Piano – na Czubach jest gdzie zjeść!

Czego można się spodziewać po restauracji trzygwiazdkowego hotelu? Na pewno solidności i dbania o gościa. Istnieje  niestety ryzyko banalności menu.

Czekaliśmy na otwarcie tego hotelu, bo liczyliśmy na znalezienie smacznego miejsca, które byłoby zawsze bezpiecznym wyborem. Uwierzyliście? Jeśli nie, to dobrze, bo dla nas i tak liczy się najbardziej to następne miejsce, którego jeszcze nie znamy. Takim właśnie przez czas jakiś była restauracja Hotelu Piano. Niezależnie od wyniku tej wizyty, wspominalibyśmy ją miło, ale nie znaczy to, że straciliśmy czujność. Po prostu podczas obiadku Łaszek otrzymała ciekawą propozycję pracy, ale nie czas, by o tym rozprawiać.
Czekadełko
W restauracji powitał nas Pan Jacek – miły kelner. Swobodny i kontaktowy, dobrze zorientowany. Nienachalny, ale dyskretnie obserwujący nasz stolik podczas wizyty. Restauracja została wyróżniona w plebiscycie Korona Smakosza, w kategorii „Lokal na romantyczny wieczór”. Może wieczorem jest nieco bardziej romantycznie. Zwłaszcza jeśli nastrojową muzykę zapewnia wychwalany przez Pana Jacka – Johny B… Dla nas lokal jest raczej uniwersalny, co powinno być jasne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że znajduje się w hotelu.
Wątróbka z indyka
Kuchnia dowodzona przez Piotra Huszcza intrygowała swoim menu od pierwszego wejrzenia. Ale nie tego na miejscu, a tego, którego dokonaliśmy na stronie internetowej hotelu, niedługo po otwarciu. Od tamtej pory zaszły zmiany, co oczywiście chwalimy, ale było nam nieco trudniej wybrać coś ekstra. Pomógł fakt, że karta jest krótka, dzięki czemu nie było obawy o świeżość produktów. Musiało paść na wątróbkę, bo lubimy, a poza tym sami zerknijcie: Wątróbka z indyka aromatyzowana czarną truflą i ziołową oliwą na malinowej galaretce z porto i galaretce cydru (15 zł). Aż się prosi o zamówienie. W nagrodę dostajemy danie, które cieszy oko zarówno kształtami, kolorami jak i aromatami. Delikatna wątróbka przywołująca wspomnienie najlepszych „fua gra”, powabnie przełamana konkretem porto i lekkością cydru w nieoczywistej formie galaretek, z muśnięciem ziółek w oliwie. Miało być to w całości moje danie, ale zamówienie go zostawiłem Łaszkowi. Żałowałem, że tylko spróbowałem, ale pocieszałem się czekadełkiem pod postacią chlebowych krążków w rodzaju bake rolls z sosem pomidorowo-paprykowym.
Filet z kaczki
W końcu doczekałem się upragnionego, Aromatyzowanego kardamonem filetu z kaczki czarnej na karmelizowanej gruszce w ciemnym sosie z sufletem z gorgonzoli i ziemniaków (39 zł). I tu rozczarowanie. O ile suflet spełnił wszystkie oczekiwania i cieszył smakiem pleśniowego przysmaku, o tyle kaczka było jedynie poprawna. Lekko krwista jak trzeba, ale zabita słodyczą i mocnymi akcentami gruszki oraz kardamonu. Garni z kiełków i pomidorków koktajlowych nie pomogło. Powiało nudą. Przypomniała się beznadziejna wizyta z Hotelu Europa, ale oczywiście w Piano było o wiele smaczniej.
Filet z łososia

Znów Łaszek miała więcej szczęścia, bo jej Filet z łososia z pieca w chrupkiej panierce z pumpernikla, mango i musztardy z żelem z ogórka konserwowego i kaszą jęczmienną to kolejne danie kompletnie udane. Dawno z taką ochotą nie jadłem wszędobylskiego do bólu łososia. A ta panierka to pomysł, który przemycę do naszej kuchni. Jak tylko poznam wszystkie jej tajemnice. Żel z ogórka też zapamiętałem, bo te nowoczesne triki ze zmienianiem struktury maja to do siebie, że po drodze lubią gubić smak, a tu – konkret. Do tego dobrze ugotowana kasza, co nie jest w naszych restauracjach oczywistością, która nie nudziła się ani przez jedno mlaśnięcie. Desery to oczywiście domena naszej redakcyjnej fotografki, ale nie tym razem. Wiedziałem, że drugi raz nie popełnię błędu z odpuszczaniem dań, które wybiera ktoś, kto tego dnia ma pewną rękę. Chałwa marchewkowa z kremem waniliowym i sosem cynamonowym z karmelizowanymi orzechami (11 zł) nie zawiodła. O ile lody sprawiały wrażenie gotowców, ale niezłych, o tyle cała reszta to już czysta przyjemność. Słodycz w bogatej postaci, ale przygotowana z głową, nienudząca. Chrupanie orzeszków zostawiłem sobie na koniec. Aż do pochwały Pana Jacka za zjedzenie wszystkiego, co jest oczywistą pochwałą.
Chałwa marchewkowa
Nie ulega wątpliwości, że Piano posiada restaurację wartą odwiedzenia przez każdego, bo choć rządzą klasyki, to są one lekkie, atrakcyjne, ubrane w nowoczesne techniki uszlachetniające zarówno te bezpieczne, jak i niecodzienne delicje. Cieszy fakt, że gastronomia na wysokim poziomie pojawia się w różnych zakątkach Lublina, bo ile można siedzieć na Starym Mieście?


Adres: Jana Pawła II 19
Numer telefonu: 81 458 38 33

Komentarze