Po otwarciu hotelu Wieniawski
miał znów nastać smutny oczekiwania na ciekawe nowości, a tymczasem
podczas całkiem zwyczajnego przechodzenia z punktu A do punktu B trafiliśmy na
bardzo miły lokal.
Najpierw w oko wpadł szyld. Niezbyt oszałamiający,
w dodatku wyglądający na leciwy więc głowa kazała myśleć, że to pewnie nic
takiego, że to już było, ale serce chciało potwierdzenia, bo to może jakieś
nowe smaki i dobrzy ludzie. Szybkie poszukiwania w sieci dały odpowiedź. To
nowa knajpka i to w dodatku z jedzeniem. Nie z pizzą i nie burgerami. Choć podają
tam jedną z polskich miłości – kebab. Na początku dobre wrażenie robi
kamienica. Klimatyczny budynek wybudowany w latach 1911-1912 to o wiele
bardziej ekscytujące miejsce na knajpkę niż centrum handlowe bądź piwnica przy
deptaku. Mniejsza o architekturę. Wnętrze restauracyjki jest niepozorne, choć
otwarcie ciężkich wrót i widok wysokich na prawie 4 metry pomieszczeń budzi pewien
dreszczyk. Po lewej bar i zaplecze kuchenne, a po prawej strefa shishy. Na
wprost salon ze stolikami. Wystrój jest ubogi, ale przebywanie z nim było
przyjemne. Może pozostał w nim dobry duch jakiejś rodziny albo to zasługa
nowych lokatorów, którzy byli gościnni. O tureckim charakterze miejsca
przypominała nam jedynie muzyka oraz przede wszystkim – menu.
![]() |
Mercimek corbasi |
![]() |
Czekadełka |
Na stole najpierw wylądowały startery, konkretne
ogórki konserwowe oraz chili – pikantniejsze czerwone i tylko lekko mniej ostre,
ale o wiele ciekawsze – żółte. Do butelkowego piwa za 5 zł - tak, tak, za jedyne
5 zł - te papryczki pasowały świetnie. Po nich nastał czas konkretów. Łaszek ze
smakiem pochłeptała Mercimek corbasi ( 5zł). Do zupy podawane są grzanki
pokrojone w kostkę. Niewydumane, na potrzeby tych, co to muszą mieć
jeszcze więcej w misce. Dość duża porcja sprawiła, że i ja zostałem
uraczony esencjonalną zupą z czerwonej soczewicy, która pachniała pomidorami i
miała bardzo ciepły charakter. Gdy Łaszek otrzymała kolejne danie, ja
otrzymałem przeprosiny, że nadal czekam.
![]() |
Iskender kebap |
![]() |
Adana kebap |
Szczerze mówiąc, to nie zwróciłem uwagi na to, że
jestem dyskryminowany. Nadal raczyłem się papryczkami, ale od tej chwili mogłem
oglądać znikający z talerza Iskender kebap (18 zł). Cienkie płatki
soczystego mięsa (w naszej ocenie wołowego aromatyzowanego baranim tłuszczem)
były pokryte paprykowym sosem, który był równoważony gęstym jogurtem ulokowanym
nieco na uboczu. Byłoby świetnie, ale słabej jakości bułka, której fragmenty
spoczywały pod mięsem pozostały niemal nietknięte. Lepiej by się sprawdziło coś
konkretniejszego, np. lawasz. jednak bułka figuruje w tego typu daniach więc trzeba to uszanować. Konkrecik pojawił się w towarzystwie Adana
kebap (20 zł). Niepotrzebnie zamówiłem do tego frytki, które były z gatunku
mrożonkowo - torbowych. Lepszy byłby ryż, ale wystarczyłoby to, co standardowo
zawiera talerz, a więc chrupiący placek, surowego i grillowanego
pomidora i ognistą paprykę, a dla koloru
marchewkę i czerwoną cebulę. Bohaterem miało być mięso, które tradycyjnie
pieczone jest na szpadzie. Miało, ale okazało się suche, jakby odgrzewane. Duża
szkoda, bo dawały o sobie znać same przyjemne aromaty. Te wszystkie papryki,
kolendry itp.
![]() |
Gözleme |
Zaczęły się pojawiać wątpliwości, ale wtedy pojawił
się Gözleme (8 zł). Ot zwykły nadziewaniec z serem i szpinakiem. Nie było już w
nas głodu, poprosiliśmy o zapakowanie, co nie było żadnym problemem. Jakby tego
było mało, zaproponowano nam dodatkową porcję ostrych papryczek na wynos
(oddzielnie zapakowanych), które przyjęliśmy z radością. Takie rzeczy się
zdarzają tylko wtedy kiedy właściciel sam dba o gości i widzi co im na
talerzach gra. Placek w kształcie oka wszamaliśmy następnego dnia. Był lepszy
niż się spodziewaliśmy. Prosty, ale na pewno nie prostacki. Trochę twarogu,
trochę szpinaku zapieczonego w cieście, a do tego kilka oliwek i gratisowe
papryczki. Śniadanie jakie się pamięta.
Idźcie i sprawdźcie sami, czy Mekan Cafe ma sens.
My wiemy, że będziemy wracać, bo jest tanio, smacznie i po prostu miło. Tam
kebab, przepraszamy – kebap – nie jest powodem do wyrzutów sumienia. Jest
częścią tradycji. Jeśli nie będą szli na kompromisy, to zjemy im wszystko.
Adres:
Chopina 2, lokal 8
Telefon: 506
720 045
Bardzo ciekawy wpis. Lubię formę w jakiej się wypowiadasz dlatego uważam, że publikacje powinny pojawiać się częściej ponieważ uwielbiam je czytać.
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Postaramy się zwiększyć częstotliwość publikowania recenzji.
UsuńPozdrawiamy
Zespół Czy smakuje?
byłem, sprawdziłem. Prawdziwy iskender jest serwowany na takim chlebie. Jadłem iskendera w Turcji i to jest właśnie to. Z lawaszem to nie iskender
Usuń