Przesłanki są obiecujące. Piękna okolica, wciąż świeży lokal i Zbigniew Kmieć w roli managera.
Do Stężycy w celach kulinarnych wybraliśmy się po raz drugi. Pierwszy okazał się wybitnie mięsny. Dobra wołowina z grilla jednak nie była tym, po co przyjechaliśmy. Liczyliśmy na to, co obecnie nie tylko w restauracjach modne, ale i sensowne – lokalność, sezonowość i kreatywność. Tymczasem wtedy w menu wiało nudą. Obiecaliśmy sobie, że następnym razem będzie ciekawiej. W sumie – nie myliliśmy się.
Schabowy dla każdego
Zupa cebulowa |
Jeśli przyjedziecie w weekend i nie zrobicie wcześniej rezerwacji,
to zapewne czeka was miejsce na tarasie (wesela, chrzciny, etc.). To jest plus, jeśli tylko pogoda dopisuje, bo widoki na rozlewiska Wisły i starannie przygotowane tereny rekreacyjne robią wrażenie. Co do obsługi, to obie wizyty każą stwierdzić, że jest nerwowo, szybko (ale w sensie kontaktu z gościem, a nie czasem podania) i szorstko. Ma się zgadzać ilość dań na stoliku. Reszta jakoś pójdzie. Co poleca? Schabowego. Zbigniew Kmieć (o ile wiemy nadal pilnuje Wyspy Wisły) zna chyba wszystkich polskich znaczących i wytwarzających pyszności małych producentów. O ile wiemy, dobre interesy też nie są mu obce. Głównie dlatego liczyliśmy na menu pełne świadomości produktu i dumy z ich pochodzenia. Cen nie wspominamy (są w porządku, ale po prostu zmieniło się menu, więc i tak Wam się nie przydadzą).
Nóżki |
Dyskusyjna cebulowa
Policzki wołowe |
No to jemy. Nóżki wyglądały atrakcyjnie. Zabrakło do nich
pieczywa. Zawierały dużo mięsa, ale brakowało czosnku, marchewki, tłuszczyku. Nie było też studziennej duszy. Mus chrzanowy był za słodki. W notatkach dopisaliśmy, że jednak mimo dużych braków, nóżki były przyjemne. Niech tak zostanie, chociaż coś tu nie gra. Zupa cebulowa z Goraja to kolejne zaskoczenie. Znamy ją w postaci bardziej jednolitej, o konsystencji nieco kremowej, z wyraźnym cebulowym, ale i słodkim aromatem. Ta była trochę słodka, ale i trochę kwasowa, o innym kolorze niż wersje, które znaliśmy i przede wszystkim z wybijającą się nutą rosołową. Do zupy ser, prawdopodobnie Bursztyn lub podobny. Według nas, bliżej tej zupie było do klasycznej cebulowej, niż tej z Goraja.
Pierogi z sandaczem |
Zmieszani
Gołąbki |
Idźmy dalej. Policzki wołowe nie wymagają długiego
komentarza. Miękkie, dopieszczone mięso na gorącym talerzu, a do policzków świetne kopytka i sos jabłkowy z miodem pitnym – dobrze wyważony, błyskotliwy. Najlepsze danie. Słabiej wypadły gołąbki z kiszonej kapusty, bo nie czuć w nim było kiszenia, a jedynie blanszowanie. Plus za to, że użyto czerwonej. Niesamowicie ożywia to poczciwe, zawinięte farsze. Jeszcze tylko pierogi i kończymy. A te kryły w sobie sandacza. Bez wtopy. Delikatne ciasto, dobra ryba i sporo koperku. Deser? Szarlotka domowa, lody ze sklepu, sos malinowy interesujący, cierpki i kwasowy.
Szarlotka |
Za mało, żeby się zachwycać. W dodatku, mamy wrażenie, że ktoś kombinuje, albo robi po swojemu. O ile jeszcze zrozumiemy, że ktoś inaczej robi nóżki, o tyle zupa z Goraja nie jest aż tak dobrze wypromowana, żeby bawić się w jej modyfikacje. Chyba, że ktoś olał receptury i stwierdził, że oba te dania zrobi z tego, co akurat ma w kuchni i głowie. Jesteśmy zmieszani. Więcej powrotów nie planujemy.
Adres: Rekreacyjna 1, Stężyca
Internet: https://www.facebook.com/WyspaWisla/, http://wyspawisla.pl/
Telefon: 81 460 89 98
Godziny otwarcia: 12-22
Komentarze
Prześlij komentarz