Caffe Trybunalska – muszą ochłonąć



Promowanie szefa kuchni, bazowanie na lokalnych produktach, minimalistyczny wystrój, podział na lancze i kolacje – aktualne trendy gastronomiczne w kolejnej lokalizacji budzą pozytywne emocje.

Miała być gęsina, bo to przecież 11 listopada, a my też czasami chcemy być modni, a jednocześnie nawiązywać do kulinarnych tradycji. Nie udało się trafić w gąskę, więc pocelowaliśmy w inne obiekty.
Czekadełko
Trybunalska zaś ma swoją długą historię. Przed metamorfozą była tu niebezpiecznie wciągająca i grzeszna „karczma”. Te czasy minęły. Szef kuchni – Jarosław Sak pomaga zrealizować pomysł właścicieli na połączenie kawiarni, restauracji i piekarni. Po chwalonym przez wielu smakoszy pobycie w pensjonacie Kazimierzówka i wcześniejszym zdobywaniu kuchennych szlifów na Wyspach Brytyjskich, postanowił powalczyć na lubelskim Starym Mieście.
Do wejścia zachęcała kelnerka z poczęstunkiem, ale nas nie trzeba specjalnie zapraszać. Miejsc we wnętrzach zaliczanych do restauracji było aż nadto. Do czasu. Byliśmy pierwsi, jednak po kilkunastu minutach zajęto niemal wszystkie stoliki. Zjedliśmy co następuje:
Chleb z masłem. Prosty, lecz pyszny prezent. Po takie pieczywo warto przyjeżdżać z daleka. Zwłaszcza ciemne. Do kupienia są jeszcze m.in. mini cebularze.
Rosół
Rosół domowy z kluskami lanymi (7 zł) – podkreślane domowego charakteru przemilczmy, smak był bez zarzutów. Czuliśmy mieszankę mięs, sporą dawkę koperku i warzyw. Kluski były delikatne i jędrne. Minus za temperaturę. Czy domowy nie powinien być gorący?
Krem z wędzonego dorsza
Krem z wędzonego dorsza (11 zł) – odpowiednio gęsty, o jedwabistej fakturze,  z wieloma kawałkami ryby, ale zabrakło przełamania smaku. Przy trochę większej porcji byłoby to dość mdłe. Na szczęście był pyszny chleb.
Pieczoną pierś kurczaka z kostką, dyniowe kopytka, sos z maślaków i brukselkę (24 zł) – tutaj zaczął się problem z solą. Mimo tego drób był atrakcyjny, bo soczysty i doprawiony ziołami. Błogie poklepywanie po brzuszkach wywołały też kopytka, ale sos znów przypomniał o uwielbieniu dla soli, choć na szczęście nie przykrył grzybowej mocy. Brukselka była za miękka.
Kurczak z kostką
Pstrąg
Smażony filet z pstrąga, ziemniaki saute z chorizo, jarmuż i sos maślany (27 zł) – rybę wyfiletowano i usmażono bardzo dobrze. Technika to na pewno mocna strona ekipy Jarosława. Saka. Przeraża jednak zamiłowanie do soli. Chrupiąca skórka przez tę najważniejszą z przypraw została smakowo spacyfikowana. Przydałaby się też odrobina cytryny. Świetny był jarmuż skąpany w maśle, chrupki i niezmęczony. Ziemniaki i chorizo do ryby naprowadzają nas na trop kuchni hiszpańskiej. Dobry pomysł, jednak, skoro na talerzu mamy słone chorizo, to pstrąg tym bardziej nie powinien być aż tak osolony.
Pozostałe wrażenia? Widać, że jest to obecnie najgorętsze towarzysko miejsce. Ludzie walą drzwiami, oknami i kominami. Obsługa nie nadąża, również dlatego, że jest jej za mało. Na pytanie o podział menu na lanczowe i kolacyjne gubi się i odpowiada wymijająco. Kuchnia chyba też jeszcze się nie otrzaskała. Nie wiem czy nie oczekiwaliśmy zbyt dużo, ale liczyliśmy na ciekawszą aranżację talerzy. Co dalej? Karty win znów nie dostaliśmy, ale jest informacja o tym, że takowa jest dostępna na życzenie i, że koszt kieliszka to 8 zł. Na szczęście panie kelnerki są miłe. Takie początki to normalka, więc z pewnością będzie lepiej. Jak na razie brakuje jakiegoś spójnego konceptu, mamy trochę tego i tamtego. To też kwestia czasu jak podejrzewamy. W karcie ciekawie zapowiadały się przystawki i sałatki. My z tej opcji nie skorzystaliśmy, ale to szansa dla Was.
Wystrój? Dość surowy biorąc pod uwagę czysty beton na suficie. Może tak ma być? Generalnie widoczny jest nieprzytłaczający minimalizm, w wystroju  - połączenie cegieł z drewnem. Gdzieniegdzie leżą książki lub wiszą interesujące sentencje. Niektóre stoliki są zbyt chybotliwe.
Pewne jest to, że lokal ma spory potencjał i warto do niego zaglądać. Z każdym dniem będzie w nim ciekawiej. Na wszelki wypadek będziemy sprawdzać. Zwłaszcza, że chcemy w końcu trafić na Perłę Specjal.


Adres: ul. Rynek 4, 20-112 Lublin
Numer telefonu: 81 532 40 65
Godziny otwarcia Lunch Bar: 12-17, Restauracja: 17-22


               

Komentarze

  1. jakow wytrawny smakosz torochę bym te wasze recenzje zreferował inaczej. może cichostowsko-czysmakująco duet do następnego wypadu stworzymy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wsparcie dodatkowych języków i żołądków zawsze się przydaje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz