Kto by się spodziewał, że w
rekreacyjnym obiekcie można całkiem smacznie zjeść?
My w każdym razie byliśmy lekko zaskoczeni. Wiedzieliśmy,
że oprócz sauny, basenów i tego typu atrakcji jest też oferta gastronomiczna,
ale oprócz kawiarni, czy przekąsek nie spodziewaliśmy się niczego. A nawet jak
się spodziewaliśmy, to podśmiechując się pod nosem, że ich sałateczki pewnie
wcale nie są fit. W sobotę zweryfikowaliśmy swoje poglądy i zrobiło się nam
głupio. To wszystko przez zapach grilla. Szliśmy się popluskać, a na długo
przed wejściem czuliśmy zapach węgla drzewnego. Pewnie balkoniarze katują
sąsiadów – zgodnie stwierdziliśmy. Błąd. Na półpiętrze manekin w kucharskiej
bluzie dumnie prezentował menu, co było ewidentnym wyzwaniem dla nas. Zapadła
decyzja – niech Spa Orkana nas wymęczy, zrelaksuje, a potem nakarmi. Precz z
obłudą w stylu przesadnie zdrowego trybu życia.
![]() |
Czekadełko |
Zajęliśmy miejsce na tarasie przy stanowisku
grillowym. Za chwilę pojawiła się kelnerka, która nie była jedyną obsługującą
nas osobą. Jako, że oprócz zmysłu węchu na tarasie używaliśmy też wzroku, wybór
był oczywisty. Grill. Chciało nam się nawet zwykłej kiełbaski, bo zjedzenie
takiej z prawdziwego grilla (a nie z patelni grillowej, grilla elektrycznego
lub gazowego), to nie jest łatwa sprawa w Lublinie i okolicy. Mimo wszystko
opanowaliśmy tę rządzę. Zwłaszcza, że naszą uwagę przykuły startery vel
czekadełka pod postacią kęsów pieczonego mięsa z różnymi dodatkami (grzybami,
suszonymi pomidorami, sosem balsamicznym). Miły gest i dodatkowe pobudzenie
łaknienia.
![]() |
Chłodnik ogórkowo-arbuzowy |
Łaszek dla kontrastu z grillem wymyśliła chłodnik.
Wszedłem w to. Ona wzięła ogórkowo-arbuzowy z owocami morza (12 zł). Nie
narzekała, co więcej, była bardzo zadowolona, bo i krewetki i małże całkiem
miłe, sprężyste i nie zmęczone, a to wszystko w otoczeniu smaków niecodziennie
ożenionych. Ja obstawiałem przy swojej polewce. Botwinkowy chłodnik (8 zł)
kolorem, smakiem i zapachem spełnił wszystkie oczekiwania. Idealny podkład pod
dania gorące. A te chciało się jeść, bo woda wyciągnęła z nas siły, a pogoda
nie rozpieszczała.
![]() |
Chłodnik botwinkowy |
Dania główne podano na wspólnym platerze. Pomiędzy
ziemniakami w mundurkach, cząstkami pomarańczy,
sałatą rzymską i ogórkami pyszniły się żeberka w glazurze BBQ (22 zł) i
tzw. Megaszaszłyk wieprzowy (22 zł). Dodatki były wliczone w cenę. Podano także
sos tzatziki i salsę pomidorową (do wyboru był także sos koktajlowy). Pan
Kacper (szef kuchni jak mniemamy) zapytał, jaki ma być poziom ostrości salsy, a
jego pomocnik, który czuwał przy grillu zaproponował darmową lampkę czerwonego
wina (mocno wytrawne, niezbyt głębokie w smaku, ale po dwóch łykach dobrze
komponowało się z posiłkiem). Na wina chyba tam wrócimy, bo karta jest dość
bogata. A wracając do czynnika ludzkiego, to pokażcie nam drugą taką
restaurację w okolicy, gdzie kucharze dbają o Was równie mocno co kelnerzy.
Smak mięsa pokazał, że panowie znają się na rzeczy. Bez zbytniego kombinowania
potraktowali mięso żarem, ale z wyczuciem. Żeberka miały przyjemnie spieczoną
skórkę, lekko słodką od glazury, która pokrywała soczyste mięso. Nie gorzej
zaprezentował się szaszłyk, na którym oprócz schabu pyszniły się papryka i
cebula (akurat tej przydałoby się mocniejsze przypieczenie). Porcje są bardzo
słuszne.
