Vanilla Cafe – na deptaku też można zjeść



O ile podanie cepelinów na talerzu ozdobionym balsamico budzi co najmniej wątpliwości, o tyle ich smak łagodzi wszelkie grymasy.

Trzynaście lat obecności na Krakowskim Przedmieściu robi wrażenie. Ilość gości odwiedzających to miejsce  - również. Zaczęło się od kawiarni, do której przychodziło się m.in. na dobrą gorącą czekoladę. Od kilku lat w Vanilla Cafe można zjeść już nie tylko torty lub ciastka. Przyznamy, że o wejściu zadecydowała Łaszek. Ona zachęciła mnie. Podobnie jak menu (zawierające również sezonową wkładkę). Na deptaku żadna restauracja nie ma atrakcyjniejszej karty. Mimo tego nie spodziewaliśmy się wielkich uniesień, bo nie był to nasz pierwszy raz w Vanilli. Jednak od ostatniej wizyty minęły ponad dwa lata i wygląda na to, że jest lepiej.
Cepeliny
            O ile podanie cepelinów (20 zł) na talerzu ozdobionym
Ossobuco
sosem balsamicznym budzi co najmniej wątpliwości, o tyle ich smak łagodzi wszelkie grymasy. Zwarte, ale poddające się widelcowi, obsmażone ciasto kryje konkretnie doprawiony czosnkiem i majerankiem wieprzowy farsz, a okrasa z boczku i cebuli dopełnia obraz domowego dania, które wołało do nas przy obecnej szarej i chłodnej codzienności. Na równym, solidnym poziomie zaprezentowała się gicz cielęca – ossobuco z sosem truflowym, pieczonym ziemniakami i grillowaną cukinią (38 zł). Można ponarzekać na zbyt gęsty i nieco przytłaczający cielęcinę sos o bardzo silnym aromacie, ale samo mięso lekko odchodziło od kości, w której kryło się nieco wciąż niedocenianego szpiku. Spodobał nam się cytrusowy akcent w postaci skórki z cytryny. Do tego dobrze upieczona (chrupiąca) cukinia.
Policzki wieprzowe
Pieczone ziemniaki z karty zmieniły się na talerzu w gotowane i to bardzo dobra decyzja. Zwłaszcza, że obficie zostały posypane koperkiem. Dołóżmy jeszcze słodkie pomidory i okazuje się, że obecna wkładka powinna zostać w karcie na dłużej. Jednak najbardziej interesująco wyglądają dania inspirowane jesienią. Dowodem na to jest zdobyta przez Łaszka Panna Cotta z dyni z sosem z czarnej porzeczki i orzechową kruszonką (14 zł). To był najładniejszy talerz, którego nie powstydziłby się żaden szef kuchni. Delikatna, ale z zaznaczonym aromatem bani zestalona śmietanka, otrzymała towarzystwo chrupkich orzechów i sporej ilości konkretnych, zarówno słodkich (figa) jak i kwasowych (malina, jeżyna) owoców. Sosu moja deserożerczyni nie uznała ze względu zarówno na ilość, jak i jakość. Najsłabszym daniem okazały się policzki wieprzowe confit z plackami z kaszy jaglanej (32 zł). Nie sprawiały wrażenia długo duszonych w tłuszczu, a raczej odgrzewanych, miejscami przesuszonych. Do tego gęsty, słony i aż nadto lśniący sos noszący znamiona sztuczności.  Jedyny plus należy się ciekawym, bo i chrupiącym i puszystym „plackom”.
Panna Cotta z dyni
            Obsługujący nas kelner miał duże doświadczenie. Pojawiał się tylko wtedy, gdy był potrzebny. Przy braku pewności – dowiadywał się wszystkiego w barze lub kuchni. Choćby wtedy gdy Łaszek dopytywała o cydr. Przy tym był miło i taktownie. Wystrój jest elegancki, nowoczesny, ale nieprzesadzony, z żywymi kolorami. Miłą atmosferę buduje stonowana muzyka. Niestety w gustownej piwnicy (dolnej sali) jest zbyt chłodno.
            Całość nie budzi poważnych zastrzeżeń. Vanilla Cafe jest chyba jedynym lokalem na deptaku (nie licząc lodziarni Bosko) godnym szczerego polecenia. Zaliczają wpadki, ale nie przysłaniają one smacznego charakteru tego gastronomicznego weterana.

Adres: Krakowskie Przedmieście 12
Telefon: 81 532 39 15
Godziny otwarcia: 10-22:30

Komentarze