Niebo i Las – nowe oblicze restauracji z Łubinowego Wzgórza

Mówi się czasami o niewchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki. Po pierwszej wizycie nie mieliśmy ochoty na powrót do Eko Resortu Łubinowe Wzgórze (ze względów kulinarnych). Przeszli jednak pewnego rodzaju metamorfozę i zmienili szefa kuchni. W dodatku na takiego, którego poczynania śledzimy. Nie mogliśmy pozostać obojętni. 

Czysmakowóz znów dostał twardą lekcją pokonywania wzniesień. Dla niego było to ponowne wejście do tej samej rzeki. Kwestia restauracji to już rzecz bardziej złożona. Restauracja chce teraz posługiwać się własną tożsamością. Jest nią „Niebo i las, restaurant & wine bar”. Zapowiedzi ze strony internetowej i mediów społecznościowych są intrygujące: „Las, który symbolizuje naturalne produkty i wzmacnia. Niebo kojarzy się z rozkoszą. Wierzę, że odnajdziecie Państwo niebo i las na talerzu” – twierdzą cytaty. Sprawdziliśmy. 

Czekadełko
W restauracji panowała miła atmosfera podkreślona spokojną muzyką i rozgrzewającą aurą kominka z wesoło trzaskającymi płomieniami. Początkowo zajęte były chyba tylko dwa stoliki, ale to szybko się zmieniło. Menu jest oszczędne w formie. Nastręcza to pewnych trudności dotyczących decyzji, ale od czego mamy obsługę kelnerską? W mig dowiedzieliśmy się o co w tym wszystkich chodzi i co może pojawić się na talerzach, oprócz ogłoszonego składnika głównego. Po złożeniu zamówienia podszedł też do nas sommelier, nienachalnie namawiający na trunki. Nie skorzystaliśmy, ale bezczelnie podsłuchiwaliśmy, jak pracuje przy innych stolikach i jesteśmy pewni, że potrafi szybko doradzić. 

Obiad rozpoczęliśmy czekadełkiem. To chleb pieczony na miejscu z pieczarką, majonezem kolendrowym i rzodkiewką. Pobudzenie smaków – zaliczone. 

Rosół
Rosół (12 zł) był mętny, ale gorący i domowy. Lekko słony, całkiem tłusty, z domowym makaronem. Trudno tu o uniesienia, ale smak się zgadzał. 

Kapuśniak
Kapuśniak (14 zł) chyba niepotrzebnie nalewany był przy stoliku gościa, bo kompozycja kapusty, bekonu i warzyw nie pociągała wizualnie. Po nalaniu wywaru wszystko jednak się zgodziło. Warzyw nie rozgotowano, boczek podano w formie mocno wysmażonego, chrupiącego i grzesznie otumaniającego bekonu, kapusty nie pozbawiono kwaśności. Nad talerzem unosił się przyjemny aromat wędzonki. 

Już niewiele brakowało do szczęścia. Czaiło się za...mgłą. Otóż stolik obok zaordynował sobie wołowinę, która podawana jest na gorącym kamieniu. Efekt? Zrobiło się szaro, ponuro i niezbyt pachnącą. Ale od czego okna? Myk i wietrzymy. Tyle, że chłód też odstrasza. Akurat wtedy zapytano nas, czy wszystko w porządku, ale jak tu narzekać głośno na gości obok? Czy to ich wina? Ciekawe, co by było, gdyby wjechało dziesięć takich dań... 

Risotto z dyni
Karp
Po chwili znów zajmowaliśmy się własnymi talerzami. Nawet nie przeszkadzała nam już powtarzająca się muzyka. Grzecznie zjedliśmy zarówno risotto dyniowe (28 zł), jak i rybę dnia, którą był akurat karp (25 zł). Nic trudnego, bo risotto było al dente, ale na szczęście nie usztywnione w konsystencji, a w dodatku dynia została podbita winem i czosnkiem. Ciekawym zabiegiem było dodanie czegoś, co byśmy określili jako sos grzybowo-rozmarynowy. W roli chrupkiej dekoracji wystąpił jarmuż. Co do karpia, to już od dawna wiemy, że Sławomir Piwowarski okiełznał wigilijną zmorę wielu krajanów. Ani śladu sławetnej mułowatości, a do tego pełna soczystość i chrupiąca skórka. Byłoby idealnie, gdyby nie położono ryby na ciepłej sałatce (określonej przez obsługę jako kaszotto) z kaszy i warzyw o anyżowej nucie. Skądinąd - interesującej. Odnotowaliśmy też kremowe puree z warzyw korzennych oraz marynaty reprezentowane przez buraka i marchew. Było co smakować i o czym rozmawiać, a to już komplement według nas. 

Mamy więc progres. Nie ma śladu po mizernym gotowaniu za wygórowane ceny. Potrzeba jeszcze czasu na dopracowanie szczegółów. Wypadałoby powiedzieć, że do trzech razy sztuka, ale Czysmakowóz może nam tego nie darować. 


Adres: Łąki 45A, Nałęczów 
Internet: https://www.facebook.com/nieboilas/, https://lubinowe.pl/ 
Telefon: 512 371 309 
Szef kuchni: Sławomir Piwowarski

Komentarze