Siwy Dym – coś skrzypi

Restauracja w Celejowie to jedno z tych miejsc, które często mijaliśmy, ale zawsze byliśmy przed, albo po porze karmienia. Przyszedł czas wybrać się tam bez innych planów.

Za góralskimi karczmami występującymi z niższych partiach naszego kraju nie przepadamy. Z drugiej strony, dlaczego mielibyśmy je ignorować? Do włoskich, ormiańskich lub żydowskich lubimy zajść, a nie zawsze mają one wiele wspólnego z destynacją inspiracji.

W Siwym Dymie parking zawsze jest pełen samochodów, ale z tymi pełnymi parkingami – na dwoje babka wróżyła – nie jest to jedyny wyznacznik poziomu lokalu. Akurat podczas naszej wizyty było wręcz pusto. Zmieniło się to jednak w przeciągu 30 minut. Pod koniec naszego obiadu, lokal zaczynał pękać w szwach.
Kwaśnica
Może dlatego było trochę niedociągnięć. Kwaśnicę (porcja dla dwóch osób za 18 zł) wolimy mocno kwaśną, ale mniej wykręcające się usta nie przeszkadzały. Męczyły twarde żeberka z kociołka, które nęciły w nosie mocną wędzonką. Mięso niechętnie oddzielało się od kości.

Baraniny i jagnięciny w karcie nie ma, choć firma z Rabki Zdroju,
Schabowy z kością
a i uhruska jagnięcina pewnie by się znalazła. Podobno, jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Toteż z przyjemnością pochłonęliśmy pachnącego i chrupiącego schabowego z kością (34 zł), smażonego na smalcu. Trochę złośliwie zamówiliśmy do nich kluski śląskie i tu miła niespodzianka – były sprężyste i delikatne. Choć mąki im nie brakowało. Do tego wyraziste surówki z baru sałatkowego. Jak dobrze, że nikt nie każe podchodzić tylko raz. Niby nic, ale po wizycie w Zakopanem, człowiek jednak cieszy się z takich małych wolności.

Kaczka
Kontynuując likwidowanie głodu zasadniczego, Łaszek dobrała się do kaczki (42 zł). Ze skórką z gatunku tych gumowatych. Mięso było różowe i niewysuszone, ale nad delikatnością można jeszcze popracować. Na talerzu było bardzo kolorowo. Królowała barwa pomarańczowa. Surówka z dyni – świetna. A w niej i jabłko i arbuz i winogrona – szaleństwo, ale kontrolowane.Oprócz tego puree marchewkowe. Grudkowate, ale wciąż atrakcyjne. A i ziemniaczki się pojawiły, pieczone, ale pozbawione boczku, obiecanego przez kartę.

Skrzypi menu (dosłownie), skrzypi szlifowanie dań w godzinach szczytu. Ciekawe co by było, gdybyśmy podglądali kuchnię przed dziury w drzwiach (w kształcie serc), służące obecnie kelnerom do obserwowania gości. Czy to podziałałoby motywująco? Chętnie sprawdzimy, wracając do szefa kuchni Pawła Cygana – Wiceprezesa Stowarzyszenia Lubelscy Kucharze Dzieciom, który - kiedy tylko może – robi wszystko, żeby z potrzeby serca pomóc najbardziej potrzebującym dzieciom.

Adres: Celejów 63c
Telefon: 607 324 666
Godziny otwarcia: 12-20, piątek i sobota: 12-03

Komentarze