Lubhotel – Bronowice smakują

Cieszy kulinarny rozwój Krańcowej. Za kuchnię restauracji 107 odpowiada wielokrotnie wyróżniany Jacek Włodarczyk. Nie zdziwcie się, gdy będzie chciał was zapytać o wasze wrażenia. 

Tacy nowi, to oni znowu nie są. Działają od kilku miesięcy. Szykują się do nowej karty. Okrzepli, strach minął, ale wciąż bardzo ich interesuje każda opinia. Nieważne, czy jesteście Piotrem Więckowskim (tak, tym od żużlowego Motoru – jada tam) czy też kulinarnymi pismakami. 

Móżdzek cielęcy
Menu jest zwięzłe, nieprzesadzone pomysłami, ale mimo to dość odważne. W końcu powiedzcie sami, który hotel wrzuciłby do pierwszej karty móżdżek (24,68 zł)? Od niego zaczęliśmy. Móżdżek często serwuje się z jajkiem, które formą przypomina jajecznicę. Więc obecność szczypioru uzasadniona. Ale poza tą zieleniną i grudkowatą formą dania, podobieństwa się kończą. Mamy borowiki, masło truflowe (dodatkowo oliwę truflową) i świetnie ukiszonego kalafiora. Świetnie, bo nieprzekwaszonego, ale wyzywająco dotkniętego fermentacją, zachowującego moc chrupkości. Idealne przełamanie dla jędrnej piątej ćwiartki. Ponarzekaliśmy na pieczywo. Ot zwykłe, masówkowe i nienajświeższe. Lepiej, gdyby go nie było. 

Nie mogliśmy odmówić sobie klusek kładzionych (25,62 zł). Sprężyste, mączne kluchy okraszono
Kluski kładzione
delikatnie potraktowanymi kurkami i subtelnie słodkim sosem na śmietance. Nieoczywistym dodatkiem jest w tym daniu marynowany karczoch. Na początku wydaje się dziwnym pomysłem, zwłaszcza, że jest zimny, ale po wymieszaniu wszystkiego, już wiadomo, że lekko goryczą i kwasowością ożywia talerz. 

Polędwica z Podlasia
Takiego ożywienia zabrakło nieco w przypadku polędwicy wołowej z Podlasia (51,24 zł). Danie ciągnął w dół szpinak z bryndzą, który o ile był bardzo intrygujący, o tyle po chwili już prosił się o podbicie czymś rześkim (ok, był mały pomidorek – może innym to wystarcza). Natomiast jeśli skupimy się na głównych elementach dania, mamy same dobre wspomnienia. Polędwica z dobrze skarmelizową skórką i wnętrzem zgodnym z prośbą o medium była jednocześnie delikatna, ale i pełna ciała, tej przyjemnej mięsnej struktury. A do niej mocarny sos z ogona wołowego. Gęsty, niemal oklejający wołowinę po podlaniu, pełny rozkosznych włókien rozpadających się pod widelcem, z zaklętym, dla niektórych mistycznym elementem umami. Dorzućmy do tego dobrze usmażone frytki i obiad gotowy. 
Sorbet z prosecco
Z deserów Łaszek upatrzyła sobie sorbet z prosecco (17,08 zł). Dopracowany, nieprzemrożony, a już na pewno nieoszukany brakiem właściwego smaku sorbecik sam w sobie był pełen uroku. Uszlachetniono go, proponując w kompozycji nieco cukru fiołkowego (raczej dla koloru), białej czekolady i chałwy (czemu jej tak mało??). Doość doobrze groo, parafrazując dyrygenta jednej ze śląskich orkiestr, który usłyszał światowej sławy skrzypka. 

No właśnie, dobrze gra ten ich szef kuchni. Jest świeżo, z pomysłem i odwagą. Ale bez popisywania się. Restauracja się powiększa, kuchnia też. Powiększą się również nasze oczekiwania. Wracamy z wejściem nowej karty. 

P.S Ceny nietypowe, bo z rabatem. Pani dyrektor powiedziała, że wszyscy nowi goście go obecnie dostają. 

Adres: Krańcowa 107A, Lublin 
Telefon: 81 477 95 00 
Szef kuchni: Jacek Włodarczyk

Komentarze