Jest to jedna z
najpopularniejszych restauracji w Lublinie.
Czy popularność równa się wysokiej
jakości?
Sponsorem wizyty, a co za tym
idzie recenzji była Pani Anna Ginalska, prywatnie babcia „redaktora naczelnego” i smakoszka, publicznie zasłużona pracowniczka Światowej Organizacji Zdrowia,
odznaczona medalem Florence Nightingale, najwyższym przyznawanym przez
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża. Przy okazji, oświadczamy, że
przyjmiemy z otwartymi rękami również innych sponsorów.
Czarcia Łapa to legenda
lubelskiej gastronomii. Odrodziła się po „Rewolucjach Kuchennych”. Od tamtej
pory jej sława rośnie. Różne są głosy. Jedni mówią, że tylko kasa im w głowie.
Inni podkreślają zmysł marketingowy i chwalą szefa kuchni, Pana Macieja
Stankiewicza. Dodajmy nasze 3 grosze.
![]() |
Czekadełko |
Wystrój nie jest obojętny. Nasze
zdania też były podzielone. Jest elegancko, ale niektóre detale rażą. Przykład?
Pęknięta szyba. Nie od wczoraj. Nastrój jest lekko mroczny, wywołany czernią na
ścianach. Mi się w klimacie wszystko zgadzało, ale Łaszek nie była
przekonana. Do talerzy:
Czekadełkiem było pieczywo z
oliwą, okraszoną octem balsamicznym. Na włoską nutę. Cała karta ma
polsko-włoski charakter, ale w dobrym guście. Zawsze doceniamy startery, oczywiście
jeśli są dobre. Ten podarek taki był.
![]() |
Krem z dyni |
Właściwe zamówienie rozpoczęliśmy od
kremu dyniowego z serkiem mascarpone i prażonymi orzeszkami pinii (13zł). Do
tego dwie bułeczki. Smak dyni naszym
zdaniem został zdominowany tłem tej zupy. Być może bulion był zbyt intensywny?
Ale połączenie z mascarpone
sprawiło, że to niezły krem. Czekaliśmy na więcej, zarzucając wędkę na
smażonego pstrąga w sosie maślano-cytrynowym z puree z zielonego groszku i
ziemniaczanymi dafinkami (33zł). Ryba
wyglądała jakby wciąż żwawo pływała, ale jej smak nie zwalił z nóg. Odrobinę
więcej soli i soku z cytryny
wskazalibyśmy jako przydatne. Cząstka cytryny dla mnie jest obowiązkowa przy
rybkach. Tylko dla mnie? Puree z zielonego groszku smakowało. Dafinki były też
w porządku. Mimo wszystko to wciąż nie było to po co przyszliśmy.
![]() |
Pstrąg |
![]() |
Kurczak Supreme |
Szczerze mówiąc, zacząłem się
obawiać. Słyszałem różne opinie, ale mimo wszystko wierzyłem w tamtejszych
kucharzy. Pamiętam, że właśnie tutaj jedliśmy, jak do tej pory najsmaczniejszą przystawkę - proste Crostini Taleggio ze szparagami. Wróćmy do teraźniejszości. Pierwsze
dania nie pozwoliły zachwycić się. Najlepsze było przed nami...
![]() |
Gęś confit |
Nóżka z gęsi confit, podana z domowymi
kopytkami, glazurowaną marchewką i coulis z czarnych porzeczek (69zł) to był
majstersztyk. Mięsko przygotowane w tłuszczu było miękkie, delikatne, wciąż
różowiutkie. Sos z przetartych owoców był jak trzeba, słodko-kwaśny. Coulis w
języku francuskim oznacza też zaprawę murarską. Czyli już wiem, jak zbuduję
swój dom. Kopytka domowe miło uzupełniły ostatki głodu. Nie ominę w opisie
kolejnej odsłony marchwi. Tym razem podanej jako równe, glazurowane słupki. O
idealnej chrupkości. Ujawnia to fachowy warsztat kucharza.
![]() |
Ravioli z płatków ananasa |
No to jeszcze deser,
podpowiadał duch obżarstwa. A warto dodać, że ten deser, czyli Ravioli z
płatków ananasa nadziewane mascarpone i wiśniami z sorbetem malinowym i syropem
miętowym za 14 złotych, mieliśmy upatrzony. Chylę czoła, bo pomysł i wykonanie
świetne. A jeszcze jakby płatki były sklejone jak w faktycznej postaci ravioli,
to sępiłbym o recepturę. Pyszne zakończenie, oblane dobrą espresso za 7
złotych. Podaną jak trzeba, ze szklaneczką wody.
Czyżby pasowało do Czarciej Łapy
stwierdzenie, że im danie trudniejsze i ciekawsze tym lepiej im wychodzi? Szefowi kuchni ambicji nie można odmówić. Po konkursie zawodowców na
Europejskim Festiwalu Smaku był niepocieszony. Na pewno ma jeszcze wiele
ciekawych pomysłów, które mamy nadzieję, zrealizuje po swojemu. Co do reszty
ekipy, to warto podkreślić, że jest liczna, dzięki czemu nie czekamy
długo, ani na zainteresowanie, ani na podanie jedzenia. Jest raczej wyluzowana,
co niekoniecznie może się podobać. Kwestia gustu. Zbyt sztywny kelner też
przeszkadza. Na pewno znają się na fachu.
Podsumowanie nie jest
jednoznaczne, bo są szczegóły do
poprawienia. Przy tych cenach warto je poczynić. Są pomysły, umiejętności i
finezja. Promocja też. Choć ostatnio jakby trochę czarnego PR się wkradło.
Warto zadbać o drobiazgi w daniach i wokół nich i będzie pięknie w całej
rozciągłości.
Kontakt:
ul. Rynek 19
20-004 Lublin
20-004 Lublin
Tel.: 81 532 82 00
e-mail: info@czarcia.com
Strony w Internecie: http://czarcia.com/; http://www.facebook.com/Czarcia?ref=ts&fref=ts
Godziny otwarcia: niedziela-czwartek 12-22, piątek i sobota 12-02
dobre espresso !!!! co za matoł to pisze
OdpowiedzUsuń!!!! litości!!!
Nie polecam nikomu ;)
OdpowiedzUsuńMusimy niestety dodać, że zaduch i aromaty kuchenne nie pomagają w smakowaniu... . O panu pianiście chodzą legendy. My jeszcze nie mieliśmy okazji go posłuchać.
OdpowiedzUsuńja jakoś nie przepadam za taką nadętą atmosferą, dla mnie w czarciej jest po prostu za sztywniacko, choć wiem, że wiele osób lubi taki klimat, więc spoko, a ja zdecydowanie lepiej czuje się w takich restauracjach jak chociażby Fatamorgana, gdzie grają muzykę na żywo, i jest luźniejsza atmosfera
OdpowiedzUsuńA my mamy kilka ulubionych potraw w tym lokalu. Po rewolucjach spróbowaliśmy pstraga-nie zachwycił nas-mnie szczególnie bo ryba zbyt "żywo" wyglądała.Dodatki lepiej smakowały niz sama ryba. Ja lubię podawane tam makarony-mój ulubiony-ulivetta. Smakowały mi rowniez kopytka w sosie smietanowym. Moj TZ jadł 2 razy steka- według niego pyszny-ja nie potrafie ocenic. Za to deser-ananasowe ravioli to dla mmnie mistrzostwo świata. Gruszkowa tarta również pyszna :) Za kazdym razem trafiamy na wspaniałego pianiste! PS-zgadzam sie ze słaba wentylacja-to minus.
OdpowiedzUsuń