G20 (zamknięta) – akt drugi: restauracja



Marka od niedawna znana, ale już chwalona. Pamiętajmy jednak, że G20 to już nie tylko świetny tapas bar, ale i restauracja, która będzie walczyć o każde podium.

                Przed wejściem do tego kulinarnego centrum, nasze oczy krążyły po całej kamienicy, w poszukiwaniu restauracyjnego piętra, bo przecież na parterze ulokowany został tapas bar. Gdy ujrzeliśmy w jednym z okien pełną napięcia twarz szefa kuchni, którym jest Marcin Jurek, znany między innymi z Caffee Trybunalska i Day&Night z Hotelu Willowa, wiedzieliśmy już gdzie zmierzać, choć pomogła też uprzejma kelnerka z tapas baru, która chętnie opowiadała o zmianach na Grodzkiej 20.
                Od razu rzuciło nam się w oczy gustowne wnętrze, które jak się później okazało, szło w parze z na szczęście niezbyt sztywną atmosferą. Beczki i butelki wina pozwalają kojarzyć to miejsce ze znanym lokalem poniżej, ale jest przestronniej, jaśniej i widać świetne połączenie starego (przyciągające wzrok malowidła ścienne) z nowym (eleganckie panele i ładne, a zarazem skromne meble).
                Dobre wrażenie podtrzymywała obsługa, która choć jeszcze niepewna i nieco roztargniona, jednocześnie potrafiła być szybka, miła i uprzejma, a także ciekawa wrażeń gości. Między słowami dało się usłyszeć stonowaną, lekko kołyszącą muzykę. Pięknie i ładnie, ale teraz pora na konkrety.
Bulion drobiowo-wołowy
               
Czekadełko
Najpierw na stole pojawił się chleb ze zbyt zimnym masłem, które sprawdziłoby się, ale przy gorącym pieczywie, a i talerzyk jakiś by się przydał. Pomogłaby też świeżość. Po trafieniu Na czerstwą bułkę zrobiło się nieciekawie, ale grymasy minęły wraz z solidnym czekadełkiem w postaci tartaletki z boczkiem, którą zaserwowano z musem paprykowym.   bulion drobiowo-wołowy (12 zł), który zgodnie z kartą był bardzo esencjonalny, ale dla nas ździebko za słony, podobnie jak wnętrze ravioli (w zasadzie chyba raviolo, bo była to jedna sztuka). Jednak odsuwając słone doznania, mięsne wnętrze mięsnego pierożka, jak i reszta wkładki w postaci warzyw stanowiły dobrą propozycję dla Łaszka.
Łyknęliśmy nieco nierówno nalanego soczku (w dwóch szklankach zanotowaliśmy różne poziomy, a więc ktoś polewał z jednego źródełka) i z zaciekawieniem sprawdzaliśmy
               
Terrina wieprzowo-drobiowa
W tym czasie ja dobierałem się do terriny wieprzowo-drobiowej (24 zł) i cieszyłem galaretką, która ją otaczała. Zabrakło jednak nieco wyrazistszego smaku. Bardzo dobrym pomysłem było dodanie miętowej oliwy i gałki lodów chrzanowych, ale te drugie spowalniały entuzjazm grudkowatością i zbyt mocnym zmrożeniem. Sam ich smak – słodko ostry był interesujący, ale między tymi dwoma żywiołami brakowało jakiegoś pomostu. Punkt za chrupiącą kaszę gryczaną, która stanowiła kolejną teksturę i brawa za kiszone boczniaki oraz salsefię, które może wystarczyłyby terynie żeby się obronić.
              
Dorsz
 
Skoro już o mnie mowa, to od razu pochwalę mus ziemniaczany z bobem, który towarzyszył polędwicy z dorsza (35 zł). Konkretna ilość masła (chyba głównie za sprawą sosu beurre blanc) przypomniała smak babcinych tłuczonych kartofelków, a dodatek bobu udowodnił słabość do tych strączków. Nie było też wątpliwości do rybki – dorsz - jak się patrzy. Smak i struktura mięsa bez zarzutu. Ale dodatek skrzydełka kurczaka, choć obiecujący – nie pomógł. Znów dała o sobie sól – to miłość? Wystarczyłby udany chips z kindziuka, który dopełniał dzieła.
Sałatka "Polędwica rzeźnika"
                Dobrym pomysłem była też łaszkowa sałatka „Polędwica rzeźnika” (26 zł). Chrupiąca sałata rzymska łącząca marynowaną dynię i rzodkiew, podlana oliwą dyniową, nawet przy braku obiecanych przez menu pestek z dyni, była świetnym towarzyszem dla idealnie wypieczonej, krwistej wołowiny. Nikt o stopień smażenia co prawda nie zapytał, ale mocniej wysmażone mięso nie miałoby sensu. Tyle naszego.
                Nie pozostaje nic innego jak zachęcić do wizyt w nowej części G20. Widać niedociągnięcia przy tworzeniu i realizowaniu pierwszej karty, ale da się je szybko zniwelować. W kuchni jest kreatywność, wiedza o produktach i dobra technika. W dodatku między stolikami panuje przyjemna atmosfera, a więc warto zajrzeć i zostać dłużej. Koniecznie zwróćcie uwagę na ciekawą kartę win.

Szef kuchni: Marcin Jurek
Adres: Grodzka 20
Telefon: 81 524 11 02 (w. 200)
Internet: https://www.facebook.com/G2O-301306086743661/?fref=ts
Niedostępna dla ludzi na wózkach

Komentarze