Teatr w restauracji – czy smakuje?

 
Wyspiański, maczanka, wesele, 2 Pi Er. To tylko niektóre słowa - klucze, które prowadzą do rozwiązania tytułowego dylematu. Jedno jest pewne. Każdy powinien to przeżyć. 

Wydarzenie zostało przygotowane przez Stację Teatr w Konopnicy. A restauracja 2 Pi Er, która posiada wyróżnienie „Miejsce Inspiracji” postanowiła odznaczać się nie tylko smaczną kuchnią, ale i serwowaniem kultury w niecodzienny sposób. O co w tym wszystkim chodzi? O upamiętnienie „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, które nawiązuje do zaślubin Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną. Podczas tego niesamowitego wieczoru mogliśmy nie tylko dowiedzieć się więcej o Wyspiańskim, ale i mieć w rękach tak cenne pamiątki jak moneta z tego okresu lub wydanie „Wesela” z 1903 roku. 

Aktorzy zaczarowali nas swoją grą, a muzykanci wesołym rzępoleniem przypominali stare weselne nuty. Spektakl wyreżyserował Michał Zgiet, zaś pomysł i scenariusz są autorstwa Waldemara Sulisza. Nie sposób było skupić się na kolejnych talerzach przygotowanych z pasją przez Szefa Kuchni Kubę Piętowskiego i Sous Chefa Mateusza Niewiadomskiego. Jednak każdy spektakl kiedyś się kończy. Gdy odetchnęliśmy, zabraliśmy się za smakowanie potraw. Dawno nie zdarzyło się nam, żeby każda potrawa tak wciągała. Może to zasługa inspiracji regionalnością, a może było to wynikiem działania wyobraźni, która podpowiadała, że takie jedzenie mogło być częścią uczty, której świadkiem był Wyspiański. 
Salceson

Kaszanka
Początek to salceson z marynowaną słoniną i chrupkami warzyw. Mocne uderzenie pełne tłustości, ale i rozprowadzających ją akcentów, takich jak chrupki z warzyw i sos miodowo-musztardowy. Ciepłą przekąską była pieczona kaszanka. Iście domowa, ale z restauracyjnym sznytem za sprawą sosu porterowo-kawowego i espumy z ogórka kiszonego. Do tego mus z jabłek i chleb żytni. 

Rosół z młodych kogutów
Łaszek nie mogła doczekać się rosołu. Cieszyliśmy się z każdej łyżki wywaru z młodych kogutków, podanego z solidną porcją domowego makaronu i pietruszki. Jeśli ja, który wszelkich rosołów za sprawą żony, mam już dość, wiosłuję z zapałem, to wiedzcie, że mieliśmy do czynienia z esencją smaku. 

Danie główne
Danie główne to pozorny miszmasz. Nie mieliśmy tu typowej, głównodaniowej kompozycji. Na solidnym drewnie pyszniły się i cebularze i fajercarze. O uwagę dopominała się perliczka faszerowana podgrzybkami i kaszą. Nęciły zwarte i soczyste gołąbki Rydlowej, a dzieła żarłoczności dopełniła maczanka po krakowsku, która cieszyła szarpanym mięsem i pełnym umami sosem, którym zalewaliśmy talerz bez opamiętania. 

Piernik ze śliwką
Mieliśmy dość, a jednak udało się jeszcze zniwelować istnienie deseru, którym był piernik ze śliwką, mus czekoladowy, lody z pomarańczą, mleczna kruszonka i podkręcający całość sos porzeczkowy. 

Kłamaliśmy. Nie mieliśmy dość. Jeszcze tylko sery z
Stół wiejski
Gospodarstwa „Pod Kasztanami”, kaszanka z karpia, wędzona kiełbasa i…kiszone jabłka, które spięły samodzielnie skomponowany zestaw łasucha. 

Będą kolejne wydarzenia, będą kolejne przysmaki - obiecują właściciele i szef kuchni. Uwierzcie, że to nie było granie do kotleta. To spotkanie sztuki z zabawą. Konfrontacja tego, co dla ciała, z tym, co dla ducha. Czapka z piór, złoty róg – doceniajmy jedno i drugie. Żeby nie ostał się ten nieszczęsny sznur.

Komentarze