Lokal przylegający do hali
sportowej może być dochodowym biznesem. Zwłaszcza jeśli jest przyjazny
rodzinom. Jednak jakość jedzenia też powinna mieć znaczenie.
Chyba, że inaczej rozumiemy sens istnienia
restauracji? Dla nas musi być smacznie i koniec. A to, że jest ładnie, bo
kolorowo, czysto i rozsądnie w kwestii rozmieszczenia stolików, to trochę za
mało. Czarny kot na ścianach, znaczy nawiązanie do serialu z dzieciństwa. W
sumie jedyne. Kącik dla dzieci to duża zaleta, ale podrzucenie najmłodszych do
zabawowej zagrody i podkarmianie ich pipcą (spolszczona pizza), to trochę
pójście na łatwiznę, ot tak dla świętego spokoju. I piszemy tu zarówno o
rodzicach, jak i restauratorach. Tak ogólnie trochę piszemy, ale w kontekście
tej restauracji. Że się wymądrzamy? I tak Ci co nas nie lubią powiedzą, że się
na niczym nie znamy, więc co tam…
Zaczęliśmy od końca, a teraz początek: niedzielne
popołudnie, w lokalu mały tłumek. O stolik niełatwo, bo rezerwacje, czyli
zapowiada się ciekawie – trąbi się o tym, że jak pusto, to strach wchodzić. No
to strach minął. Dalej nastąpiło miłe przywitanie przez kelnerkę i dyskretne
ostrzeżenie, że czas oczekiwania jest wydłużony. Coraz lepiej. Wokół sporo osób
rozmawiających na migi. To zawsze fascynuje i choć nie wypada, trochę się
gapimy. Nudy nie ma. Lecz człowiek głodny, więc jak zje nieźle, to już naprawdę
będzie szczęśliwy, ale tak dobrze nie było.
![]() |
Pizza hawajska |
Sosy do pizzy przybyły najszybciej. Pomidorowy
mógłby obyć się bez czosnku, bo czosnkowy sos też jest. Ale fajny ten
pomidorowy – z soku, może passaty. A w ogóle czemu pizza? Ano, bo większość
gości ją zamawiała, a podobno tak też się w knajpie robi, że bierze się to, co
inni. Tyle, że ta nasza niedopieczona była (co nie znaczy, że surowa) i
przesadnie omączona. Specjalnie wzięliśmy skład niewłoski, bo ortodoksyjna receptura
tam jakoś nie pasowała, toteż czas na hawajską (18 zł)! Ananas puszkowy nie umywa się
do świeżego, ale sporo go było, a to ma znaczenie w polskich realiach. Szynka
nawet dobra, ze średniej półki, z posmakiem wędzonki, nierozpływająca się, jak
to bywa w najpodlejszych „picerniach”, gdzie szynka pełna jest wody i
innych paskudztw. Sosu na pizzy trochę za dużo, więc ten dodatkowy to lekki
bezsens, ale wiemy, że tak trzeba. Lud się domaga. Tyle, że od tego standardowego
gąszczu (jakby to określił kuchmistrz Czerniecki) zrobiło się tak mokro, że nie
dało się utrzymać kawałka w dłoni, a tak zawsze lepiej smakuje. Aha, jeszcze
słaby ser, który smakował tylko tłuszczem. Jeśli to ser w ogóle był. A co u
Łaszka?
![]() |
Zupa pomidorowa |
Pomidorowa (6,50 zł) miała bardzo wyraźne smaki, zbyt
wyraźne. Istnieje ryzyko stosowania polepszaczy. Odpowiednie pudełka widać na
kuchennych regałach, więc coś może być na rzeczy. Ciekawe były kluski własnej
roboty, ale znowu mąka wybijała się na
języku aż za nadto.
![]() |
Dorsz z frytkami |
No to może mój dorsz z frytkami (19,50 zł)? Przy którymś daniu
w menu zauważyłem wpis – domowe frytki. Trochę się tym zasugerowałem zamawiając
ten mój fisz end czips. Fakt – przy tym daniu nikt o domowym charakterze
frytek nie wspomniał, ale marzyć zawsze można. Do czasu ujrzenia fury frytek z
torby. Zdecydowanie rekomendujemy nazwanie tej potrawy: Frytki z elementem
dorsza. Byle jak usmażonego, rozpadającego się, ale momentami dającemu fajne,
przyjemnie oporne mięsko o śladach smaku. Ile odcieni w jednym kawałeczku!
Zadziwiające… Podobnie jak kropeczki
balsamiczne - pierwsza klasa. Proponuję więcej czasu poświęcać składnikowi
głównemu, zamiast robieniu ozdoby talerza. Surówek raczej nie warto wspominać.
Też ich dużo było, smak zupełnie beznamiętny.
![]() |
Kaczka z grillowanymi warzywami |
No, ale kaczka (33 zł) jeszcze została do zjedzenia. Nie
pomogła. Skórka odrobinę chrupka, odrobinę gumowa. Kolor mięsa wskazywał na
nieco za długie smażenie. Nie pomogła żurawina, a w zasadzie coś jakby dżem
żurawinowy. Za słodki. Dodatkami były tłuste warzywa i ziemniaki, wyglądające
dobrze, ale to ich jedyny atut.
Dla jedzenia w
restauracji Siedem Życzeń nie mamy dobrych słów, ale zupełnie inaczej
jest w kwestii obsługi. Bardzo miła, profesjonalna, uśmiechnięta, szybka,
pomocna, dobrze orientująca się w karcie dań. Na potwierdzenie naszych słów –
wyróżnienie w plebiscycie „Korona Smakosza” za jakość obsługi.
Tytułem finału - jako, że zaczęliśmy tekst od
końca, to skończymy początkiem. Drogi Rademenesie, życzymy sobie smacznego
jedzenia w każdej odwiedzanej restauracji. Hator… Hator… Hator…
Adres: al.
Zygmuntowskie 4, lok. R
Telefon: 81
525 27 23
Godziny
otwarcia: 8-21
Można płacić
kartą.
Szef kuchni:
Arkadiusz Krzesiak
Jezu jaka chujnia, współczuje że musieliście to jeść i jeszcze płacić za to :(
OdpowiedzUsuńNiestety musimy się zgodzić, ale prosimy o dobieranie słów, za które nikt nie będzie nas ścigał:) Dziękujemy za komentarz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Czysmakuje?
To teraz chyba kolej na Carmen :)
OdpowiedzUsuńGdyby w każdej restaurancji podawano smaczne jedzenie, to by było nudno... Raz na wozie, raz nawozem.
OdpowiedzUsuńa ja lubię 'Siedem Życzeń', chodzimy tam z chłopakiem na randki. Pizzy nigdy u nich nie jadłam, ale makarony i dania z polędwiczki zawsze były świetne ;)
OdpowiedzUsuńCzy smakuje....hmmmm ja tam jadam bardzo czesto :) zawsze jest świeżo i smacznie polecam pierś cytrynowa jest znakomita! Patrząc na fakt iz zmienil sie szef kuchni to zdecydowanie jest smaczniej chodź nadal jest stara karta.
OdpowiedzUsuń