksykańskie ociekają tłuszczem. Niezbyt to poprawne dietetycznie, ale jak pyszne! Carpaccio łososiowe (21 zł) powędrowało do A. Delikatne, bo cieniutkie rybne płaty o żywej barwie zostały skropione oliwą i pokryte kaparami. Subtelne i eleganckie. Kolacja się udała.
Rozmawialiśmy długo o podróżach, jedzeniu i filmach. To dobrze, że każdy lubi co innego. Czas płynął równie szybko, co napoje wyskokowe niskoprocentowe. Te lubelskie w Old Pub są w rozsądnych cenach. Gdy nadszedł czas rozstania, doskoczył do nas miły kelner, który nalegał abyśmy skosztowali miodowej nalewki. Może w ramach zadośćuczynienia, może tak po prostu. Takim propozycjom się nie odmawia. W deserowych nastrojach zniknęliśmy pod płaszczykiem nocy. Wrócimy, bo nam się podobało. Polecamy – bo Was też ugoszczą.


Adres: ul. Grodzka 8, 20-112 Lublin
Numer telefonu:  81 743 71 27
Strony w Internecie: http://restauracjaoldpub.pl/
Szef kuchni: Marek Kulpa (również w restauracji Ulice Miasta)


P.S. Raczej niedostępna dla ludzi na wózkach, choć to kilka stopni w górę.

Komentarze