Restauracja Hotelu Europa –„ …dzisiaj się rozstaniemy…”


Legendarne miejsce. Dawniej musiało być tam wspaniale. Te czasy minęły.

Hotel Europa – perełka lubelskiej architektury, która gościła i nadal gości znakomite osobistości czego dowodem są fotografie we wnętrzu. Mimo, że to tylko replika słynnego warszawskiego Hotelu Europejskiego to i tak jest wspaniałym obiektem z niemalże 150-letnią tradycją, a od kilku lat może pochwalić się czterema gwiazdkami. Tam w krótkich galotach byśmy nigdy nie weszli. A jak wypada kuchnia, którą kiedyś dowodził Józef Łanczont, pobierający nauki na dworze Radziwiłłów? Czy Marcin Żydek – obecny szef kuchni dobrze sobie radzi?

Zawitaliśmy do Europy w dzień świąteczny. W środku pustka. Czy dlatego, że ludzie nie przywykli do hotelowych restauracji? Tak to sobie tłumaczyliśmy. Zwłaszcza, że Europa nie wyciąga ręki do klientów indywidualnych. Dystyngowany kelner przywitał nas i towarzyszył przy wyborze stolika. Widać było najlepszą szkołę obsługiwania gości, chociażby przy podawaniu potraw z prawej strony klienta. Nie narzucał się, był miły i profesjonalny. Szkoda, że nie zainteresował się daniem zostawionym na talerzu, ale po kolei.
Bulion z kaczki
Flaki
Menu jest dość klasyczne, choć pewnie niektórzy stwierdzą, że nudne. Oprócz chłodnika nie widzieliśmy pozycji typowo sezonowych. A np. w Lubliniance o tej samej porze królowały szparagi, rabarbar i nowalijki. Nic nie zaciekawiło. Może oprócz bulionu z kaczki podanego z makaronem soba (10 zł). Łaszek od razu wypatrzyła tę zupkę i zjadła ją ze smakiem. Delikatna a jednocześnie esencjonalna. Z nutą kuchni azjatyckiej, ale dość ulotną. Flaki (12 zł) to moje widzimisię. Byłoby smacznie, gdyby nie zbyt wyraźna przyprawa o charakterze maggi. Flaczki były bardzo delikatne, a bulion aromatyczny i pikantny. Piekło by przyjemnie gdyby nie posmak chemii. Na dodatek podany chleb i bułka były czerstwe. Oczywiście nie za darmo. Taka przyjemność kosztuje 2 zł. O tym nie wiedzieliśmy wcześniej.  Znów (tak samo było w hotelowej BelEtage) dostaliśmy noże do masła, ale tłuszcz się nie
Sałatka
pojawił.
Dorsz
Najgorsze było przed nami. Pytam – Łaszku, co zamówiłaś? – Dorsza – wyjaśniła mi. „No to się wyłożą…” – pomyślałem. Miałem rację. Ryba była sucha jak wiór. Została zawinięta w plastry cukinii i podana z kopertami z ciasta wypełnionymi rozdrobnionymi warzywami. Do tego sałata z winegretem, który był z proszku. Cena tego dania to 40 zł. Koperty były niezłe. Reszta to pomyłka. A jak smakował filet z kaczki na carpaccio z buraków z gotowaną gruszką, sosem wiśniowo-rodzynkowym i kluseczkami ziemniaczanymi (56 zł)? Smutno. Żal było patrzeć na szare, suche i twarde plastry kaczej piersi. To zbrodnia wobec tego smakowitego mięsa. Zjadłem 3 kawałeczki. Aż tyle, bo myślałem, że coś ze mną nie tak, że nie znam się, że przecież 4 gwiazdki… Niestety miałem rację. Zamordowany ptaszek podany był z całkiem sympatycznymi, chrupiącymi kluseczkami i zielonym kalafiorem romanesco. Ciekawe, że w innych restauracjach go nie widać. Sos był za słodki, a buraki kwaśne. Ktoś w hotelowej kuchni bardzo ich nie lubi… Pierwszy raz zostawiłem prawie całe danie. Stąd ten smutek. Cena też bolała, bo jest wiele restauracji gdzie za takie danie zapłacilibyśmy mniej, a smak byłby niezapomniany.

Kaczka
Ciekawym akcentem było podanie dań głównych. Zostały ukryte pod kopułami. Dwóch kelnerów w tym samym czasie podniosło je i zaprezentowało potrawy. Taki pokaz jest przyjemny. Przypomina o arystokratycznych zwyczajach. Można poczuć się przez chwilę wyjątkowo. Tylko za sprawą fachowej obsługi. My wolelibyśmy gdyby tę wyjątkowość zapewnił smak jedzenia. Panie Marcinie, prosimy o nie wydawanie takich dań z kuchni, bo póki co nucimy tango Mieczysława Fogga : „ Ta ostatnia niedziela, jutro się rozstaniemy…”.

Adres: ul. Krakowskie Przedmieście 29, 20-002 Lublin
Numer telefonu: 81 535 03 03 (dział rezerwacji)

Komentarze

  1. A przypadkiem nie pomyliliscie nazwiska- ŁAŃCZOT.
    Miał też epizod w Astorii, na samym jej początku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę Państwa,
    Litości... Podawanie dań z prawej strony to abecadło, a nie wyższa szkoła :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz