W Hotelu Ilan oryginalne
receptury okryte są garowymi zapaszkami, a nowoczesność kończy się na czipsach nieziemniaczanych.
![]() |
Czekadełko |
Jeszywas Chachmej – swego czasu, największa
uczelnia talmudyczna świata. Od kiedy było wiadomo, że powstanie tam hotel i
restauracja dostępna dla wszystkich, byliśmy pewni, że czeka nas koszerna
uczta. Dotarliśmy do hotelu w sobotnie popołudnie i zostaliśmy przywitani
widokiem ochroniarza, który czuwał pewnie nad tym, by nikt niepotrzebny nie
kręcił się po obiekcie. Zaraz pojawili się kolejni członkowie ekipy hotelowej.
Tego dnia chyba było ich więcej niż gości. Kierunek do restauracji The Olive
wskazał nam zapach, niekoniecznie atrakcyjny, ot taki – kuchenny. Nasza grupa
(wzmocnili nas Agnieszka i Marcin) zajęła miejsca i zaczęła kombinować nad
zamówieniami.
![]() |
Krem migdałowy |
![]() |
Rosół |
![]() |
Solianka |
Z zup sprawdziliśmy rosół żydowski (12 zł) – jak domowy, z gatunku
tych tłustszych, esencjonalny i wzbogacony kulkami macowymi. Marcin stwierdził,
że te ostatnie były bez wyrazu. Wierzę. W tym samym czasie Łaszek dobierała się
do kremu migdałowego (15 zł) – ziarnistego, a przez to dość ciekawego w
strukturze i niezbyt słodkiego na szczęście. Moja solianka (14 zł) zawierała
obiecany tymianek i wszystko, co mieć powinna, ale zabrakło charakteru tej polewce.
Nie przeszła smakami. Plus za smaczne kawałki ryb i opieczoną chałkę jako
dodatek. Szerokie ranty głębokiego talerza wyglądały jakby zupa się po nich
rozlała, ale zielony kolor wskazywał na celowy zabieg „upiększania”. Krawędzie powinny być czyste.
![]() |
"Dobry kawał mięsa" |
![]() |
Filet kurczęcy w czarnym sezamie |
Dania główne powinny nas przekonać o klasie
restauracji, ale tak nie było. Agnieszka wybrała z karty duszoną wołowinę (36
zł), bo miał to być „dobry kawał mięsa” (tak w menu stoi). Niestety, można o
nim powiedzieć jedynie to, że był to kawał z dobrego mięsa. Porcja spora (w
przeciwieństwie do innych dań), ale mięso było suche, skłaniało do żucia, a
dodatki były niedopracowane. Łupiny ziemniaków były łykowate, ćwikła niewiele różniła
się od tych słoikowych, choć zdania były podzielone. Niektórzy ją polubili. Do tego
bezpłciowe warzywa. Bez ładu i składu w kwestii palety smaków. Idźmy dalej.
Łaszek trafiła najlepiej, bo jej kugel z sosem grzybowym (22 zł) był zrobiony
bez zarzutu. Podkradałem tę babkę ziemniaczaną co chwilę.
![]() |
Czulent |
Marcin nie mógł się
zdecydować, czy jego filet kurczęcy w czarnym sezamie (25 zł) mu smakował.
Mięso nie było odpowiednio soczyste, ale przyprawione sezamem nabrało
wyrazistości. Do tego niezła emulsja pietruszkowa i czosnkowe ziemniaki.
Egzamin byłby zdany, gdyby nie dodatek fety do sałatki izraelskiej. Jeśli się
mylę i tak powinno być – wyprowadźcie mnie z błędu. Poza tym, na tym poziomie
(czterogwiazdkowy hotel) powinno być ciekawiej. Najbardziej zadowolony tym
razem byłem ja. Czulent jagnięcy sycił i niczego mu nie brakowało. Może kropelki
oliwy. Ozdobiony julienne z kwaśnego ogórka i czerwonej cebuli posiadał urok,
aż do ostatniego kęsa. Jeśli danie było długo przygotowywane w piecu, jak należy,
to nie będę się czepiał. Zwłaszcza, że jako jedyny nie miałem tych czipsów,
które prześladują większość dań.
![]() |
Kugel |
W kwestii obsługi mamy zastrzeżenia do proszenia o
karty win lub innych alkoholi. Co jest też częstym zjawiskiem w innych
lokalach. Do menu taka karta powinna być od razu dostarczona. Poza tym nie
zabrano nam kieliszków, z których w ogóle nie korzystaliśmy. Niektóre zupy były
jedynie lekko ciepłe, a dania główne nie zostały podane jednocześnie. Pan
kelner generalnie był miły i kontaktowy. Co do wystroju, to jak zwykle nie mam
zbyt wiele do powiedzenia. Pastelowe odcienie szarości nie dadzą się zapamiętać
na długo. Miłe dla oka były żywe tulipany, choć gdzieniegdzie dogorywające.
Spodziewaliśmy się więcej po tym przedsięwzięciu. W
kwestii smaku czuć, że receptury są tradycyjne i sprawdzone, ale nie odtwarza
się ich z sercem i należytą starannością (jak np. w Mandragorze). Warto też
zadbać o zniwelowanie kuchennych zapachów, bo ubrania nadają się do prania po
wizycie w The Olive. Rażą błędy w karcie – gefilte fish jako deser??? . A
synergia kuchni staropolskiej z żydowską w nowej aranżacji prosi o
przearanżowanie. Trochę za dużo minusów.
Adres: ul. Lubartowska 85, 20-123 Lublin
Numer
telefonu: 81
748 50 63
Internet: http://hotelilan.pl/, https://www.facebook.com/hotelilan?fref=ts
Komentarze
Prześlij komentarz