Koncertowa – najciemniej pod latarnią

To jeden z tych lokali, do których chadza się raczej w ramach rodzinnych imprez, a nie w celu odkrywania nowych smaków. Mieliśmy nadzieję, że da się to zmienić.

W zasadzie to ja miałem nadzieję, bo byłem tam bez Łaszka. Zatem z góry przepraszam za jakość zdjęć, bo choć one zawsze pełnią rolę dokumentacyjną, a nie artystyczną, to jednak sprytna Ł. robi je po prostu lepiej. Ale nie byłem sam, toteż nie myślcie, że nie zweryfikowałem swojej opinii na temat restauracji.
Po wejściu do restauracji zostałem przywitany przez pędzącego gdzieś kelnera. Zauważyłem szatnię, ale czy powinienem sam z niej korzystać? Skoro nie było informacji o zakazie wstępu, obsłużyłem się sam. Co do szatni, to jest ona przy samym wejściu, więc istnieje ryzyko, że ktoś niepowołany wśliźnie się do niej. Warto o tym pomyśleć.
Fantazja ryb faszerowanych
Następnie zaczytałem się w lekturze „letniego menu”. Upewniłem się na wszelkie znane mi sposoby, że jednak mamy jesień i czytałem dalej. Nie lubię, gdy po pierwszym przejrzeniu jadłospisu nic nie wpada mi w oko. Może oprócz informacji, że dodatki proponuje kelner. Z tego nawet dzieci się śmiały. Wolę ból głowy od nadmiaru ciekawostek. Szparagi, letnie surówki? Nawet nie miałem ochoty dociekać o co chodzi. Wolałem konkrety. Te zostały mi polecone przez mojego tatę, który co nieco o restauracji wiedział (opowieści byłego kontrolera Urzędu Skarbowego bywają naprawdę wciągające). Zaufałem i zamówiłem „Fantazję ryb faszerowanych” (20 zł). Owa fantazja ograniczyła się do poprawnego technologicznie farszu, ale w polskiej gastronomii ryba faszerowana oznacza najczęściej właśnie masę rybną różnie formowaną i przyprawianą. Nie umiem tego wytłumaczyć. Smak, jak i wygląd dania był dość siermiężny.  Było trochę za słono, ale jeszcze przyzwoicie. Zabrakło mi jakiejś galaretki lub sosu. Myślę, że to cateringowy hit. Przebrzmiały w formie, zwłaszcza w towarzystwie kiełków i pomidorków koktajlowych, ale wciąż jakiś szlagier.
Zestaw surówek
W międzyczasie spróbowałem dobrego rosołu. Bez ściemy.
Konkretów miał być ciąg dalszy w postaci sznycla cielęcego z jajkiem sadzonym (30 zł). Zdecydowanie wolę opcję wiedeńską, bo to raczej jest kotlet cielęcy z jajkiem - temat na długą pisaninę. Smak był bez zarzutu. Delikatne mięso w towarzystwie masła to rzecz nie do odrzucenia. Jajko zostało dobrze usmażone i nic więcej o nim powiedzieć się nie da. Może oprócz tego, że przez nie panierka nie jest tak chrupka jak powinna być. Faktem jednak jest, że płynne żółtko na i tak dobrej cielęcinie to też plus. I tyle z pochwał. Owszem – ugotowane ziemniaki były świeżutkie, ale ja ich nie zamawiałem – może dostałem je dlatego, że to kelner proponuje dodatki? Poprosiłem za to o zestaw surówek, ale jedząc dobrą krówkę zapomniałem o nich, bo były nudne, a poza tym napatrzyłem się na nie, bo na stół zostały podane zaraz po napojach. Chyba w roli przystawki. Kapusta pekińska nadal jest zmorą niektórych miejsc…
Sznycel cielęcy z jajkiem sadzonym
Obsługa była sprawna, szybka, ale trochę niedokładna. Ot, choćby sok, który przywędrował w szklance, a nie butelce jest przykładem.
Jeszcze tylko dość toporne espresso i obraz był pełny. Rozwój nie jest priorytetem tej restauracji. Z tego co wiem – szkolą młodych kucharzy, za co należy im się szacunek, podobno popularyzują kuchnię regionalną – ale dlaczego nie ma jej w menu?! Czyżby chcieli, żeby najciemniej było pod latarnią? Kojarzę ich głównie z obsługi cateringowej dużych imprez, np. Święta Wina, ale pozwólcie, że nie skomentuję tego. Podobnie jak jedzenia na pewnej prywatnej uczelni, wydawanego w bistro przez nich prowadzonego. W Koncertowej wybór dań oraz ich wygląd przenosi nas do mody lat 90-tych ubiegłego wieku, niekoniecznie gustownej. Nie można jednak odmówić im umiejętności. Wszystko smakuje nieźle i  być może o to chodzi w restauracji położonej między pocztą a bazarkiem. Można przyjść z rodziną na kotleta, usiąść w całkiem eleganckim wnętrzu, zrelaksować się przy dobrze dobranej, spokojnej muzyce o idealnej głośności i nie dbać o to, co piszczy w wielkim świecie i jak ciekawiej wydać zostawione tam pieniądze.


Adres: ul. Kaprysowa 4
Numer telefonu: (081) 741 29 64
Godziny otwarcia: 12-21

Komentarze