Hotel Wieniawski – będzie się działo



Czekaliśmy na otwarcie, wiedząc od kilku miesięcy, że kuchnią rządzić będzie Piotr Skwarek, znany m.in. z restauracji W Młynie. To zapowiadało wysoki poziom techniczny i kreatywne podejście do gotowania. Obawialiśmy się jednak, że poziom trzech gwiazdek może nieco hamować tego świetnego szefa kuchni (potrzeba uniwersalnego menu i niewysokich cen).

Czekadełko
W hotelu Wieniawski trwają prace nad wykończeniem
Amuse-bouche
restauracji Trzy Romanse. Na chwilę obecną można wybrać stolik w Cafe Souvenir (bo chyba w jej wnętrzu byliśmy) i korzystać ze wspólnego menu, które jednak jest wyraźnie oddzielone i czytelne, choć na chwilę obecną krótkie, co skrzętnie wytłumaczył obsługujący nas kelner. To dopiero początek więc strach przed falstartem jest zrozumiały. Dzięki temu wybór był szybki. Po złożeniu zamówienia otrzymaliśmy czekadełko, co w połączeniu z amuse-bouche jest znakiem rozpoznawczym Szefa Skwarka. Grzybowa panna cotta przywołała wspomnienia wspaniałego grzybowego latte macchiato, które jedliśmy W Młynie zaś orzeźwiająca granita ze szpinakiem, olejkiem miętowym i migdałami świetnie oczyściła smaki, a jej słodycz przełamano migdałami. Ciekawa propozycja, choć orzechy nam niekoniecznie tam pasowały. Nie ulega wątpliwości, że takie kulinarne podarunki to dodatkowe kulinarne przeżycia, które zawsze są niespodzianką.
Rosół drobiowo-wołowy
Wśród konkretów Łaszek nie mogła ominąć rosołu drobiowo-wołowego z domowym makaronem i warzywami (14 zł), który okazał się... zbyt esencjonalny. Był naprawdę pyszny, konkretny i zazdroszczę umiejętności zrobienia takiego rosołu, ale wyczuwało się odrobinę za dużą ilość soli, a za małą wody. Nic jednak nie można zarzucić kluseczkom z pietruszką, chrupkim, równo pokrojonym warzywom, czy też pociętym z podobną precyzją porcjom mięsa. W kwestii dania głównego chyba pierwszy raz oddała mi swój pierwszy wybór i pochłonęła polędwiczkę wieprzową (36 zł). Tutaj jest zamieszanie. Inny skład dania prezentowany jest na profilu FB hotelu, jeszcze inny
Polędwiczka wieprzowa
zestaw widzimy w menu na stronie internetowej hotelu i w karcie, którą otrzymujemy do ręki, a jeszcze co innego pojawia się na talerzu. Ot taka niespodzianka. To pewnie też z czasem zostanie uregulowane. W każdym razie oprócz polędwiczki wystąpił przyjemnie półtwardy i radosny mały bób, a także dobrze współgrające ze sobą ziemniaki z posmakiem popiołu, cukinia, boczek i udane puree z kaszanki, niezbyt gładkie, charakterne i o smaku, który wciąż miło wspominamy. Zabrakło w tym daniu większej fantazji i emocji, ale to hotelowy pewniak, który wielu gościom będzie odpowiadał.
Krem z zielonego groszku i lasagne z kurczakiem
Dla mnie początkiem był krem z zielonego groszku i lasagne z kurczakiem (14 zł). Niezbyt skomplikowane, ale bardzo dobrze wykonane danie było dobrym wyborem. Krem miał idealną konsystencję, niezbyt gęstą. Lasagne z kurczakiem to zwarta konstrukcja, która rozsypała się dopiero pod naporem ciężkiej łyżki (dobrze, że ciężkiej, bo sztućce powinny być solidne). Krem dryfował w stronę słodkich rejonów, ale był stonowany. Nieco mniej spodobał mi się oddany przez Łaszka „sandacz, kalarepka, szpinak, marchewka, sos aromatyzowany wanilią” (38 zł, pisownia ze strony internetowej). Miałem wrażenie, że smaki są obok siebie, że nie połączyły się tak jak powinny. Plus za idealną kalarepkę i delikatną, ale solidną postać ryby. Był smak kwaśny od cytrusów, było puree dyniowe, pietruszkowa kostka. Nie zrozumiałem tego po prostu. W tym momencie przypomnieliśmy sobie, że zawsze trochę czepialiśmy się dań głównych Pana Skwarka. Za to w innych rejonach menu jest on nie do pobicia. Zresztą my się strasznie czepiamy, a prawda jest taka, że wszystko nam smakowało i będziemy wracać, bo lokalizacja temu sprzyja.
Sandacz
Co do obsługi, to złego słowa nie możemy na nią powiedzieć. Kelner był bardzo grzeczny, dyskretny, chętnie opisujący każde danie. Są jeszcze problemy w barze, bo zamawiając dwa takie same piwa (po 0,5 litra) otrzymaliśmy dwie różne dawki, a i z kawą chyba są problemy, bo słyszałem wielokrotne wybijanie coffe cake'a. Niekoniecznie spodobał się nam za to personel stricte hotelowy. Drodzy Państwo, baczne obserwowanie wychodzących bez prostego „do widzenia” może budzić co najmniej niepokój wśród gości. Wystrój dość stonowany, utrzymany w odcieniach kawy z mlekiem, zwracają uwagę fikuśne żyrandole w kształcie rozciągniętych sprężyn, akcenty muzyczne - skrzypcowe  i wykładzina w kratę. Akompaniament wiertarek w tle nie działał na jego korzyść. Mimo wszystko niedługo zawitamy ponownie.

Adres: Sądowa 6
Telefon: 81 459 92 00
Szef kuchni: Piotr Skwarek

Komentarze