![]() |
Sos tzatziki & salsa, mięso z grilla |
Zazwyczaj szukamy jakiegoś haka podczas z pozoru
udanej uczty, ale tym razem, to się nie udało. Być może dlatego, że Pan Kacper
nas zagadał, pytając o wrażenia i wciągając się w rozmowę o owadach (jakoś tak
się stało, że rozmowa na te tematy zeszła). Uzupełniając wątek obsługi, to
zastrzeżeń brak. Czujność i dbałość o klientów była przez cały czas widoczna.
Obserwowaliśmy inne stoliki i widać było jedynie uśmiechy. Życzymy wszystkim
restauracjom tak pozytywnych relacji z klientami. Gastronomię SPA Orkana
polecamy, ale jeszcze wpadniemy z kontrolą. Bo ta kiełbaska żyć nie daje…
Adres: ul.
Szaserów 2, 20-553 Lublin
Numer
telefonu: (81) 475 48 75
Internet: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.435449883196504.1073741834.114888091919353&type=3
Restauracja
dostępna dla ludzi na wózkach.
Można płacić
kartą.
Powiem tylko tyle, że moja wizyta w tym przybytku wypadła zgoła odmiennie. Żadnego startera nie było. Przesiedziałem półtorej godziny i nie dostałem nic. Po tym czasie okazało się, że kelner zapomniał złożyć zamówienia...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy zwróciliście Państwo uwagę w jaki sposób mięso transportowane jest z kuchni na taras. A szkoda. Ja przyuważyłem ten "transport".
Afront nie spotkał jedynie mnie. Rodzina z sąsiedniego stolika wyszła oburzona z lokalu (zimne frytki). Kelnerki nie mają zielonego pojęcia, co jest na stanie. Ale przede wszystkim godny potępienia jest elementarny brak gościnności. Jak można dopuścić do tego, żeby klient przez ponad półtorej godziny siedział przy pustym stoliku (chociaż do zamówienia przysługiwała mu lampka wina). Dwójka kelnerów przechodziła obok mojego stolika kilkadziesiąt razy i nie zainteresowała się gościem siedzącym przy pustym stole. Wspomnę też, że nikt nie raczył przynieść mi karty, ani też jej później zabrać (kartę wziąłem sobie sam).
Moja noga - co chyba oczywiste - w tym lokalu nie stanie!
Czytaliśmy o tej sytuacji wcześniej (na wiadomym portalu :) ) i sami nie spodziewaliśmy się rewelacji, a tu zaskoczenie. Na pewno wpadniemy tam ponownie tak jak zapowiedzieliśmy - z kontrolą. Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuń!!!!
OdpowiedzUsuńDo Pana Anonimowy...Może ludzie uczą się na błędach i starają się je naprawiać?
OdpowiedzUsuńOK. To w takim razie kiedyś sprawdzę czy tak się dzieje.
OdpowiedzUsuńJa bywam tam bardzo często i zawsze jestem miło obsłużony, może wystarczy być miłym dla obsługi, oni też są ludżmi i należy ich szanować a nie się panoszyć...
OdpowiedzUsuńchcesz żeby inni Cie szanowali, to zacznij sam szanować innych...
Bardzo śmieszne. To na czym polegało to "panoszenie się" ?? Ponad półtorej godziny siedziałem jak trusia i pokornie czekałem aż Pan Kelner mi łaskawie coś przyniesie. Ani słowa nie rzekłem przykrego do obsługi. Co ty człowiecze bredzisz??
OdpowiedzUsuńNie wiem na którego kelnera Pan trafił ale ja z małżonką jadamy tam regularnie i nigdy nie przytrafiło nam się nic niemiłego ze strony obsługi, a wręcz przeciwnie, kelnerzy są bardzo sympatyczni i dbają o klientów. Co do kuchni też nie mamy zastrzeżeń i dziwi mnie pańska opinia.
OdpowiedzUsuńPanie Anonimowy, najprawdopodobniej trafił Pan na moment kiedy kelnerka przyuczała się do zawodu. Nic dziwnego zatem, że nie znała menu ( w nawiązaniu do tego co Pan napisał na portalu gastronauci.pl). Najwyraźniej były to jej pierwsze dni w pracy. Być może sytuacja, którą Pan zastał była spowodowana nieporozumieniem ze strony kelnera oraz osoby przyuczającej się :) Takie rzeczy się zdarzają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Aleksandra