Pyszny Zajazd – Rewolucje z obliczem faworków i pomidorków


Wydaje się, że program Magdy Gessler mimo wszystko promuje dobrą stronę gastronomii. Pokazuje patologie, ale jednocześnie wywołuje refleksję, że warto doceniać dobre, zwłaszcza lokalne smaki oraz ludzi, którzy za nimi stoją. Zauważyliśmy jednak symptomy zauważalnego powtarzania się. 

Być może kreatywność ma swoje granice, nawet ta w umyśle Pani Magdy. Cóż innego można powiedzieć, porównując rewolucję, która stworzyła na przykład restaurację Ąka, z tą, która dokonała się w Zapiecku (dzisiejszym Pysznym Zajeździe)? Mowa tu zarówno o menu, jak i wystroju oraz (być może) filozofii prowadzenia restauracji. Ale do rzeczy. 

W karczmie jakich wiele w kraju, powieszono „kunsztowne wycinanki”, być może dołożono świeże kwiaty i wygląda na to, że mamy dizajn z głowy. Jeśli zmieniło się więcej, to dajcie znać. Zdaje się, że okrojono menu i oczywiście wprowadzono dania sygnowane nazwiskiem gwiazdy. Personel nie kwapi się do opowiadania o czymkolwiek. Być może dla każdego wszystko jest oczywiste. Przebrnęliśmy przez nowe dania, ale sprawdziliśmy też jedną z ocalałych propozycji sprzed wydarzeń związanych z telewizją i koniecznością zatrudnienia większej liczby kucharzy. 

Barszcz z tupanymi ziemniakami
Łaszek zaczęła od barszczu ukraińskiego (15 zł). Esencjonalnego, ze sporą dozą wędzonki, wyraźniej octowości i balansującej wszystko śmietany. Do tego koper, pomidory i starte buraki, ale niestety raczej szaro-bure niż czerwone. Dzieła dosmaczenia dopełniły skwarki oraz, rzecz jasna, tupane ziemniaki. Dobra, wyraźna rzecz, na pewno w stylu Lejdi M. 

Niczego nie brakuje też wędzonemu pstrągowi (26 zł) z Pustelni (bo
Wędzony pstrąg
podobno na innych w okolicy gospodyni programu nie pracuje – nazwa jednak nie padła). Pstrąga delikatnie uwędzono, co nie zdarza się często, bo zazwyczaj aromat dymu jest dominujący. Zalano go gęstym, słodkawym wywarem i wzbogacono koprem (to zadziwiające, że tak duża ilość kopru mogła mi smakować – na oko z pół kilo), migdałami - niestety dość bezpłciowymi płatkami - których smak opierał się na ilości, a nie jakości i rodzynkami. Żydowskie inspiracje w tym przypadku dały bardzo smaczny rezultat. Pomidorki koktajlowe jednak były absolutnie zbędne, ale one pojawiają się ostatnio w co drugim daniu pokazywanym w czwartkowe, rewolucyjne wieczory. Może to kwestia dodania kolorystyki. Sos chrzanowy też można by przemilczeć. W sumie to nie wiemy, czy był do faworków, czy do pstrąga... 

Faworki z karpia
No właśnie, faworki. Było im bliżej do ryby podawanej w „fish&chips”, ale naprawdę wzbudziły dobre emocje. Karp nie zalatywał mułem i został pozbawiony wszystkich ości (do czego i tak pewnie nie przekonamy jego przeciwników). Był przyjemnie wilgotny i giętki. Jednak nie pasowało nam to, że użyto bułki tartej. Ryba oblepiona płynnym ciastem byłaby wdzięczniejsza. Można je zamówić w formie przystawki lub pełnego dania. Wybraliśmy tą drugą opcję i przeliczyliśmy się z siłami. Fakt, że cena (45 zł) może nie być zachęcająca, ale nie najeść się tym daniem – byłoby sztuką. W roli dodatków występują kopytka dyniowe - niestety mocno wysmażone, a mogłyby być po prostu obgotowane, chrupiący placek ziemniaczany (godny uwagi) i sos grzybowy – delikatny, uszlachetniający całość. Pojawił się także zestaw domowych, świeżych surówek, które zawsze są naszą słabością. 

Gryczak z sosem węgierskim
Ze starej karty wybraliśmy gryczaka z sosem węgierskim (26 zł). Jesteśmy pewni, że lepszym wyborem byłby wariant z grzybami. Sos zwany węgierskim stłamsił gryczanego bohatera. Słoność i ostrość może przeszłaby na placku ziemniaczanym, ale nie na wypieku z kaszy. To danie bez jakiejkolwiek elegancji i wyczucia, ale może nie o to im chodzi. 

Reklamę dostali przednią. Grzechem byłoby jej nie wykorzystać. Być może w przyszłości dojdą do wniosku, że nie da się na niej jechać wiecznie. Wtedy trzeba będzie zmienić pomidorki koktajlowe na co najmniej jarmuż. 

Adres: Dębówka 16A, Lublin 
Telefon: 81 746 68 78 
Godziny otwarcia: 10-22 

Komentarze