Minimalne zmiany w karcie,
odważniejsze w wystroju, stare grzechy w obsłudze i stara szufladka – kuchnia
chińska.
Recenzję poprzedniej restauracji działającej w tej samej lokalizacji znajdziecie w czeluściach blogu lub otchłaniach bloga.
Co oczywiste, byliśmy złaknieni nowego, nawet jeśli nie wiele miałoby
się różnić od starego. Tym większy sekret zmian. Jakaś upadłość? Zabieg PR?
Przypomina nam to zmiany nazw klubów piłkarskich – Stal FSC Lublin, RKS Motor
Lublin, KP Lublin, Motor Lublin S.A. A do czego to prowadzi? Nawet nie
skomentujemy. Wygląda na to, że po prostu zmienił się właściciel.
Lenistwo podyktowane smętną pogodą nakazywało znów
zamówić jedzenie do domu. Oj, ciężko z tym u nas w Lublinie. Choć dotyczy to
również restauracji jedynie stacjonarnych – brak powtarzalności. Raz dobrze, a
raz do bani. Przy okazji wspomnimy zamówienie z LuB Burgera. Przyjechało zimne,
po czasie i wykonane byle jak. Aioli do sałatki bezpłciowe, burger przesmażony,
choć całkiem smacznie pomyślany, a frytki w ilości kilku sztuk miękkie, jak dla
bezzębnych. Proszę się nie zrażać – mówił głos słuchawce odpowiedzialny za
realizację zamówienia. Kto? My? Nigdy! Będziemy dalej polować i chwalić lub
ganić.
Dragon w zasadzie nie przyjechał spóźniony, bo i
czasu nie określił. Mniej więcej 50 minut czekaliśmy, a więc dało się
wytrzymać. Lub Burger też mógłby tak się wyrabiać. Wracając do wariantu
azja
![]() |
Zupa z owoców morza (tajska zupa z owocami morza, podawana na ostro) |
![]() |
Kurczak po seczułańsku |
Co do smaku tajskiej zupy z owoców morza podawanej
na ostro (9 zł)) to mamy mieszane uczucia. Ostrości w niej niewiele, ale
wkładki sporo. Szkoda, że morskie stworzonka stanowiły mniejszość i to dość
gumowatą. Dużo było za to imbiru, trawy cytrynowej, pędów bambusa i mleczka
kokosowego. Śmiemy wątpić w to, że zupa była z owoców morza. Raczej była z owocami morza. Porcja wystarczyła za cały obiad. Zalegała
niestety w żołądku, ale może innych to nie dotyczy. Generalnie, mimo wszystko
plus, bo smaki były prawidłowo połączone i zrównoważone.
Dalej było równie niejednoznacznie. Kurczak po
„seczułańsku” (14 zł) był mieszanką wielu warzyw i mięsa. Smaki dokumentnie się
pomieszały i nie wyczuliśmy żadnej myśli przewodniej. Brakowało pikanterii co
jest charakterystyczne dla prowincji Syczuan. Plus za niezłą, słodko-kwaśną
surówkę i dobrze ugotowany, lepki ryż. Choć do jedzenia widelcem lepiej nadaje
się sypki.
![]() |
Chiński makaron z wołowiną |
Chiński makaron z wołowiną (15 zł) to kompromis
między tym co chciała Łaszek, a tym co było na stanie. Makaron już po chwili
był całkowicie zlepiony, ale zachował niezły aromat. Widoczne były fragmenty
ściętego jajka, mięso zaś było miękkie i soczyste. Czuć było imbir i inne
wymagane przyprawy.
Ciekawostkę dla mnie stanowiły sosy chilli. Jeden
pikantny, drugi łagodny. Czy mieliśmy polać sobie nimi dania niczym polewa się
czosnkowymi wynalazkami bóły drożdżowe w udających Włochy „picerniach”?
A więc jak sami się domyślacie, Dragon to wybór
taniego, nienajgorszego jedzenia w ilości, która zapewnia pokonanie głodu. Znów
nie możecie spodziewać się nieba w gębie, ale chyba im nie oto chodzi. Dragon ma dość podobne menu do poprzednio funkcjonującego tam zakładu i nie wprowadza poważnych zmian kulinarnych, za to mamy inny wystrój i to by było na tyle.
Adres: ul.
Młyńska 11, 20-001 Lublin
Numer
telefonu:
Dostawy
realizowane do godziny 21.
Cenię sobie Wasz blog za rzeczowość i obiektywizm więc pozwolę sobie napisać parę słów . W Lublinie nie ma żadnej restauracji serwującej kuchnię chińską . Był Wielki Mur na ul Harnasie , w którym można było zamówić min. chinesse pot ..ale niestety to już historia , smaki najbardziej zbliżone do chińskich nie przypadły do gustu Lublinianom .To co można zamówić w Dragon 9 Smoków , Sajgon i innych restauracjach niby-chińskich działających obecnie w Lublinie to kuchnia wietnamska powstająca z podłych półproduktów . Jeżeli chodzi o Dragona polecam omijanie z daleka , problemy żołądkowe i sosy które farbują język ( może i nawet świecą w nocy ) to tylko niektóre negatywne aspekty wizyty w tym barze. A stylizowanie potraw na tajskie przez dodanie mleka kokosowego czy pasty chilli to po prostu żart ...
OdpowiedzUsuńNiestety musimy się zgodzić... Żeby choć menu tych knajp różniło się od siebie...
UsuńNiestety nie zgodzę się z przed mówcami.... jak nie pasuje Tobie " niby chińskie" jedzenie w Lublinie to jedź sobie do Wawy np. China Garden przy chyba Kazachskiej albo od razy do Chin... albo akceptujesz to serwuje sie w Lublinie albo przestań jeść.. byłam w Dragonie w listopadzie i byłam kilka dni temu... polecam kurczaka w sosie czosnkowym pik, ryż smażony z kurczakiem i wołowinę pik. Dania są dużych rozmiarów i moim zdaniem są dobre. Jest gdzie usiąść i przede wszystkim po wyjściu w tej knajpy nie śmierdzi sie 2dni. Ja polecam i twierdzę że nie wszystkim można dogodzić... więc najlepiej spróbować samemu. PS do os.Anonimowy.... niektórzy , lecąc do włoch i jedząc włoską pizze twierdzą że pizza nie jest włoska więc co Ty możesz wiedzieć o tajskim jedzeniu... tak się składa że byłam w Tajlandii 2 lata temu i jadłam potrawy i zupy z mleczkiem kokosowym - pewnie to jak w chinach, każdy region mam swoje przyprawy.
OdpowiedzUsuńNajlepsza kuchnia chińska jest na wolskiej 11.
OdpowiedzUsuń