Spokojna2 – na chleb z masłem

Restauracja wywiera wrażenie na gościach od samego progu. Niedociągnięcia, a wśród nich paradoksy należy pewnie wytłumaczyć absolutną świeżością lokalu, jednak trzeba o nich wspomnieć.


Turyści i niedzielni spacerowicze mogą tam nie trafić od razu, ale jesteśmy dalecy od tego, żeby napisać, że restaurację trudno zauważyć. Nowoczesny biurowiec dość agresywnie wkomponował się w okolicę, ale na pewno umożliwił stworzenie restauracji z potencjałem. Wyposażonej w godny podziwu metraż i spore przeszklenia, które zachęcają do przyczepienia nosa do szyby i zaglądania w talerze. Interesujące jest też podglądanie kucharzy w akcji. Co do konceptu, to oprócz tego, że jest to niezobowiązująca, codzienna restauracja, która chce stawiać na lokalne składniki i ma wyraźnie określone pory różnego typu serwisu, to brakuje nam jakiegoś dodatkowego punktu zaczepienia. Czegoś, co byłoby hasłem przewodnim. Ale może nie tędy droga?
Nie można przejść obojętnie wobec faktu, że tamtejszej kuchni szefuje bardzo twórczy tandem: Mateusz Ciołko i Karol Zając. Pozornie, oczywistym wydaje się, że będą rządzić w mieście, ale supergrupy mają to do siebie, że nie istnieją zbyt długo. Kibicujemy, ale i uprzejmie donosimy, że:
Talerz wędlin

Z talerza wędlin dojrzewających (18 zł) zapamiętaliśmy jedynie dodatki: pyszny chleb w trzech odsłonach oraz masło. Poszliśmy za poleceniem kelnerki, gdyż trafiliśmy w okienko, w którym już nie wydawano lanczu, a jeszcze nie rozpoczęto serwisu kolacyjnego (od 17). Skoro trzeba było czekać, poszliśmy w te wędliny (chorizo, schab i salami – jak się później okazało). Nic ciekawego. Wydaje się, że samodzielnie można skomponować ciekawszą deskę, po wizytach w kilku hipermarketach. Z lokalnością wspominaną w opisie na profilu, niewiele miało to wspólnego. Podobno wybór ma się zmienić. Tak, czy owak, według nas lepiej byłoby postawić na stole darmowy chleb z masłem, bo te są pierwszorzędne. Pyszne śmietankowe, puszyste smarowidełko wymietliśmy do końca.
Zupa z kiszonej kapusty
Z zup wybraliśmy tę z kiszonej kapusty (12 zł). O ile kapusty do podgryzania nie było, o tyle funkcję z o wiele lepszym skutkiem pełniły pieczone ziemniaki, z przypieczoną, o popiołowych akcentach skórką, a także jędrne warzywa pokrojone w kostkę. Istotnym elementem było dopieszczone mięso z żeberek. Z gatunku tych rozpadających się pod nawet najmniejszym naciskiem. Zupę przykrywał nieoczywisty kożuch z maślanki, który podkręcono kminkiem. Wszystko to pływało to w jednym z najbardziej jedwabistych wywarów, jakie udało nam się poznać. Kwasowy akcent nie był w nim dominujący, zdecydowanie postawiono na balans ze słodyczą. Pamiętano też o temperaturze. Idealnej chyba, bo wysokiej, ale nie parzącej. Po czymś takim wiadomo, że ma się do czynienia z zawodowcami.
Jako, że wybór dań głównych (innych z resztą też) nie jest długi (i dobrze), postawiliśmy na dwie ryby, bo spodobały nam ich zestawienia z ciekawymi dodatkami. Łaszek wybrała dorsza (39 zł). Mnie czekał pstrąg (36 zł).

Dorsz

Dorsz był mięsisty, zwarty, obroniłby się sam. Ale niestety trochę przekombinowano. Chrupiące w zamyśle kluski ziemniaczane szybko zmiękły. Obiecanych kasztanów (lub ich przyjemnie orzechowego smaku) nie zauważyliśmy. „Posypka” dla dorsza była tutaj zbyt intensywna. Pikantna, z towarzystwem siemienia lnianego, jak sądzimy. Tło stanowiły fragmenty jarmużu, surowej cukinii i monotonnego, zielonego, rzadkiego sosu. Nam tutaj to wszystko się nie zgrało.
Zupełnie innych doznań zapewnił pstrąg. Chrupiąca skóra, wciąż
Pstrąg
delikatne mięso o wciągającym smaku, a do tego niewątpliwa atrakcja, jaką jest podsmażona grasica, w bardzo charakternym wydaniu. Jest też słodkawa szalotka, manna w postaci pieczonych kostek i gładki sos, wydaje się, że paprykowy. Mogłoby się wydawać, że będzie za dużo słodyczy, ale tak nie było. Warto spróbować.
Smaczna kawa i miła obsługa to dodatkowe plusy. Trochę raziły niedoczyszczone blaty stolików. Niechlujnie wyglądają też karty menu z błędami ortograficznymi. To takie dodatkowe spostrzeżenia. Mamy wrażenie, że z otwarciem można było jeszcze poczekać, ale z drugiej strony, gdzie i kiedy najlepiej się sprawdzić, jak nie w konfrontacji z marudami i czepiającymi się żarłokami? Będziemy śledzić uważnie poczynania ekipy ze Spokojnej 2. Za wcześnie na szczyt formy.

Adres: Spokojna 2, Lublin
Telefon: 695 353 395
Godziny otwarcia: 8-22, piątek 8-24,sobota 9-24,niedziela 9-20
Szefowie kuchni: Mateusz Ciołko, Karol Zając

Komentarze