OSTRO bistro – nieźle kombinują

Ich karta nie daje wielu możliwości, ale wyróżnia się się łączeniem smaków.

Sobotni wieczór – a więc integracje. A takowe lubią kończyć się atakiem głodu. A jak głód to czas na nową knajpkę. Wszystko wydawało się proste – znaleźć wolny stolik i szamać. Tylko gdzie w najgorętszym terminie imprezowym znaleźć lokalizację dla siedmiu osób? Oczywiście mówimy o modnym Starym Mieście bądź Krakowskim Przedmieściu. Odpowiedź była zaskakująco prosta – wystarczyło udać się do lokalu, który mieliśmy na celowniku już od dwóch miesięcy.
Lekka dezorientacja obsługi na szczęście nie wykluczyła naszej konsumpcji. Krzesła można było dostawić. Stołów chyba już nie można ruszać. W porządku. Jak powiedział Red Forman: „Gdyby nie zasady, nadal siedzielibyśmy na drzewach i obrzucali się kupami” – czy jakoś tak. To jedyne zamieszanie jakie zanotowaliśmy. Może jeszcze warto wspomnieć o wyborze sosów, ale nie dziwi nas, że łatwo o pomyłkę, gdy do wyboru jest kilka, a każdy głośno myśli przy składaniu zamówienia. Zabrakło też jakiegoś powitania, choćby uśmiechu na dzień dobry. Poza tym nie mamy do Pań kelnerek żadnych zastrzeżeń.
Tołma
Gołąbki w liściach winogron? Zawsze. Te w Ostro noszą nazwę Tołma (10 zł). Były bardzo soczyste, ale przy tym zwarte więc znikały w mgnieniu oka, jak dobry tapasik. Tylko aż prosiło się o podkręcenie ich jakimiś ziołami. Smakowały raczej jak te znane z mamusinych obiadków, wyjątek stanowiły liście winogron.  Może tak właśnie miało być? Takie fusion? Wzbogaceniem doznań z pewnością był sos na bazie jogurtu z miętą i lawasz rzecz jasna.
Lawasz

Większym wzięciem cieszyła się pizza serwowana na zgrabnych deseczkach, której podstawą był lawasz. Trudno znaleźć pizzerię, która serwowałaby swoje specjały tak, aby ich porcje trzymały poziom, a nie przemakały i gubiły składniki, których najczęściej jest za dużo. W Ostro to się udało. W dodatku ta niestandardowa podstawa pizzy ma bardzo chrupiący charakter i smak nie do pomylenia. Świetny pomysł. Co do „farszu”, to wyznamy jedno – kończymy z rukolą na pizzy. Uwodzicielskie to zielsko, ale na pizzy traci urok, bo każe myśleć, że w dłoni i ustach mamy zwykłą kanapkę. To tylko nasze zdanie. Tak wyszło, że spróbowaliśmy dwóch wariantów i akurat każdy zawierał rukolę. Ale mniejsza o nią. Wariant Ostro zawierał mozzarellę, chorizo i pomidora.
Pizza Polo
Do tego przywędrował pikantny sos paprykowo-pomidorowy, z widocznymi pestkami, a więc to nie ściema. Ta opcja wypadła o wiele lepiej niż wariant z Polo z kurczakiem (suchym, słonym i zbyt mocno rozdrobnionym) cebulą i pomidorem. Choć cebula była miękka i lekko słodka, a więc poświęcono jej nieco uwagi. Miło, że pomyślano o tym. Do tego zamówienia woleliśmy lekko pikantną oliwę. Naprawiała ona błędy kurczaka. Co do picia? Bojan Toporek, Atak Chmielu i inne piwne ciekawostki. Dla wielbicieli wody ognistej nie widać niespodzianek. Warto o tym pomyśleć.
Wystrój? W zasadzie nie różniący się od innych placówek tego typu. Choć może jesteśmy ignorantami. Cieszą wygodne kanapy, w których można dłużej się pointegrować. Wpadajcie i sprawdzajcie sami. Proście też o nowości w menu, bo widać, że pomysły są ciekawe, smak też nie jest obcy kuchni Ostro. Brakuje jedynie pewności, że wszyscy łykną ich oryginalne nowinki.

Adres: Krakowskie Przedmieście 25
Telefon: 604 327 852
Godziny otwarcia:
Pon. – czw.: 09:00 – 04:00
Piąt. – sob.: 09:00 – 04:00
Niedz.: 10:00 – 04:00
Można płacić kartą.
Niedostępna dla ludzi na wózkach.

Komentarze

  1. Myślę, że lokal choć ciekawy, to jednak pomysły nie zostały do końca przemyślane. To nie jest jakaś wykwintna restauracja, gdzie dostaje się wyszukane specjały, których porcje nie zaspokoiłyby niemowlaka. To jednak mimo wszystko dalej pijalnia, choć nieco nowocześniejsza, bo w menu nie znajdują się chipsy i paluszki, tylko coś więcej. Kebab w lawaszu nie jest zły, ale też bez szału, ot przeciętny. Pizze smaczne, ale żeby się nimi najeść, trzeba by zjeść ze dwie.

    Jeśli chodzi o ceny, to też nie ma wielkiej rewelacji, raczej standard. Dlatego myślę, że o ile teraz jest to jeszcze ciekawostka, i ludzie przychodzą, żeby samemu się przekonać jak to wygląda, to jednak na dłuższą metę zmiany będą konieczne, żeby było po co tam wracać, bo piwo można wypić w innych lokalach. Mnie najbardziej brakuje drinków. Wódka czy whisky jest, ale chętnie wypiłbym coś kolorowego, zresztą z tym w ogóle w centrum Lublina jest problem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz