Tinto – na jedzenie i wino



Ich menu z początku nie oszałamia, ale dania są wciągające i pobudzające. Jeśli dodamy do tego dobrze dobrane wino i mądrą obsługę, to mamy restaurację kompletną.

Oczywiście wnętrze mogłoby być ogrzane wcześniej, a krzesła dałoby się wybrać wygodniejsze, ale wystrój, oprawa muzyczna i przestrzeń łączą się w elegancką całość. Nie znaczyłoby to nic, gdyby nie odpowiedni ludzie. Od progu czuliśmy, że jesteśmy mile widziani. Oprowadzenie po lokalu, odebranie płaszczy. Nic wielkiego, a jednak działa. Oby tak było również przy pełnych, wszystkich trzech salach.

Jak galareta, to z popiołem

Czekadełko
Terrina z ozorków wieprzowych
Przed zamówionymi, zatrzymanymi w kadrze porcjami życia, na stole pojawiły się czekadełka. Na bardzo chrupkim pieczywie zastaliśmy boczek, szczawik zajęczy i majonez z kolendry. Dwa chrupnięcia i jesteśmy gotowi na większe emocje. Terrina z ozorków wieprzowych (24 zł) udowodniła, że Szef Kuchni Marcin Jurek wciąż się rozwija. Kilka lat temu w innej restauracji też serwował terrinę, ale w Tinto ją dopracował. Przede wszystkim uwypuklił kontrasty (octowe akcenty marynowanych grzybów w połączeniu ze słodyczą mięsa i galaretki) i zadbał o umami. Grzyby wystąpiły również w wersji palonej i one nas w tym daniu zachwyciły. Więc pamiętajcie, jak galareta, to z popiołem. Tylko, jak to powiemy mamom? Aha, jeszcze bułka maślana. Zjadłoby się jej więcej.
Bulion z pieczonej kapusty
Łaszek liczyła na coś rosołowego. Wybrała bulion z pieczonej kapusty (18 zł). Zdecydowała, że choć makaron robiony na miejscu był ugotowany w punkt i po prostu smaczny, to wolałaby tu więcej kaszy. Nie do końca trafionym pomysłem jest tu nalewanie bulionu do talerza przy gościu, który się rozchlapuje po obrusie i brudzi talerz. Smak? Głęboki. Taki właśnie powinien być bulion. Ciemny, gęsty na języku, słony w pozytywnym znaczeniu i dominujący. Do niego grzyby i oliwa z majeranku. W połączeniu z lekką goryczą i słodyczą kapusty, wszystko się łączy. Żałujemy, że nie poprosiliśmy o dobranie wina do tej zupy.

Proście o dobranie wina

Sałatka 
Łaszek zażyczyła sobie foodpairingu przy sałatce z pieczonych
Weissburgunder Durkheim 2015
warzyw i długo dojrzewającą, przyjemnie wilgotną, mięsistą kaczką (34 zł). Nie wiemy, czy jakaś inna flaszka kwaśnej wody sprawdziłaby się tu lepiej, ale zaproponowany Weissburgunder Durkheim 2015 od Hanewald-Schwerdt (kieliszek – 19 zł, butelka 92 zł) dał się poznać z najlepszej strony. Owocowy w nosie, lekko orzechowy, może maślany w ustach, mocno wytrawny i potężny (14%) nie zdominował sałatki, w której znaleźliśmy chrupiącego topinambura (tu też mamy orzechowy akcent), majonez z kolendry, wyrazistą cykorię, winogrona (skąpane marynatą) i dojrzewającą pierś kaczki. Bardzo ładny talerz, dużo kolorów i szereg doznań. Do tego rzecz jasna pieczywo (wieloziarniste) z masłem własnej roboty. Dojadałem po Łaszku.


Po takiej sałatce, która nie miała być hitem, a była, mój karp (39
Karp
zł), choć świetny, nie przebił jej. Sama ryba była wyjątkowa. Nie boimy się tego określenia, bo zazwyczaj dobra ryba charakteryzuje się na talerzu soczystością i chrupiącą skórką. Tak było i tutaj, ale ta skórka została przypieczona bardzo odważnie. Znów ten popiołowy twist, który mieliśmy też w przystawce za sprawą grzybów. Co do ryby? Delikatny sos veloute, oklepane puree z białych warzyw (tak samo jak kremy z białych warzyw), trochę liści brukselki (czemu nie całe, albo chociaż połówki? Dałyby więcej tej nieznośnie wciągającej goryczki) i „tłuczony, kremowy lędźwian z masłem”. Kremowym byśmy go nie nazwali, był raczej grudkowaty, faktycznie tłuczony, ale smaczny. W swojej szlachetnej grochowatości został jeszcze podbity kaparami. Wszystko gra, ale można jeszcze lepiej.
Do Tinto będziemy wracać, bo nie przesadzają z cenami win, znają się na nich, a przy okazji bardzo dobrze karmią. Byliście w wine barze Grono na Jasnej? Jeśli tak, pędźcie do Tinto. To jedna rodzina. Jeśli nie, to tym bardziej sprawdźcie ich menu. Zawiedzeni nie wyjdziecie.

Adres: pl. Łokietka 3, Lublin
Telefon: 570 919 702
Szef Kuchni: Marcin Jurek

Komentarze