Buddha (zamknięta) z dowozem – mogą być wzorem



Przyjąć grzecznie zamówienie, udzielić potrzebnych informacji, spełnić obietnicę. To takie proste, a jednak nieczęsto się zdarza.
Wcześniej nie do końca było wiadomo, czy taka usługa jest, a jeśli jest, to gdzie dzwonić itd. Teraz jest wszystko pięknie i klarownie oznaczone. Są dwie strefy i dzwonimy do lokalizacji nam najbliższej. W razie zamknięcia bazy przy Spółdzielczości Pracy, można przekręcić na Chopina. A jeśli dodamy do tego wszystkiego fakt, że kuchnia indyjska jest najbardziej interesującą spośród tych dostępnych u nas na dowóz, również z racji porządnego wykonania dań, to nic tylko zamawiać, zamawiać.
Więc zadzwoniliśmy na Chopina, a miła Pani po przedstawieniu się, przyjęła zamówienie, dopytała o szczegóły i obiecała, że obiadek przyjedzie maksymalnie w ciągu godziny. Nie myliła się. Pamiętajcie, żeby przy zamawianiu tam, dysponować nazwami dań, bo jak się przekonaliśmy, same numerki nie wystarczają i trzeba sobie nieco połamać język. Do ideału zabrakło tylko podsumowania całego zamówienia, ale rozmowa była na tyle miła, że wtedy nie wpadłem na to.
Zamówienie dostarczył przyjaźnie nastawiony kurier, a pakunek był schludnie przygotowany. Nie zapomniano o serwetkach i sztućcach. No i rachunku rzecz jasna. Jeśli już mamy się czepiać, to mango lassi (9 zł) mogłoby przyjechać w papierowym kubku, a nie plastikowej miseczce. Jednak jego smak wynagrodził nam niedogodność przelewania. Sami takiego jeszcze nie potrafimy zrobić. Idealnie gasi pragnienie wywołanie pikanterią przypraw.
Nie będziemy katować za dużo o jedzeniu z Buddhy, bo już o nich pisaliśmy, ale jako, że nie próbowaliśmy wcześniej ich jagnięciny, mieliśmy dodatkowy powód do ponownego sprawdzenia tejże marki. No właśnie. Jagnięcina była z dodatkiem czosnku, imbiru, chilli i szpinaku. Kompozycja w zasadzie jest dopracowania, ale jak na nasz gust chyba trochę za dużo szpinaku. Zwłaszcza, że tez rozgotowany potrafi nieźle zamulić potrawę. Mało wiarygodne to nasze mendzenie, bo zjedlibyśmy Mutton Sagwala (29 zł)  jeszcze raz. Mięsko było delikatne, miękkie i soczyste. Dobrze trafiliśmy.
Od lewej: Mango Lassi, ryż basmati,
Mutton Sagwala, Aloo Gobi, chlebek naan


Jednak bardziej zachwycił nas Aloo Gobi Masala (19 zł). Pewnie dlatego, że przyrządzanie warzyw w kuchni indyjskiej jest w ogóle mistrzostwem świata. Niby tylko  warzywa w masali, a chciałoby się więcej i więcej. Te dania miały jakąś głębię. To nie takie zwykłe wymieszanie i podgrzanie. Kolory i aromaty wariują w oczach i nosie. Zadowolił nas też poziom pikantności. Jak jest napisane delikatnie ostre, to dostajemy delikatnie ostre. Jak średnio, to średnio. Dosłownie. My wolelibyśmy skalę indyjską od polskiej, ale większość pewnie się nie zgodzi. Do dań poprosiliśmy o ryż basmati i chlebek naan. Jeden z dodatków jest zawsze wliczony w cenę dania. Ryż jak zwykle delikatny i sypki, wciąż bardzo ciepły, a chlebek pyszny, tylko szkoda, że uparował się w folii aluminiowej, ale spokojnie. Dorwiemy go na miejscu, prosto z pieca.
Na dzień dzisiejszy nie widzimy ciekawszej oferty jedzenia z dowozem. I to jeszcze z tak dobrą obsługą. Miejmy tylko nadzieję, że zechcą nadal się rozwijać i nie dadzą się trudnemu lubelskiemu rynkowi, tak jak kilka niezłych knajpek z jedzeniem z różnych stron świata. Potrzebna nam różnorodność.


Adresy i numery telefonów:      Al. Spółdzielczości Pracy 34, tel. 81 444 10 12
                                                              Ul. Chopina 8, tel. 81 444 12 12
Menu dostępne na stronie:       http://www.buddha-lublin.pl/#!page3/cee5
Można płacić kartą.

Komentarze