Dawniej w restauracji hotelowej wystarczał schabowy,
polędwica wołowa i pierś kurczaka. Dziś już trzeba kombinować, ale nie każdy
może sobie w kuchni hulać do woli. Zdaje się, że w Hiltonie potrafią
zaskakiwać, trzymając się wciąż wyznaczonych konwencji.
Śmiemy
twierdzić, że już nie wygodne spanie rządzi w obiektach branży HoReCa. Znowu (kiedyś
to było normą) w kuchniach wielu gwiazdkowych molochów dobrze się dzieje. Nadal
nie są to miejsca najprzytulniejsze do odbywania kolacji połączonych ze śniadaniami
i miłych rodzinnych obiadków, ale już w kwestii obsługi trudno się do czegoś
przyczepić. Spokojnie – to nie będzie tekst czysto pochwalny. Licho nie śpi.
Chrzciny im niestraszne
![]() |
Indyk sous-vide |
Wygląda
na to, że Lublin niedługo w każdej dzielnicy będzie chciał mieć ekskluzywny
wariant noclegowni. Przyszedł czas na Czechów. Hilton chwalił się swoją
obecnością, ale jak dotąd pomijał w doniesieniach kwestie gastronomii. Nie
znaczy to, że nie nic tam się nie dzieje. Są różne imprezki, nawet chwalone, a zagraniczni
goście hotelowi nie uciekają do KFC na posiłek. Najwyższy czas na klienta „z
ulicy”. To rola dla nas.
Od
momentu zajęcia stolika, byliśmy dyskretnie obserwowani przez kilku kelnerów,
którzy regularnie sprawdzali, czy niczego nam nie brakuje. Ostatecznie
zaliczyli test, ale w ramach jego także wtopę – zapomnieli o jednym z dań. Uwierzcie
jednak, że nie popsuło to nam wizyty. Głód bywa łaskawy. Uśmiechy, porady,
wyjaśnienia, może bez nadskakiwania i umilania czasu, ale za to ze spokojem,
nawet w momencie rozpoczęcia chrzcin kilka stanowisk dalej – kelnerzy dobrze
sobie radzą.
Samochód w rzece, sum na talerzu
Łaszek
pochwaliła (co w jej przypadku oznacza milczenie,
zachęcanie do spróbowania i
stwierdzenie – aż jestem zaskoczona) indyka (33 zł), delikatnego od sous-vide,
wzbogaconego liśćmi winogron. Nie przeszkadzał sos limonkowy, nie nudził mus
marchewkowy, a i czarna soczewica nie była zwykłym zapychaczem. Wszystko miało
sens. Chwalono też sałatkę z indykiem, burakiem i parmezanem zamiast sera
koziego (26 zł). Swoją drogą – ten brak koziego nabiału to fuszerka. Przecież
zakupów nie robi tam ciotka Klotka. Aha - porcja spora, jakby kogoś to intrygowało.
Lepiej jednak skupić się na filecie z suma (35 zł). Choć panierka
orzechowo-miodowa zapomniała o chrupaniu pod zębem, to już rybka była bez
zarzutu-zwarta i wilgotna, niczym Aleja „Solidarności”, po której mknął opel,
który zakończył rajd w Czechówce, niemal na naszych oczach, wyłaniających się
znad talerza, na którym pojawiły się jeszcze jędrne kurki, pieczony por i
najsmaczniejsza o dziwo – komosa. Znów wszystko się łączyło i nie wzbudzało
kontrowersji.
![]() |
Sum |
Bez strachu
![]() |
Sałatka z indykiem |
Menu
jest krótkie – 10 dań plus 4 dostępne w oddzielnej sekcji (24/7). Stamtąd właśnie
wyłowiłem kanapkę z kaczką i figami, która jednak w moich łapskach się nie
pojawiła (na szczęście również i na rachunku
nie kwakała). Karta krótka, ale sensowna. Może bez iskry bożej, ale na
wybór bezpiecznego posiłku, z którego wszyscy będą zadowoleni – w sam raz. Z
ciekawostek – w karcie jest jedno polskie wino – od Turnaua. Za jedynie 195 zł.
Cena jest przegięciem, ale trunki sygnowane nazwiskiem muzyka są godne najcieplejszego
polecenia. Szkoda, że nie ma butelek z naszych stron, ale wielka sieć rządzi
się swoimi prawami. Dla nich tatar jest daniem regionalnym…
Adres:
Kompozytorów Polskich 1
Telefon:
500 707 101
Internet:
https://www.facebook.com/hamptonlublin/
Komentarze
Prześlij komentarz