Niektórzy twierdzą, że tam jest
najsmaczniej, a inni, że obcokrajowcy się zachwycają.
A my? Ano byliśmy tam kilka razy po otwarciu, ale
kiedy to było? Dawno i nieprawda, toteż zapadła decyzja. Czyścimy pamięć i
niech nas zaskoczą.
Czepimy się już na wstępie. Kardamon jest lokalem oznaczonym symbolem „Miejsce
Inspiracji”. Spójrzmy na jedno z kryteriów warunkujących przyznanie tego miana:
„Występowanie podjazdu dla osób niepełnosprawnych” - http://www.lublin.eu/II_edycja_Programu_Miejsce_Inspiracji_-1-1102-2-591.html.
A żeby dostać się do Kardamonu trzeba zejść kilkoma schodkami w dół. Być może
jest inne wejście, ale gdzie? Gwoli ścisłości dodamy, że toaleta jest
przystosowana do potrzeb poruszających się na wózku. Powinny też być w karcie potrawy regionalne. Obecnie
jest jedna. O niej później.
![]() |
Czekadełko |
To co nam się w Kardamonie podoba to obsługa.
Kelnerzy są fachowi, mili, a gości witają od progu, do którego odprowadzają też
wychodzących. Duży plus. Sprytnym posunięciem jest melodyjka, która gra w
momencie pojawienia się gości na schodach prowadzących do lokalu. Jeśli dodamy
do tego dbałość o samopoczucie klientów i gratisowy kieliszeczek nalewki, to
wygląda na to, że większość restauracji może brać przykład z Kardamonu. Sporo
stolików było zarezerwowanych.
![]() |
Zupa cebulowa |
Najważniejsze jednak jest jedzenie. Czekadełkiem był
chleb z masłem czosnkowo-ziołowym. Przydał się, nie powiem, przydał. A więc spodziewaliśmy
się samych smacznych chwil. Łaszek zaczęła od zupy cebulowej. Tutaj mały minus.
W momencie podania dania, ta niezmordowana autorka zdjęć na chwilę wyszła, a
zupa stygła. Nadrobiła jednak aromatem. Dodatek cydru wzbogacił ją
interesująco. Nie od dziś wiadomo, że jabłko lubi cebulę. Do tego grzanki z
gorgonzolą, która zaostrzyła charakternie słodycz. Ceny niestety nie
zapisaliśmy. Przepraszamy. To danie z obecnej podczas wizyty wkładki do karty.
![]() |
Mule |
Mule (29 zł) padły naszym łupem, bo sprytnie
zaplanowaliśmy Kardamon na piątek. Były świeże i nieprzesadzone, a do tego w
pachnącej kąpieli, którą wyjadałem łyżką. To dobrze, że coraz więcej
restauracji ich się nie boi. Dostałem do nich miseczkę na muszle, za co
dziękuję, ale zabrakło naczynia z wodą do przemycia palców.
Danie główna Łaszka to słynny halibut marynowany w
selerze naciowym i limonce, podany na pesto z natki pietruszki w towarzystwie
jaśminowego ryżu (39 zł). O tym nie raz czytaliśmy. Być może tego dnia po
prostu nie wyszło. Ryba była z zewnątrz wodnista, a w całości bez swojego
charakterystycznego smaku. Gdzie go straciła? Może w mrożeniu? Ryż też był
jakby nieobecny. Jałowość smaku ratowało jedynie pesto.
![]() |
Gęsia szyja |
Gęsia szyja faszerowana cielęciną i wątróbką to
jedynie danie z karty regionalnej, które się ostało. Danie sycące, którym każdy
się naje bez potrzeby zamawiania przekąsek. Kiszony ogórek i okrasa z słoniny dobrze
uzupełniają nieco mdłe, gdyby były samodzielne - szyjki z farszem oraz kaszą
jaglaną. To na tyle.
Dla nas to za mało. Nawet jak przypomnimy sobie
dania, których próbowaliśmy kiedyś. Są nadal w karcie. To niepokoi, bo menu
powinno żyć, mając jakieś wspólne mianowniki. Tutaj mógłby to być kardamon, ale
chyba nie ma go w żadnej z proponowanych straw. Owszem są wkładki, ale nie
przekonują.
![]() |
Halibut |
Wystrój? Wszędobylskie zdjęcia celebrytów i gwiazd,
mieszają się ze zdjęciami gwiazd i celebrytów i atakują, zaglądając do talerzy.
My się czuliśmy osaczeni. Poza tym wystrój jest bardzo gustowny, głównie w
sferze kolorów. Tutaj uwidacznia się nieśmiałe zamiłowanie do kardamonu.
Solidną i elegancką całość uzupełniają szafy i regały z winem. Podobało nam
się.
Na pewno nie jest to najlepsza restauracja. Często
wygrywa jednak dzięki obsłudze i to się chwali. Szkoda, że dania, które są w
menu na stałe nie zostały dopracowane. Powinny być perfekcyjne. Jest jeszcze
trochę do zrobienia. PR sam w sobie nie smakuje.
Adres: ul.
Krakowskie Przedmieście 41, 20-002 Lublin
Numer
telefonu: 81 448 02 57
Godziny
otwarcia: 11-23 (pon.-piątek), 12-23 (sobota), 12-22 (niedziela)
100% popieram.
OdpowiedzUsuńSam PR nie wystarczy a może został tylko PR...???
Ten Halibut ....tworzyłem ten przepis ale żeby go skopiować hmmm może ciężko ;-) a gdzie go można zjeść to już polujcie. Pozdrawiam Serdecznie
OdpowiedzUsuńByłem, jadłem, w moim subiektywnym odczuciu brakuje jakiegoś smaczka;) Czyli faktycznie sam PR nie wystarczy.
OdpowiedzUsuń