Parowooz – licencja na rozgotowanie

Lokalizacja nie rokuje długofalowych sukcesów. Brano się tam za bary m.in z burgerami i zapiekankami. Przyszedł czas na chińskie pierogi.

Piwniczne konotacje i schodek, na którym potyka się dziewięćdziesiąt procent gości łączą przedsięwzięcia ze Skłodowskiej 15. Przed tym schodkiem wszyscy ostrzegali ( i nadal ostrzegają) stosowną kartką wywieszoną na drzwiach frontowych, ale bezskutecznie. Po usadownieniu się, bardzo szybko przywitała nas uśmiechnięta, żeńska obsługa i dała czas do namysłu. Znów mamy do czynienia z lokalem wyspecjalizowanym (i to się chwali). Menu jest czytelne, dość zwięzłe i niewymagające dywagacji. Zaczęliśmy od sałatek. Algi morskie (11 zł) i kimchi (9 zł) w upalny
Algi morskie
dzień mogłyby wystarczyć za posiłek. Niczego im nie brakowało. Sezam i sos sojowy z octem działają z wodorostami cuda. A ich
Kimchi
giętka, minimalnie galaretowata konsystencja zawsze nas obezwładnia. Kimchi była też jak trzeba. Kwaśna, słona, pikantna, pobudzająca. Nie żebyśmy jakoś specjalni się tym wszystkim zachwycali, ale było warto.

Akt gorący zaczęliśmy od zupy won-ton (12 zł). Znów było dobrze, komfortowo, ale bez intrygi. Pierożkom zabrakło gładkości, jedwabistości i odrobiny sprężystości. Farsz był wieprzowy, udany, bezpieczny. Bulion chłeptało się z uwagą, ale beznamiętnie.

Won-ton
Niedociągnięcia w pierogowym cieście uwypukliły się przy
Pierożki
zestawie zawiniątek gotowanych na parze, zawierających wieprzowinę, pory i kolendrę (19 zł za 10 sztuk). Pierożki kleiły się do papieru, ktorym wyścielono bambusowy koszyczek. A jeśli się kleiły, to i po chwili rozpadały. Nie wiemy, czy ten aspekt opracowali kucharze z prowincji Heilongjiang, czy też popsuli ci odpowiadający za gotowanie na miejscu, a może zmodyfikowali kurierzy wiozący pierożki z Warszawy (lokal działa na licencji warszawskiego Parnika). Farsz był dopracowany. Mięso dobrej jakości, z wyczuwalną dawką kolendry i pora cieszyło przy każdym kęsie. Ciasto znów mało energetyczne, zbyt miękkie. Do tego dwa sosy ochoczo serwowane przez wciąż uśmiechniętą panią.

Poczekamy, zobaczymy. Na chwilę obecną mamy wrażenie, że to prześlizgiwanie się po temacie, wprowadzenie gawiedzi w świat Orientu. Jeśli nie będzie dbałości o szczegóły, to niedługo powstanie tam lodziarnia albo bar z ramenem. Wtedy potkniemy się nie tylko my, ale i oni. Może nawet boleśniej.

Adres: ul. Mari Curie-Skłodowskiej 15, Lublin
Telefon: 533 343 779



Godziny otwarcia: 12-22

Komentarze