Zmyślnie skomponowany barszcz
jest dumą lokalu.
Szukając dobrego jedzenia w miejscowościach
turystycznych warto zejść z utartych szlaków. To ważna zasada, ale jak to przy
zasadach bywa, są od niej wyjątki. W Lublinie da się zjeść bardzo dobrze przy
Grodzkiej, którą codziennie wydeptują tysiące stóp. Jednak w Kazimierzu Dolnym
od razu widać po talerzach, że na rynku gotuje się pod turystów. Wystarczy
jednak zrobić kilkadziesiąt kroków, a okazuje się, że ciekawe smaki są na
wyciągnięcie ręki.
![]() |
Barszcz |
![]() |
Badridżani |
Pusta sala, brak muzyki i nieco wystraszona obsługa
nie napawały optymizmem, ale dobrze przewietrzone wnętrze w upalny dzień
wystarczyło, żeby dać knajpce szansę. Niedługo po złożeniu zamówienia
otrzymaliśmy wypiekane na miejscu bułeczki z wyczuwalnymi aromatami czosnku
i kminku. Przyjemne gorące pieczywo co bardziej wygłodniałym może
rekompensować lekkość barszczu (12 zł). Lekkość nie oznacza, że nie można
zaspokoić nim pierwszego głodu, bo wkładka z rodzynek, kwaskowego sera
twarogowego, wyrazistych buraków, marchwi, selera naciowego i pietruszki
robi swoje. Zmyślnie skomponowany barszcz, który jest dumą lokalu. Taka
mieszanka słodkiej przyjemności z słonym konkretem. Równie niepozornie
wyglądały badridżani (28 zł) czyli bakłażan faszerowany mięsem i pastą
orzechową. W mielonym mięsie, którego obecność nieco dziwiła, trafiły się
niestety ze dwie chrząstki, ale połączenie orzechów i granatu wynagrodziło ten
zgrzyt. Czosnek, kolendra i chilli dodają temu daniu charakteru, choć i bez
nich byłoby bardzo ciekawie.
![]() |
Chinkali |
![]() |
Pide |
Spróbowaliśmy też niezłych chinkali (20 zł) o
cieniutkim, ale trzymającym mięsne wnętrze cieście. Trzeba popracować jednak
nad szczytem sakiewek, który są zbyt twarde i gotują się o wiele dłużej niż
reszta pieroga. Sprawdziliśmy sycące pide (17 zł), czyli dużą łódkę z ciasta,
zawierającej farsz z mielonego mięsa i jajek. Było warte swojej ceny. Solidna
rzecz.
Minusem na pewno było podawanie dań w dowolnej
kolejności, ale rekompensowane stałą uwagą i troską obsługujących pań. Wystrój
sprawia wrażenie odziedziczonego po poprzednim lokalu, wzbogaconego jedynie o
gruzińskie akcenty. Całość na pewno warta jest polecenia, zwłaszcza, że w sezonie
turystycznym trudno o miejsce w smacznej restauracji. Zostawcie pizzę, kebaba i
pierogi leniwcom z rynku. Wędrujcie do Batumi.
Adres: Mały Rynek 4B, Kazimierz Dolny
W chinkali nie jada sie końcówek, dlatego ich twardosc jest nieistotnia.Służa one do trzymania pierożka w czasie zjadania i wypijania rosołku ze środka.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawe, bo w "Gruzji" z Lublina chinkali są już inaczej ugotowane. W Gruzji nie byliśmy, a więc dziękujemy za wskazówkę. My również pozdrawiamy.
UsuńGreat job keep it up..
OdpowiedzUsuń