Rozanna – a jakby tak, postarać się bardziej?

Trochę tego i tamtego, klimat, rozmowa i mogłoby się wszystko podobać. Ale musi się chcieć.

Jak człowiek kręci się po różnych, ale wciąż „naszych” okolicach, to do głowy przychodzą mu dziwne pomysły. Wczuwa się czasem w rolę turysty, który chciałby poznać ziemię lubelską (ktoś jeszcze tak mówi?) również od strony miski. I jedzie sobie np. do Rozanny w Wąwolnicy, może nie całkiem przypadkowo, bo ma internet i znajduje miejsce, takie niezbyt z pierwszych stron kukbuków i blogasków, ale jednak wyglądające przyjaźnie i podobno nawet z lubelskimi przysmakami. Jeśli nie zgubi zawieszenia na ich „parkingu”, lub dojdzie pieszo, lub też przypedałuje i podejdzie od frontu, choć wejść jest kilka, to wydaje nam się, że powinien liczyć na gościnność. W pustej (choć przytulnej) restauracji dość łatwo można zająć się gościem troskliwie i z uwagą. Ale bez przesady. W sumie wystarczy dobre jedzenie.

Obce, a jednak znane

Barszcz z wiśni
Widząc, że obsługująca nas pani dopiero uczy się fachu, nie
Zacierka
stresowaliśmy jej pytaniami o dania, które nie każdemu mogą wydawać się znajome, zwłaszcza, że nawet dla niej niektóre nazwy były obce. Grunt, że mieli wszystko, czego pragnęliśmy. Zaczęliśmy więc od barszczu wiśniowego z makaronem (9 zł). Dla Łaszka była to rzecz obca. Przyznam, że nazwa i mnie zaintrygowała, ale to była po prostu zupa wiśniowa (tak się u mnie w domu ją nazywało). Bardziej słodka, niż wskazywałaby na to nazwa barszcz. Oczywiście zagęszczona śmietaną. I dobra była. Taka, jaką pamiętam. Miło jest, gdy czuje się smak zapamiętany z domu. Zwłaszcza, że i makaron był domowy. Tylko podająca to danie mogłaby wspominać, że w wiśniach są pestki. Dla mnie to oczywiste, ale czy dla turysty też? Gorzej spisała się zacierka (10 zł).W niej już nie powinno być makaronu, nawet domowego, tak drobno porwanego, imitującego zacierkę. Co do smaku, to mógłby być intensywniejszy, ale uchwycono sens tej prostej zupki. Woda, skwarki, cebula i zielenina w cudowny sposób mogą połączyć się tak, żeby kłaść na łopatki nawet rosół.


Lemieszka zamiast pierogów

Pierogi z karpiem
Gdy Łaszek wspominała swoją domową zacierkę na mleku,
Lemieszka
opcjonalnie jedzoną z ziemniakami i cebulą, która mnie przerasta, na stole wylądowały pierogi z karpia (16 zł). Dość szczególne. Bywało, że sok wypływał z wnętrza, ale i pojawiała się suchość. Jak w życiu… Wystąpiły różne stopnie grubości ciasta, które na dodatek czasem było zespojone z farszem, a czasem, nie. Smak karpia niepotrzebnie został stłumiony przyprawami. Szlachetnym dodatkiem, choć też rywalizującym z rybą, był zabielany sos borowikowy. Gdyby postarano się bardziej, wyszłoby wspaniale.
Czy poczciwa lemieszka (12 zł) z ziemniaków i mąki mogła uratować sytuację? Tu zdania były podzielone. Ale autorytarnie stwierdziłem, że okraszona skwarkami i podlana dostarczonym kefirem wywołała prostolinijne wzruszenie. Nie wiemy, czy turyści cisnący na kazimierski rynek znajdą tu spełnienie warszawskiego wąwolnickiego snu, ale jeśli ekipa Rozanny znajdzie w sobie więcej chciejstwa i pasji, to żadne dziury na parkingu nie będą straszne, a gościnność pojawi się nawet nieproszona.

Adres: 3 Maja 1, Wąwolnica
Internet: http://www.rozanna.pl/, https://www.facebook.com/restauracja.rozanna/
Telefon: 504 088 868
Godziny otwarcia:
Pn-Czw  13:00 - 19:00
Pt   13:00 - 20:00
Sb- Ndz  12:00 - 21:00

Komentarze

  1. Ten "parking" to gminny plac targowy :) Właściciele restauracji nie mają tu pola do popisu, a jego stan nie zależy od nich ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. lemieszka prażucha .. legenda lubelskiego przednówka . sama ostatnio w dom odświeżyłam sobie to danie . Ważne żeby ziemniak był dobry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz