Mamy niekwestionowanego lidera
restauracyjnego
w Lublinie.
w Lublinie.
Tej restauracji nie trzeba
specjalnie przedstawiać. Jeśli potrzebujecie kilku zdań przybliżających
sylwetkę tego przyjemnego miejsca, zachęcamy do pierwszej recenzji: http://czysmakuje.blogspot.com/2012/05/normal-0-21-false-false-false-pl-x-none.html
.
Konkret jest taki, że po wymianie
zdań z właścicielami i kilkoma nieporozumieniami związanymi z tym procesem,
chcieliśmy sprostować naszą ocenę. Doprecyzować i podkreślić to, że póki co nie
widać godnego rywala. Myślimy o rankingu, konkursie na najlepszą jadłodajnię,
stąd też krystalizacja przodownika naszego aspirującego, gastronomicznego
światka.
Wizyta numer 22 potwierdziła
kunszt szefa kuchni. Dobrze przeczytaliście. Dwadzieścia dwie wizyty. Podczas
żadnej nie wyłożyli się na tyle, żeby odmawiać im lauru pierwszeństwa. Ismael
Hernández
wraz z ekipą wiedzą jak „to” robić. „To” czyli prowadzić biznes, a jednocześnie
sprawiać gościom przyjemność.
![]() |
Sałatka z kurczakiem |
Obiad rozpoczęliśmy od
sprezentowanych oliwek. Jak zawsze w tym
miejscu. Ważne, że z pestkami. Ma to wpływ na smak. Sprawdźcie sami. Z karty, Łaszek
postanowiła sprawdzić nową sałatkę z kurczakiem (28 zł). Z tym rodzajem
jedzenia od zawsze jest problem. Bo albo banalne, albo przekombinowane, albo
oszukane. Zdarzają się też zwyczajnie spaprane. Nie w Carmen. Kurczak odpowiednio grillowany, soczysty. Do
tego mieszanka świeżutkich sałat, słodki ananas i ser Manchego. Póki co nasz ulubiony
jeśli chodzi o te hiszpańskie. Chwilę wcześniej moje palce zaczęły rozrywać
delikatne pancerzyki krewetek a la sal (28 zł). Pani nas obsługująca ostrzegła,
że są w całości. Podobno klientom średnio to się podoba. Co za ludzie…
![]() |
Krewetki a la sal |
Sól morska i cytryna podkreśliły ich walory. Sos
był zbędny. Gryzłem, wysysałem, oblizywałem i zaczynałem wariować. Poczuliśmy
ciepło płynące z żołądków i z przyjemnego wnętrza knajpki. Z sączącej się z
głośników muzyki flamenco oraz prądy płynące w nas po wysuszeniu pierwszych
kieliszków owocowej Sangrii (17 zł za pół litra) .
![]() |
Pstrąg |
W dalszej kolejności poprosiliśmy
o pstrąga marynowanego w mojo z kolendry, na puree z ziemniaków i pieczonej papryki
(31 zł). Trzeba wam wiedzieć, że właśnie
ryba była daniem, które trzeba nam było ocenić. Tego m.in. dotyczyła polemika z
właścicielami. Tym razem nie mam podstaw do biadolenia. Świeży pstrąg został
otoczony delikatną panierką, finezyjnie ułożony na przetartych ziemniakach, połączonych
z papryką, przykryty cienko pokrojoną, podpieczoną, ognistoczerwoną kolejną
odsłoną, tego charakterystycznego dla Półwyspu Iberyjskiego warzywa.
Otrzymałem
też sosjerkę z słodko-kwaśno-słonym sosem, który dopełnił dzieła. Lubię ten
stan, kiedy zmysły nie mogą podjąć decyzji, błądząc, ale jednocześnie chcąc
więcej, w skutek ciekawych połączeń.
![]() |
Churros z gorącą czekoladą |
W kwestii obsługi nic się nie
zmieniło. Zna się na rzeczy, jest uśmiechnięta i pomocna. Kolejne udane wizyty
to również zasługa tych miłych Pań i Panów.
Pod każdym względem Carmen rządzi. Jak ktoś nie chce się zgodzić i
planuje pluć jadem w komentarzach to obiecuję, że tym razem chętnie będę
odpowiadał i skończy się grzeczność.
A ja mam pytanie: jak wejść do Carmen? Błądziliśmy ostatnio wokół szyldu,między akwarelą a jakimś urzędem? i ostatecznie zdecydowaliśmy się na Mandragorę... Pozdrawiam, Dagmara
OdpowiedzUsuńTrzeba wejść w niebieską bramę , lub jak kto woli za bramę. Będąc na "patio", od razu widać schody w dół do restauracji. Oto zdjęcie kamienicy:
OdpowiedzUsuńhttp://fotopolska.eu/215662,foto.html
Dziękujemy za komentarz i życzymy miłej lektury.
Poszli do "odwiecznego wroga" Carmen... Do bezpośredniej konkurencji!! Do byłego władcy feudalnego i ciemiężyciela. Ech, co za faux pas...
OdpowiedzUsuńFaktycznie. O ironio... . Tylko najbardziej dociekliwi interesują się właścicielami.
OdpowiedzUsuńsłabo, bardzo słabo ale cóż jak się kupuje najtańsze produkty marki aro a później sprzedaje jako niby prosto z Hiszpanii.
OdpowiedzUsuńJak zwykle mało obiektywizmu w tych opisach. Gdzie niby profesjonalizm piszących opinie...
Proponuję poznać w każdej restauracji właścicieli.
Cha cha cha. Żenua.