Adres Rynek 14 słynie ze
smacznych, ale niedocenianych przedsięwzięć, które miały ciekawe koncepty, ale
i swoje grzeszki.
Miało w tym roku już nie być recenzji. Bo święta,
bo zawierucha, bo nie chce się. Kogo chcemy oszukać? Zawieruchę zostawiliśmy na
ostatnią chwilę, a odwiedzać nowe knajpy zawsze będzie się nam chciało. To
wciąga i pociąga. Czy to już uzależnienie?
Paleta Smaków zastąpiła perełkę, jaką była Rynek
14. Ale wszyscy mają coś za uszami. Restauracje też. Nie ma co roztrząsać.
Hiszpańska Tancerka też była i znikła z różnych przyczyn. Nie wracajmy do
przeszłości. Co łączy Paletę Smaków i poprzedniczki? Wydaje nam się, że osoba
właścicielki, a także pewne elementy menu, ale może to omamy. Tak czy siak,
weszliśmy i chyba wzbudziliśmy zaskoczenie. Ekipa początkowo była schowana.
Pierwszy pojawił się kucharz. Przywitał nas i znikł. Następnie pojawiła się
kelnerka, która zareagowała podobnie i rozpoczęła dyskretną obserwację. W międzyczasie wręczyła karty dań.
![]() |
Ozorek w sosie szarym |
Ucieszyło krótkie menu. Praktycznie wszystkie dania
na jednej stronie. Może nie jest to gwarancją świeżości, bo do tego potrzebny
jest stały dopływ klienteli, ale praktyka jak najbardziej dobra. Łatwo
zauważyć, że są dania dla smakoszy i dania dla tych, którzy szybką chcą wrzucić
coś na ruszt. Jedzenie ma korzenie z różnych krajów, ale takie są obecnie
trendy. Przestają być modne lokale wyłącznie włoskie czy hiszpańskie.
Zaczęliśmy od soczku porzeczkowego (4,50 zł) i podwójnego espresso (8 zł). Kawa
postawiła na nogi. Cieszy to, że nie zapomina się o szklaneczce wody do
oczyszczenia kubków smakowych. Będąc dzień wcześniej w Toskanii (nie regionie,
a restauracji włoskiej z Chopina) już na wodę nie zasłużyliśmy. A sama kawa
błyskawicznie postawiła na nogi, cieszyła gęstą cremą i miała przyjemny, lekko
kwaskowy aromat. Przy okazji zareklamowano nam lubelską palarnię Coffe Time
Robert Solis. Tak trzymać.
![]() |
Sałata z wątróbkami |
Pożywianie rozpoczęliśmy od sałaty z(e) smażonymi drobiowymi
wątróbkami, siemię (siemieniem) lnianym, liśćmi szpinaku, pomidorkami cherry,
oliwkami i tartym parmezanem (21 zł). Skład dość ciekawy, ale pod warunkiem, że
wątróbki nie będą tak mocno wysmażone. To popsuło smak. Na plus trzeba zaliczyć
winegret smakujący własnoręczną robotą. Ciekawsze wydawały się ozorki cielęce w
sosie szarym (25 zł). Mucha nie siada. Wszystko nam w tym daniu współgrało.
Delikatne, soczyste mięsko, przełamane słodkimi rodzynkami i migdałami, a nawet
sos, który nie do końca był szary i z nutą piernikową, która według nas powinna
być bardziej znacząca, ale znakomicie spajała to danko.
![]() |
Zupa dnia |
O przepraszam. Łaszek jednak zaczęła od zupy dnia,
którą tego dnia była pomidorowa z serem w typie fety (8 zł). Nie przemówiła do
nas ta propozycja. Kolor raczej pomarańczowy, smak przekombinowany, a
konsystencja między zupą a kremem. Ser w sumie nijaki. Jakby z gatunku tych,
już w kostkach, zbyt mocno wygładzonych pod względem aromatu. Ja natomiast jako danie główne
wybrałem gęsie szyjki na brukselce z kurkami, tymiankiem, bekonem i cebulką, w
czerwonym sosie z owocami granatu (26 zł). Przyznaję, że niepokoiliśmy się od
samego początku, bo co rusz słyszeliśmy mikrofalówkę, ale smak miał zdecydować.
No i smak był przedni. Nadzienie w szyjkach było aromatyczne, z czosnkiem i
kminkiem. Mile odmieniały doznania żurawina i granat, a do tego zaskakująco
smaczne jak na tę porę roku kurki, oraz dopełniające całości, swojskie tropy
pod postacią boczku i cebulki. No i szczęśliwie smakowita, nierozgotowana, co
jest niestety normą brukselka. Szkoda tylko, że te mikrofalówki wyszły mi
bokiem, bo odbijało się tymi szyjkami, oj odbijało…
![]() |
Gęsie szyjki |
Wystrój jest stonowany, biało czarny w zasadzie.
Stoły i krzesła są stabilne, może dla niektórych będzie zbyt surowo, ale wolimy
taki drewniany minimalizm, od śmiesznego przepychu, czy hipsterskiego
industrialu. W tle sączyła się przyjemna muzyczka, a obsługa była uśmiechnięta,
szybka, choć zbyt nieśmiała. Czas obsługi był rewelacyjny, choć byliśmy sami,
więc ciężko byłoby to popsuć. Plus za świeże róże, a minus za nie najświeższy chleb.
Przydałby się też szyld, bo z daleka nie widać, że lokal jest otwarty.
Iść, nie iść? Iść. Naszym zdaniem – „się rozkręcą
się” i jeszcze pokażą, na co ich naprawdę stać. Kuchnia w Palecie Smaków wie co
to dobry smak, tylko niech nie idzie na skróty.
Adres: ul.
Rynek 14, 20-111 Lublin
Numer
telefonu:
Komentarze
Prześlij komentarz