Kawa i Ława – duszno i rubasznie



Początek był obiecujący, punkt kulminacyjny ciężki, a pożegnanie smutne.


Wielki konar i masa wiórów obiecywały niegasnący płomień w kominku. Zimna terakota ostrzegała przed niespójnością, ale pierwsze uśmiechy kelnerki zachęcały do wejścia i zajęcia każdego stolika, nawet pomiędzy dwoma wódczanymi podwieczorkami. Szybkie dostarczenie kart zdeterminowało całkiem sprawny wybór smaków, zwłaszcza, że frekwencja rosła.  O cierpliwość w oczekiwaniu na zamówienie miał zadbać „duży wybór piw rzemieślniczych”. Trochę Kotów, jakieś smakowe browarki i napój firmowy – również pochodzący z browaru Czarny Kot, to niezbyt ciekawa oferta. Swoją drogą właściciel browaru płakał ostatnio, że ciężko znaleźć jego wyroby w Lublinie. Skąd te wnioski? Stan piwniczki może być bogatszy, ale przydałoby się, żeby ktoś umiał o niej opowiadać albo dał dostęp do butelek, bo często etykiety mówią więcej niż ich restauracyjni dystrybutorzy.
Krem borowikowy
W roli czekadełka sami sobie chcieliśmy zaserwować oliwki i sery ze sklepu Donki (o nim napiszemy w swoim czasie). Powstrzymaliśmy się, bo czekał nas zestaw obowiązkowy. Dlaczego taki? Nie wiemy, ale obsługująca nas pani przekonywała, że mintaj panierowany, który był w ofercie lunchowej (14 zł za zupę i danie główne) występuje jedynie z zupą, a właściwe z kremem i to borowikowym. Zamówienie wzbogaciliśmy o burgera (przy którym zabrakło pytania o stopień wysmażenia) i zajęliśmy się czekaniem, odnotowując, że pizzę (co się wciąż rzadko zdarza) w Kawie i Ławie komponuje się samemu z wymienionych składników. Nie trzeba wertować dziesiątek pseudo oryginalnych nazw aby znaleźć coś dla siebie.
Burger w zestawie
Podpatrując osiedlowych mistrzów bilardu (a mają, mają!) zostaliśmy całkiem sprawni wyposażeni w początek konsumpcji. Krem grzybowy został podrasowany wzmacniaczem, co skutkowało nieprzyjemnie palącym wrażeniem. Nie pomogła gęsta, choć wciąż półpłynna pożądana konsystencja ani garść grzanek (własnej roboty jak sądzimy). Potencjał był jednak wyczuwalny. Liczyliśmy, że burger zamaże złe wrażenie, ale jeszcze nie teraz. Wielka porcja – niemożliwa do zjedzenia rękami (dla nas to „plus ujemny”) kryła w sobie chrupiący bekon, jajko sadzone, rukolę, sałatę i ogórek konserwowy (18 zł). Mięso było dość ciekawe, bo z początku nawet smakowało wołowiną, ale pod koniec był to jakby wieprzek albo nie wiemy co. Na początku mięso było lekko różowe i soczyste, pod koniec już szare i gumowe. Nie dojedliśmy. A zatem znów widać potencjał, bo bułki były bez zarzutu, solidne i chrupiące. Frytki domowe, choć ciężkie od tłuszczu, a i surówka lekko kwaśna, chrupiąca od świeżości i bezproblemowa. To może mintaj? (czy naprawdę taka ryba mogłaby uratować sytuację?) Nie. Był suchy, miejscami przypalony i nudny. Wolelibyśmy dostać sam sos tatarski, który mu towarzyszył. Punkt za niego.
Ryba w zestawie
Obsługa zapomniała o nas w okolicy połowy wizyty, choć dania otrzymaliśmy w komplecie i nawet nie czekaliśmy zbyt długo. Co z tego, jeśli reszta naczyń zalegała na stole, bo nikomu nie przyszło do głowy ich zabranie. Samoobsługa nie jest żadną zniewagą, ale niech zostanie wyraźnie nakazana. My już dziękujemy. Może gdybyśmy pośpiewali ze stolikiem obok, to byśmy się rozchmurzyli, jednak doskwierała nam wysoka temperatura i przemożna chęć opłacenia rachunku przy barze, co nie było proste, bo nikt nie wiedział co zamówiliśmy. Wierzymy jednak, że smutne, ale uczciwie pożegnanie będzie początkiem jakiejś smaczniejszej przygody.

P.S W nazwie jest kawa, ale nie zauważyliśmy nic, co by choć minimalnie nakłoniło nas do jej zamówienia.

Adres: Krasińskiego 11
Telefon: 506215409
Godziny otwarcia: pon. - czw. 12-23, piąt. - sob. 12-00, niedz. 14-22

Komentarze

  1. Świetni z Was specjaliści, skoro nie odróżniacie krowy od świni... Brawo Wy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawa należą się kuchni, która tak potraktowała wołowinę, jeśli to faktycznie ona. Z resztą napisaliśmy, że wyczuliśmy jej smak ;)

      Usuń
    2. się czepiasz. Wiele osób tego nie wie. Nie każdy wychowywał się na wsi.

      Usuń
  2. "Na początku mięso było lekko różowe i soczyste, pod koniec już szare i gumowe" - mocno zastanawia mnie to zdanie: czyli że kotlet się jeszcze dosmażał w bułce czy pół kotleta było dobrze dosmażone a pół nie, czy kotlet w połowie był zrobiony z dobrego mięsa a pół nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porcja mięsa mogła być nierówna. Rodzaj (dobór elementów) mięsa też może mieć znaczenie.

      Usuń
  3. Bardzo fajny i przydatny artykuł. Dzięki za ciekawe informacji na temat mojego ulubionego napoju.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja osobiście uważam że jedzenia zawsze mają pyszne i świeże dość często tam chodzę i jestem zawsze zadowolona gorąco polecam ten lokal :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz