Podwórko, Plener, Radość – gra całkiem smacznych słów



Chodzi oczywiście o miejscówki, w których można głównie się zabawić, wyluzować i potańczyć. Okazuje się jednak, że i zjeść się tam da. Zwłaszcza podczas Lubelskiego Pikniku Śniadaniowego w Plenerze.

Pałac Potockich ożył. Gmach z XVIII wieku, który dzięki przewrotnej historii należał m.in. do MO i KUL teraz gości na swoim dziedzińcu całkiem klimatyczny klub, przestrzeń – nazywajcie to jak chcecie - Podwórko. W ogóle to ma tam podobno powstać restauracja, ale coś nie spieszy się inwestorom. Radość to już inna para kaloszy (noszona przez twórców warszawskiej Miłości). Po kolei.
           
Ziemniak z gzikiem i meksykański (Podwórko)
Do Podwórka – a może na Podwórko – chodzi się na...kartofle. Są i inne dania, ale niezbyt pociągające. Spróbowaliśmy dwóch opcji: Gzik (10 zł) i Meksykański (14 zł). Ten z gzikiem jest naszym faworytem. Tu nie ma co kombinować. Masło czosnkowe, twarożek, szczypiorek, prażona cebula i koperek. Brzmi i smakuje świetnie, ale efekt byłby lepszy gdyby sporej wielkości ziemniak  był pieczony bezpośrednio przed podaniem. Nie ma jednak co płakać. Warto w to zainwestować. Wariant meksykański to już wariacja dla tych, co koniecznie muszą inaczej (kukurydza, nachosy, oliwki, wołowina) – szybko o nim zapomnieliśmy. Jedzenie mogłaby umilić obsługa, która przy naszych kilku wizytach nie mogła się zdecydować. Raz przyjmują zamówienia przy barze – innym razem już nie. W ogóle są tam, ale jakby ich nie było.
           
Plener
O wiele lepsze wrażenia wynieśliśmy z Lubelskiego Pikniku Śniadaniowego. Jednym z organizatorów działalności Pleneru jest Piotr Tyczyński. Ma nosa, bo imprezowicze zaglądają w to miejsce bardzo chętnie. Plener zyskał nowe oblicze dzięki przeprowadzce. Pomysł na ożywienie zrujnowanego stadionu Startu był trafiony, ale przy kilku wizytach ze słabą frekwencją wszystko wyglądało nieco smutno. Obecnie Plener urzęduje w Parku Ludowym i pierwsze co rzuca się w oczy to zieleń, przestrzeń i porządek. Podczas naszej wizyty wybór smakołyków był więcej niż zadowalający (a nie wszystkie lokale dotarły). Zdarzały się pudła – Ambaras i Okopova Cafe już o 10 (start o 9) nie mieli niektórych dań, ale i tak wyszliśmy najedzeni.
Bajgiel (Ambaras)
       
Jagodzianka i szakszuka (Okopova)
    
Zaczęliśmy od jagodzianki i szakszuki z Okopovej. Bułka nieco sucha, ale nadzienie nadrabiało nie najlepsze pierwsze wrażenie. Szakszuka była bardzo słodka. Interesująca, ale brakowało nam w niej jajka. Bez niego obżarstwo jest niepełne. Była za to feta i cukinia.
Krok w bok i już zamawiamy kanapkę (w końcu pierwsza buła od nich) z Ambarasu. Bajgiel krył jajko (ha!), łososia wędzonego, cebulę i roszponkę. Wszystko tam się zgadzało, ale 12 zł nieco smuciło.
            Idąc dalej nie mogliśmy ominąć zapiekanki tradycyjnej z „Lubię to” i chwalonych wszędzie lodów z Portofino – rafaello smakowało jak oryginał. W zamyśle miał być chyba przełamany jagodą, ale górowała mdła słodycz. Lepiej zaprezentował się idealnie wyważony solony karmel. Polecamy. Po 3 zł za gałkę ( w rożku).
Słony karmel i raffaello z Portofino

            Nie znaleźliśmy żadnych komarów, za to wiele uśmiechniętych twarzy, a więc grzechem byłoby nie zachęcać do przyjścia.
Piersi włoszki & Drwal z Radości
            Przegląd imprezowni z jedzeniem w tle kończymy w   - ech... - kryła na szczęście lekko różowe mięso (zbyt mocno doprawione według nas), bekon, pieczarki, sałatę, pomidora, ogórka kiszonego, cebulę i sos bbq. Taka przyjemność kosztuje 19 zł. Cóż. Za średniego w smaku, rozwalającego się hamburgera w zimnej bułce to i tak za dużo. Wytłumaczenie temperatury bułki? Maszyna się nie nagrzała. Gdy kelnerka zapytała później o kolejne wrażenia, stwierdziła, że inni mają podobne odczucia. Aha... . Spróbowaliśmy też „piersi włoszki” - a może Włoszki powinno być? Ta fantazyjna nazwa kryje w sobie przesuszonego kurczaka, mozzerellę, rukolę, pomidora, ogórka, cebulę i pesto, po którym nam się odbijało (19 zł).
Teren Radości
Na pociechę dodamy, że w Radości jest najprzyjemniej, bo i zielono i piaskowo i nawet wody trochę jest. A dookoła poklasztorne mury zabytkowego browaru i Pałac Sobieskich.
Za jedzenie (burgery) odpowiada ekipa z „Nóż, kuchnia i bar”.
Wybór należy do Was.

Radość – Bernardyńska 15 (czynne od 17 do 05:00)
Plener – Piłsudskiego 25 (od 16 do 04, Lubelski Piknik Śniadaniowy co sobotę w godzinach 09-16)
Podwórko – Staszica 3 (godzin otwarcia na profilu klubu nie podano)

Komentarze