To długo oczekiwana miejscówka.
Popularna jeszcze przed otwarciem. Czyżbyśmy wszyscy byli ukrytymi weganami?
Proces otwierania tej restauracyjki wydawał się
niekończącą historią, ale to nie była fikcja. Wydawało się, że Lublin jeszcze
nie jest gotowy na ciepłe przyjęcie knajpki opartej na kuchni roślinnej, a
tymczasem drzwi tam się nie zamykają. I to raczej nie za sprawą kilku artykułów
w prasie, czy lajków w liczbie, którą my osiągniemy może w przyszłym roku.
Szyldu jeszcze nie ma, ale jak widać nie jest
nikomu potrzebny. Z resztą zaraz ma się pojawić. Wejście ulokowane w
niepokojącej bramie to chyba obecnie zaleta. Miły zapach od progu odsuwa
wszelkie wątpliwości. A więc kroczek w lewo do stoliczka, potem w prawo do
wieszaczka i prosto do kuchennego garczka. No dobra, tu jednak czeka nas
standardowe zamówienie i oczekiwanie. Niezupełnie standardowe, Bo do posiłku zamówiliśmy
napoje nam nieznane, pyszniące się na ścianie, o nazwach, których już nie
pamiętamy, a tymczasem poszliśmy za głosem rozsądku wydobytym z gardzieli
obsługującego nas, jak mniemam współwłaściciela, a zatem Sebastiana Trusza.
Stwierdził on ni mniej, ni więcej, a jedynie to, że lepsza będzie herbata na
koszt firmy. Mądry to człek. Już po chwili uzbrojony w torebki z żurawiną i
granatem wróciłem do Łaszka, która chwilę wcześniej zamówiła co następuje:
Ciasto dyniowe z serkiem z nerkowców |
Ciasto dyniowe z serkiem z nerkowców (8 zł) było w
sobie zbite, treściwe i szczęśliwie idealnie, lekko słodkie, oprószone
cynamonem. Umilało nam cały pobyt, bo ciężko je pokonać od razu.
Pikantny daal z zielonej soczewicy (5 zł) został
przygotowany w formie zupy. Polandia zup wymaga, zwłaszcza tak aromatycznych, a
zatem to strzał w dziesiątkę. Lekko kwaśna, paprykowo-pomidorowa, z pieprzem,
pietruszką, marchewką, cebulą i innymi mądrymi dodatkami wkupiła się w łaski
wszystkich gości. Duża gorąca porcja w towarzystwie świeżego chleba pozwoliła
spokojnie oczekiwać na rozwój wypadków smakowych.
Pikantny daal z zielonej soczewicy |
Burgery z soczewicy i seitanu (każdy po 9 zł)
przywędrowały po dłuższym, ale zapowiedzianym oczekiwaniu. Były to jedne z
ładniejszych kanapek, jakie widzieliśmy. Co bardzo ważne – trzymające się,
jakby to napisać…kupy. Znaczy nie rozpadające się. Nie bez znaczenia jest też dobra
jakość pieczywa. Niektóre wyspecjalizowane burgerownie mogłyby się w Umei uczyć
składania tego niby prostego jedzenia. Pierwszy ubrany był w bułkę pszenną i
charakterystyczne hamburgerom dodatki: cebula, pomidor, ogórek konserwowy,
rukola, sałaty i trochę nijaki w odbiorze sos groszkowo-musztardowy. Kotlecik
charakteryzował się kolendrą, która miło łączyła się z grochowym charakterem.
Tyle, że nie do końca nas to przekonało. Na pewno jest pole do kombinacji,
które odgonią myśli o krwistej wołowinie. Druga buła, grahamowa chodzi nam ciągle po głowie.
Może to za sprawą seitanu, z którym mieliśmy przyjemność po raz pierwszy. Jedyne
co byśmy poprawili, to stopień wysmażenia. Spalenizna momentami dręczyła
języki. Sos bbq to był w tym przypadku zgrabny plusik.
Burger z seitanem |
Burger z soczewicy |
Gdyby było więcej dań (nie piszemy tu o ciastach),
to pewnie byśmy skorzystali, bo jadło się z przyjemnością i ciekawością. To na
pewno będzie się zmieniać i rozwijać. Tak samo jak ogólna organizacja, choć my
nie mamy prawa narzekać. Czekaliśmy tyle, ile obiecano, dania przynoszone były
szybko do naszego stolika, nie zapominano o miłym słowie i uśmiechu. Ale ten
miły zapach z początku wizyty zrobił się po wyjściu, kurde wszędobylski. Warto
o tym pomyśleć. Wystrój w odbiorze wydał się mało przytulny, nieco chłodny, ale
może tak miało być. Po skandynawsku? W końcu to Umeå. Nie myślcie jednak, że
jest nieprzyjemnie. Kącik dla najmłodszych i mądrze ustawione stoliki pomogą
spędzić czas spokojnie.
Będziemy wracać i polecać. Mamy nadzieję, że odważą
się na ciekawsze dania i udowodnią, że mięso nie jest najważniejsze, bo liczy
się świeżość, dobry smak i pomysł. A to mięso i składniki pochodzenia
zwierzęcego, których u nich nie ma i nie będzie, dość przewrotnie w naszym
odczuciu, właśnie tam są najbardziej szanowane, bo psuć dobre mięso i pochodne
mu surowce beznadziejną obróbką, albo bezmyślnym wyrzucaniem tego, czego nie
potrafi się przyrządzić jest dużo większą zbrodnią niż jedzenie go.
Adres: Orla 4
Telefon: 502 662 357
Godziny otwarcia: 12-20 z wyjątkiem niedzieli
Nie można płacić kartą, niedostępna dla ludzi na wózkach.
Na pewno warto się wybrać. Oderwać się od tradycyjnego kotleta.
OdpowiedzUsuńKochani niemalże 40 lat w kuchni ,teraz w szpitalu w czwartek będę u Was Drodzy!!!
OdpowiedzUsuńPrzepyszne dania i mnogość smaków. Gorąco polecam.P
OdpowiedzUsuńPrzemiła obsługa i wyśmienite dania za rozsądną cenę.Pycha;)
OdpowiedzUsuńNie mogę zapomnieć o tych burgerach. Teraz ceny skoczyły, ale nawet mnie, osobę bardzo oszczędną, to nie odstraszy, bo dania mają niezapomniany smak, cudowny, no niebo w gębie po prostu :) Polecam zabierać tam waszych bliskich mięsożerców, żeby pokazać im, że bez mięsa może być pysznie, zdrowo no i można się najeść ;)
OdpowiedzUsuń