Studnia - wrócimy, jak zorganizują kulig

Ta kuchnia jest pokręcona, dziwna nieco, ale przez to wciąż ciekawa.

Krótkie menu, przekrojowe, żeby każdy coś dla siebie znalazł, ale jednak przyciąga wzrok. Zastanawia hasło "Jedzenie, tańce, alkohole" . Tylko kuligu brakuje. 
Kaczka
Sznycel cielęcy w karcie za 28 złociszy. Taniej w Lublinie chyba
Fasolka ze słonecznikiem
nie znajdziecie. Pamiętamy ich prasowe wyznania, iż chcą "przełamać mit o niedostępności ekonomicznej dań w centrum Lublina". Znaczy - knajpa z misją. Przeskakujemy resztę wniosków. Dostajemy gorące talerze,dania na szczęście też. Kaczka (28 zł) różowiutka, brakuje tylko chrupiącej skórki. Delikatna. Sos z buraczków? Słony. Barszczowy jakiś. Osobliwy. Puree to niedoróbka. To co najwyżej tłuczone, mączyste ziemniaki. Gruda na grudzie. Fasolka - choć żółta - a nie zielona - spełnia nasze normy chrupkości. 
Jesiotr
Jesiotr (35 zł) soczysty. Cytrynka by się do niego przydała. Sos jajeczny podbija lekko entuzjastyczne emocje. W roli dodatku - ogórek, jakby mizeria na słodko. To już kwestia dyskusyjna. Ale z panem ogórkiem występuje pani rzepa, jędrna, strzelająca podczas pochłaniania. Razem tworzą historyjkę wartą uwagi. Bulgur - bardzo poprawnie ugotowana kasza. Sprytna propozycja do ryby.
Rzepa z ogórkiem



Ta kuchnia jest pokręcona, dziwna nieco, ale przez to wciąż ciekawa. Wrócimy. Ale jak narazie, nie spieszymy się z polecaniem. Może jak zrobią kulig.

Komentarze

Prześlij komentarz