Restauracja z Hiszpanią w tle
jest jedną z wyróżnionych w pierwszej polskiej edycji sławnego przewodnika
kulinarnego.
Dziwi nas, że praktycznie nikt w Lublinie nie
wspominał o premierze żółtej książeczki, zwanej fonetycznie go e mijo. Żeby
było ciekawiej, to zainteresowane restauracje zostały poinformowane przez nas,
za pośrednictwem FB. To znaczy takie odnieśliśmy wrażenie, że byliśmy pierwsi.
To daje do myślenia… Ale wnioski niech każdy wyciągnie sam. Warto wymienić
wszystkie opisane lubelskie restauracje. Najwyżej (2 czapki) oceniono
Mandragorę. Jedna czapka powędrowała do 16 Stołów i Wyspy Wisły ze Stężycy.
Wyróżniono także Carmen, Ąkę, Insomnię, Czarcią Łapę i kazimierską Akuku. Jeśli
chodzi o restauracje z Lublina, to niech będzie, że zgadzamy się z wyborem.
Sami chwaliliśmy te lokale. Trudno powiedzieć jak wybierano knajpy, które
poddano ocenie, ale wiadomo, że wizyty odbywały się do lipca, a zatem nie
wszystkie ciekawe miejsca miały okazję się już wtedy pokazać.
![]() |
Czekadełko |
Co do Carmen, to jest to dla nas lokal szczególny,
bo kibicujemy mu od początku istnienia. Ismael Hernandez Suarez, który wraz z
żoną otworzył restaurację niestety opuścił już Lublin. Zjedliśmy jego każde
menu, które zmieniało się dość często. Licząc wszystkie wizyty wyszło nam ich
około 30. To chyba jedyny taki przypadek wzmożonych kontroli, ale wynik niemal
zawsze był pozytywny. Niestety poziom dań i obsługi od dłuższego czasu zaczął się
obniżać. Nie jest to tylko nasza opinia. A jak wypadła ostatnia wizyta?
![]() |
Puchero Andaluz |
To co rzucało się w oczy to mała ilość osób
obsługujących. Może trafiliśmy na wyjątkowo obleganą porę. Czas oczekiwania w
tej restauracji zawsze był nieco dłuższy, ale dla nas nigdy to nie był problem,
bo nie spieszyliśmy się idąc tam. Teraz też nie chcieliśmy narzekać, za to
stoliki obok były bardziej niecierpliwe i chyba nieco pokrzywdzone, bo
wynagradzano im to drobnymi, gratisowymi przekąskami. Miły gest. Tak samo jak
startery, które w Carmen odkąd pamiętamy są normą. Tym razem zaserwowano
kanapeczki ze śledziem. Śledź z cebulką jakby na polską modłę, ale podany jak
hiszpański tapasik, na pieczywie i z oliwką, tak na jeden kęs. Przyjemne.
![]() |
Morska zupa |
Naszła nas ochota na zupy, które były , podobnie
jak wiele innych dań – nowością sygnowaną nazwiskiem Miguel Angel Gonzalez
Bravo. Tego szefa już w Carmen nie ma. Taką informację przekazał nam szef
Jarosław Sak z Caffe Trybunalskiej. Pozostał chyba właściciel i kucharz (szef
kuchni) Konrad Charytanowicz. Ale menu nowe pozostało, a to nigdy nie jest nam obojętne. A w tym menu i zupy o których
zaczęliśmy. Morska zupa z ryby i owoców morza (16 zł) była esencjonalna, z
charakterem i uzbrojona w smakowite małże, których nigdy za wiele. Ale trochę
przeszkadzał wysoki poziom soli, co łączy tę propozycję z Puchero Andaluz (12
zł), andaluzyjskim rosołem z mięsem i ciecierzycą, podawaną z ryżem. Ale
poza solą zastrzeżeń brak. Treściwy rosołek spełnił pokładane w nim nadzieje.
![]() |
Huevo a la flamenca |
Mieszane uczucia mieliśmy za to w kwestii
następnych talerzy, bo o ile paella
(26 zł) cieszyła pulpetami z akcentem cynamonowym, czy interesującą
odrobiną goryczki karczochów, to już kwas pomidorów w niej zawartych nieco
tłamsił wszystko. Trzeba jednak przyznać, że nawet on nie zniszczył wszystkich
smaków tego dania. No właśnie. Pierwszy raz w paelli przeszkadzała mnogość
doznań. Trudno to wytłumaczyć. Zabrakło nam jakiejś głównej ścieżki w tym
bogactwie aromatycznych ścieżek. Nie zachwyciła też Huevo a la flamenca (16 zł), zapiekanka z Sewilli na jajku sadzonym z chistorras (hiszpańskie
kiełbaski), ziemniakami i sosem pomidorowo – paprykowym. Jak na zapiekankę było
to zdecydowanie za suche, ze znikomą ilością sosu, jakby tylko ułożono
składniki jeden na drugim i już.
![]() |
Perol Cordobes Paella |
Sami widzicie, że to już nie ta sama Carmen co
kiedyś, ale nie znaczy to, że jest źle. Muszą się w końcu wziąć w garść, bo
jest nierówno. No i obawiamy się, że bez kolejnego hiszpańskiego mózgu, bądź
polskiego z bogatym doświadczeniem, karta nie będzie się prawidłowo rozwijać.
Pożyjemy, zobaczymy, a obecnie zachęcamy do lektury przewodnika „Go e Mijo” i
składamy słodkim Czytelniczkom i nieco już gorzkim Czytelnikom - najpyszniejsze życzenia świąteczne – wielu
nowych i ciekawych smaków, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy, no i żeby
z górki zawsze było. A restauratorom, szefom kuchni i ich podopiecznym oraz
niestrudzonym kelnerom – wielu sił, samych dobrych pomysłów i napiwków tak
wysokich, że aż nie z tej ziemi.
Adres: ul. Rynek 7 (w bramie)
Telefon: 81 532 36 11
Godziny otwarcia: wtorek-czwartek: 13:00-22:00, piątek-sobota:
13:00-23:00, niedziela: 12:00-21:00, poniedziałek: nieczynne
Niedostępna dla ludzi na wózkach.
Komentarze
Prześlij komentarz