Muuucho - na trupie Czarciej Łapy

Może nie opłacało się ciągnąć lokalu z niemal historyczną dla mieszkańców Lublina nazwą - rozumiemy, ale żal i tak pozostanie. 


Kto wie? Może Czarcia jeszcze powróci. Bez niej pusto, choć knajp w okolicy nie brakuje. Co w zamian? Tex-mex. Co ciekawe, na drzwiach wisi naklejka informująca o wyróżnieniu w przewodniku Gault&Millau. Premiera tegorocznego przewodnika dopiero przed nami, a ubiegłoroczny nie uwzględniłby przecież restauracji, której jeszcze nie było. A co w mediach społecznościowych? W opiniach cicho, bo usunęli opcję wystawiania recenzji. Wcześniej takowa była, ale widocznie recenzje nie podobały się, co potwierdzają reakcje prawdopodobnie szefa kuchni. Oj nie był zadowolony z opinii i musiał dawać upust swojej frustracji. Podobnie kiedyś postępowali właściciele Czarciej. Idźmy przed siebie, nie zrażajmy się. 

Już wiemy, że wrócimy 

Po wejściu, może nas dopaść ktoś, kto pełni chyba rolę kierownika sali. Po krótkiej, dość dziwnej rozmowie, takiej bardziej wypytującej niż witającej, na szczęście dostaliśmy stolik. Faktycznie - ludzi wciąż przybywało więc pewnie ktoś taki jest im potrzebny. Gdy już odrzucimy te wszystkie otoczkowe kwestie, pozostaje coś zjeść. Tutaj jest dobrze. Zaczniemy od końca. Smaki są żywe, więc chcemy wrócić na zupę rybną, sałatkę z kaktusem, steki lub churros. 

Tacos smakowały 

Ceviche
Zamówiliśmy ceviche (39,95 zł), burrito wołowe (36 zł) i tacos z
Burrito wołowe
rwaną wieprzowiną (23,95 zł). Dania podano jednocześnie. Czy dlatego, że ceviche nie wystygnie? Nie mamy pojęcia. Grunt, że wszystko zmieściło się na stoliku. W ceviche brakowało nam cebuli. Chciałoby się dużo liści kolendry. Było za to dużo kiełków. Łosoś, tuńczyk i przegrzebki spisały się znakomicie. Przeważało jednak słodkie mango. W sumie to pewna wariacja na temat ceviche. Ale niezła, jeśli odrzucimy na bok purystyczne wymagania. Szybko znikały tacos. Lekko słodka i oczywiście podzielona na delikatne włókna pulled pork, piklowana cebula, salsa z kolendry i "mexican slaw" wybuchały smakami. Gorzej było z burrito. Męczyła suchość, choć radośnie chrupały sałata i papryka. Dla mnie to był poziom co najwyżej food trucka (nie zarzucając nic food truckom, choć i
Tacos pulled pork
tak twierdzimy, że są one największym rozczarowaniem rodzimej gastronomii). Ciekawostką dla nas są nachos. Bardzo smaczne i mocno kruche, lekko tłuste i słone. Ciekawe, czy robią je sami? Oprócz nachos dostajemy też surówkę z czerwonej kapusty z dodatkiem granatu, ale nam wydaje się ona zbędna. 

Ta restauracja nie jest punktem obowiązkowym, niczego nowego nie wnosi, ale może być przyjemną miejscówką z łatwym, wyraźnym na języku jedzeniem i kolorowymi drinkami. Klimacik mają, o dobrej lokalizacji każdy wie. Do tej pory myśleliśmy, że właściciele (zakładamy, że Ci sami, którzy władali Czarcią) mają ambicję być awangardą. Chyba coś się zmieniło.

Adres: Rynek 19, Lublin 

Telefon: 533 644 150 
Godziny otwarcia: 12-24, piątek i sobota: 12-2

Komentarze