Takushi Sushi – pewniak w niepewnym kulinarnie mieście

Wydaje się, że nie za dużo się dzieje (oprócz Restaurant Week i kolejnych ciekawych rekonstrukcji kulinarnych autorstwa Kuby Piętowskiego z 2PiEr), a dzieje się sporo w gastroświatku. Odwiedzamy miejsca po rewolucjach, starych pewniaków, którzy obecnie radzą sobie z różnym skutkiem, ale i miejsca do których do tej pory nie dotarliśmy. 

Dlaczego według nas dzieje się sporo? Bo zawirowania na stołkach szefów kuchni nie są obojętne dla tego, co otrzymują goście na talerzach. O nowych faworytach już pisaliśmy. Na razie nie ma czym się zachwycać. Starzy faworyci są obecnie przez nas sprawdzani. Nie jest najlepiej, ale musimy jeszcze poświęcić nieco czasu na rekonesans. 

Wspomnieliśmy o 2 Pi Er - na „Ostatnią Wieczerzę” nie dotarliśmy, ale roboty tyle, że nie ma czasu taczki załadować. Napomknęliśmy też o Restaurant Week. Fakt, że niesmak nam pozostał po dawnych akcjach, ale nie oznacza to, że mamy klapki na oczach. Rozglądamy się i widzimy, że brną w świat zaklinania rzeczywistości. Z jednej strony mówią coś o „ zero waste” i „szanowaniu jedzenia”, a z drugiej spośród restauracji biorących udział w akcji, chyba tylko Piotr Kwiatosz i 16 Stołów postarali się uwiarygodnić założenia mądrym menu, które pokazuje, że należy gotować ze wszystkiego. Ślady po pięknej filozofii odnaleźliśmy jeszcze w Manifeście i Hotelu Victoria. Przeczytaliśmy też, jedzenie w restauracji się nie zmarnuje, jak pan knajpiarz będzie miał full rezerwacji. Pewnie też trzeba mu od razu podawać swoje życzenia dotyczące wyboru dań? Cóż, w takim razie Lublin marnuje jedzenie na potęgę chyba. No i jeszcze hulające po facebooku grafiki z ośmiornicą. Bo przecież powinno być też sezonowo i lokalnie… 

Dość złych emocji. Sednem tych wynurzeń jest wizyta w Takushi Sushi. Pisaliśmy o nich w kontekście akcji „Kuchnia Plus poleca”. Dawno temu – jeszcze „500 +” nie dawali. Wtedy było nieźle, chciało się wrócić, ale nie pialiśmy z zachwytu. Obecnie stwierdzamy, że to najlepsza tego typu restauracja w mieście. Nie bali się postawić na dobre produkty, nawet jeśli wiązało się to z nie najniższymi cenami. Skubaliśmy jakieś ich rolki tu i tam, ale potrzebowaliśmy wizyty na Pana Balcera 6A. 

Na szczęście nie było problemu z miejscami. Na szczęście nie brali udziału w Restaurant Week. W kacie było trochę braków, ale poinformowano nas od razu o nich. Napiszmy od razu o obsłudze. Bardzo pewny siebie kelner potrafił pomóc: 

- Zastanawiam się nad tatarem: seriola czy tuńczyk? 
- Tuńczyk. 
Ale potrafił też wprawić w konsternację: 
- Zostawimy sobie jedną kartę. 
- Może jednak ją zabiorę. Stół będzie czystszy. 
Co więcej w kwestii podawania dań? Dość długo czekaliśmy, ale poza tym nie mamy żadnych zastrzeżeń. 

Kaisen Miso Shiru
Zaczęliśmy od zupy. Na stronie w logo widzimy informację o ramenie, ale rzeczonego w karcie nie uświadczyliśmy. Postawiliśmy więc na Kaisen Miso Shiru (18 zł). Łaszek, od której trudno wymagać ciepłej recenzji, była wyjątkowo skora do pochwał. Gorący, rozgrzewający, wyraźnie rybny bulion oblewał smaczne i liczne kąski delikatnego łososia, tofu i grzybków shimeji (a może shitake)?. Faktury i aromaty orientu z jednej strony, a z drugiej istny comfort food. 

Dla kontrastu, moim wyborem został polecony tatar z tuńczyka
Tatar z tuńczyka
(45 zł). Struktura mięsa zaimponowałby każdemu, kto nie został jeszcze przekabacony przez wegan. Wyraźne cząsteczki ryby o dobrej, nielodowej temperaturze, wymieszano z cebulą, sezamem, dodano sporo słoności (nieprzesadnej) i uzyskano danie, które wciąż prosi się ponowne zamówienie. 

Nigiri
Na koniec zostawiliśmy sobie zestaw Nigiri (49 zł za 8 sztuk). O ile do omletu w tej wersji nikt nas nie przekona, o tyle całą reszta do teraz wzbudza w nas łaknienie. Ośmiornica, krewetka, seriola, tuńczyk, maślana – chce się więcej. Znów odpowiednia temperatura, czyste smaki, sprężystość . Spotkanie morza z ziemią, bo przecież i ryż był dopracowany. Osiem sztuk to zdecydowanie za mało. 

Dodajmy do tego jeszcze osobę właściciela i szefa kuchni – Grzegorza Górnika, który oprócz tego, że zna się na robocie, to jeszcze umie pomagać na różnych frontach, m.in. w ramach akcji Lubelscy Kucharze Dzieciom 

Pewnie Takushi nie jest dla Was nowością, ale warto było o nich jeszcze raz napisać. 

Adres: Pana Balcera 6A, Lublin 
Godziny otwarcia: 13-22 
Dostępna dla niepełnosprawnych.

Komentarze

Prześlij komentarz